W najbliższą niedzielę 25 maja dowiemy się w której stolicy województwa kujawsko-pomorskiego mieszkają bardziej świadomi swoich praw obywatele. Przed pięcioma laty uzyskaliśmy niemalże, że podobne wyniki. W tych wyborach Toruń prowadzi już od kilku dni kampanie społeczną, a Bydgoszcz śpi!
W 2009 roku swój głos oddało 33,29% uprawnionych mieszkańców Bydgoszczy oraz 33,70% torunian. Nie można jednak tutaj mówić o przegranej Bydgoszczy, gdyż nasze miasto jest zdecydowanie większe.
Zagłosowało wtedy ponad 97 tys. bydgoszczan, przy 54 tys. torunian. Dzięki temu właściwie 1/3 głosów w tych wyborach pochodziła z Bydgoszczy. Takiego wyniku razem nie byli wstanie uzyskać Toruń, Grudziądz i Włocławek.
Toruń chce jednak bardzo swoją pozycję poprawić, gdyż od kilku dni prowadzona jest akcja – Toruń głosuje. Powstał specjalny spot, wśród mieszkańców kolportowane są plakaty informacyjne, a w piątek odbyć ma się happening zwany ,,budzeniem torunian”.
W Bydgoszczy w tym czasie właściwie nic się nie dzieje. Kilka tygodni temu ratusz lekką ręką wydał 10 tys. zł na propanowe bilbordy na temat ZIT, wydano też kilka tys. zł na bilbordy o tym, że komunikacja publiczna dobrze funkcjonuje, natomiast w kwestii frekwencji wyborczej nie robi się nic. Mimo, że Parlament Europejski udostępnia bezpłatnie materiały, które można by kolportować chociażby po przez ratuszowy Fan Page.
Marszałek Piotr Całbecki ogłosił konkurs, gdzie najbardziej aktywne społeczności lokalne przy urnach, otrzymają siłownie na świeżym powietrzu.
Celem walki o frekwencje jest jednak przede wszystkim uzyskanie jak największej reprezentacji kujawsko-pomorskiego w Parlamencie Europejskim. Przy niskiej frekwencji może naszego regionu nie prezentować żaden europoseł.