Z kim przez 3 lata rządził prezydent Rafał Bruski?

14.12.2010

W sobotę miną dokładnie 3 lata od momentu, gdy prezydent Rafał Bruski złożył ślubowanie i przejął odpowiedzialność za Bydgoszcz. Jest to zatem pora na pewne podsumowania, jak ten czas został wykorzystany. Moglibyśmy zapytać co sądzą o prezydencie radni lub posłowie, tak jak to robią inne redakcje,  ich wypowiedzi są jednak do przewidzenia, gdyż doskonale każdy zdaje sobie sprawę, które opcje polityczne sprzyjają prezydentowi Bruskiemu, a które politycznie mu niezbyt dobre życzą. Postanowiliśmy zatem zadać sobie i państwu kilka pytań.

 

Prezydent nie powinien rządzić sam – mówił 14 grudnia 2010 roku prezydent Rafał Bruski, w pierwszym przemówieniu pełniąc nową funkcję – Współpraca z Radnymi Rady Miasta, samorządowcami województwa, przedstawicielami rządu i parlamentarzystami wszystkich środowisk politycznych jest podstawą do osiągania sukcesu.

 

 

Stąd też zadane w tytule pytanie – z kim rządził przez ostatnie lata Rafał Bruski?

 

Odpowiedź na nie jest wcale taka prosta. Bo współpraca z radnymi miejskimi i wojewódzkimi poszczególnych partii nie jest zależna tylko od woli samego prezydenta, ale także i od tej drugiej strony. Zauważyć można było w wielu momentach niechęć radnych opozycyjnych do prezydenta, niekiedy podyktowana politycznym interesem. Przykładem tego jest ostatnia sesja, gdy zarzucano Rafałowi Bruskiemu walkę z patronatem prezydenta Lecha Kaczyńskiego nad mostem, gdy tak naprawdę nie miał on większego wpływu na inicjatywę radnych PO.

Pamiętać należy jednak, że były momenty, gdy to z kolei prezydenta Bruskiego ponosiło. Taka sytuacja miała chociażby miejsce przed rokiem, gdy arogancko odezwał się do jednego z radnych PiS – Skończę mówić, wyjdę i wtedy będzie mógł Pan powiedzieć.

 

Prezydent powinien działać  na rzecz swojego miasta ponad podziałami.

 

 Czy Rafał Bruski potrafił stanąć ponad podziałami?

 

Także i to pytanie jest dość trudne, bo w ostatnim czasie wiele osób zauważa, że prezydent boi się narazić kierownictwu swojej partii, po przez zbyt głośną krytykę działań marszałka województwa oraz rządu. W szczególności, że w Bydgoszczy nie brakuje działaczy w partii rządzącej, którzy tylko czekają na to, aby donieść na Bruskiego.  Wiele osób uważa, że dobrym rozwiązaniem było by wystąpienie Bruskiego z partii, co znacznie ułatwiło by mu działalność na rzecz Bydgoszczy.

 

Z drugiej strony nie można powiedzieć jednoznacznie, jak to z kolei próbują wykazać inne środowiska, że prezydent Rafał Bruski nie ma odwagi postawić się po stronie racji stanu Bydgoszczy. Tak było, gdy w pierwszych miesiącach urzędowania kazał swoim urzędnikom przygotować zestawienie – ile każde z miast w województwie otrzymało środków z Urzędu Marszałkowskiego na mieszkańca. Okazało się, że jesteśmy w tym zestawieniu pokrzywdzeni. I tutaj należy jasno powiedzieć, że takiej odwagi nie miał jego poprzednik, a o dziwo najwięcej krytyki Bruskiemu szczędzą właśnie współpracownicy poprzedniego włodarza miasta.

 

Każdy, bez względu na reprezentowane środowisko, ma społeczny obowiązek działania. Zapraszam środowiska kultury i sportu, biznesu i szkolnictwa, środowiska związane z medycyną, ekologią, historią miasta do współpracy dla dobra Bydgoszczy. Niezbędne jest budowanie społeczeństwa obywatelskiego, budowanie więzi i lokalnej tożsamości, wykorzystywanie pomysłów i entuzjazmu do działania każdego obywatela.

 

Przyznam, że te słowa w inauguracyjnej przemowie Bruskiego zrobiły na mnie największe wrażenie. W okresie II Rzeczypospolitej, a wcześniej także i zaborów, Bydgoszcz była silna dzięki dużej świadomości obywatelskiej bydgoszczan.

 

Czy zatem Rafał Bruski robi wystarczająco, aby budować atmosferę obywatelskości?

 

Na to pytanie osobiście odpowiem ,,nie”, gdyż mam oczekiwania bardzo duże, bo Bydgoszcz musi nadrobić wiele lat stagnacji. Na pewno w porównaniu z czasami rządów Konstantego Dombrowicza nastało wiele pozytywnych zmian. Warto przypomnieć chociażby wojny poprzedniego prezydenta z TMMB, czy lekceważenie obywatelskiej idei metropolii bydgoskiej.

 

Bruski do tej kwestii podszedł bardzo poważnie. Gdy prezydent apelował do wszystkich bydgoszczan, w szczególności firm, abyśmy wzięli udział w konsultacjach społecznych nad Biała Księgę, to nie kryłem zachwytów, był bowiem widoczny duży progres.

 

Jednak, gdy spojrzę na sposób przeprowadzenia ostatnich konsultacji nad Strategią Rozwoju Bydgoszczy do 2030 roku, to nie sposób ukryć słowa krytyki. Bo strona społeczna może się czuć zlekceważona. Ciężko mi oceniać, na ile winę w tym momencie ponosi prezydent, a na ile jego współpracownicy, co nie zmienia faktu, że ostateczny efekt jest tutaj negatywny i zniechęcający do aktywności obywatelskiej. Trzeba mieć jednak nadzieje, że będzie lepiej w przyszłości.

 

Także w mojej opinii zabrakło debaty na temat tak ważnych dla miast kwestii jak chociażby zagospodarowanie Placu Teatralnego.

 

Zachęcam Państwa także do refleksji nad tym, jak przez ostatnie 3 lata rządził prezydent Rafał Bruski. W szczególności do odpowiedzenia sobie, każdy indywidualnie na pytania zadane powyżej. Osoby bardziej odważne zachęcam także do wyrażenia swojej opinii w komentarzu.

 

Na koniec pozwolę sobie przedstawić największy plus i największe rozczarowanie tych trzech lat w mojej opinii:

 

Plus: Odważna decyzja dotycząca zmiany taryf w komunikacji publicznej. Propozycja prezydenta Rafała Bruskiego była bardzo kontrowersyjna, była ona korzystna głównie dla rodzin wielodzietnych. Za konsekwencję w realizacji polityki prorodzinnej należy się plus. Także odwagi wymaga nie uleganie presji części środowisk i stanięcie po stronie tych bydgoszczan, co w życiu publicznym nie uczestniczą.

 

Minus: Bierność, gdy upadał Zachem i brak konsekwencji w sprawach personalnych. Na pewno prezydent swoim autorytetem mógł zrobić więcej, aby wesprzeć upadającą firmę. Nie podobać może się też to, że były prezes Zachemu dość szybko został zatrudniony w spółce miejskiej, a ratusz nie reagował na to, że nie wypełnił on oświadczenia majątkowego w terminie. Wątpliwości budzić może także zatrudnianie Marzeny Matowskiej, po tym, gdy prezydent sam przyznał, że mogła podejmować niekorzystne dla interesu miasta decyzje za jego plecami.