Państwo nie czuje się odpowiedzialne za skażone tereny po Zachemie



Państwo nie czuje się odpowiedzialne za skażone tereny po Zachemie

Upadek Zachemu nie tylko był ciosem w bydgoski rynek pracy, pozostawiono bowiem kilka hektarów skażonej ziemi, która wymaga kosztownej rekultywacji. Jeżeli państwo polskie nie poczuje się odpowiedzialne za te tereny to z ogromnym problem zostanie gmina Bydgoszcz.

Pod koniec czerwca na sesji Rady Miasta Bydgoszczy gościł syndyk upadłościowy spółki Infrastruktura Kapuściska, która zarządza terenami po upadłym Zachemie. Jego zaproszenie na obrady spowodowane było problemem około 800 mieszkańców Łęgnowa, którzy we wrześniu mają zostać pozbawieni dostaw wody. Podłączeni byli oni do sieci Zachemu, który dostarczał im wodę bezpłatnie, w ramach umowy społecznej z 1969 roku, gdy stwierdzono skażenie wód gruntowych. Była to swoista rekompensata ze strony przemysłu który skaził teren.

 

Od września syndyk zapowiedział jednak zamknięcie kurków, a z racji tego, że Łęgnowo nie jest częścią miejskiej sieci wodociągowej mieszkańcy stanęli przed dużym problemem. Mimo dość stanowczych wypowiedzi samorządowców można było odnieść wrażenie, że nie zrobiło to na syndyku większego wrażenia.

 

Problem dla miasta jest jednak ogromny, gdyż przez dziesiątki lat państwowy zakład zanieczyszczał środowisko, a na rekultywacje terenu trzeba by wydać miliardy złotych.

 

Już w kwietniu interpelacje w tej sprawie złożyła posłanka Anna Bańkowska oczekując od resortu gospodarki i ochrony środowiska zajęcia się problemem skażonych po Zachemie terenów.

 

– W związku z toczącym się obecnie postępowaniem upadłościowym Infrastruktury Kapuściska SA wszelkie kwestie w zakresie kosztów rekultywacji i innych kosztów związanych z ochroną środowiska pozostają wyłącznie w gestii syndyka masy upadłości – odniósł się do zapytania posłanki podsekretarz stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa Rafał Baniak. Przedstawiciel resortu gospodarki twierdzi także, że spółki skarbu państwa swoje zobowiązania wywiązały całkowicie. Tę odpowiedź można podsumować zatem stwierdzeniem, że Ministerstwo Skarbu Państwa nie czuje się odpowiedzialne za skutki środowiskowe działalności Zachemu.

 

Jak pokazuje czerwcowa sesja Rady Miasta Bydgoszczy współpraca samorządu z syndykiem może okazać się bardzo trudna. W czasie tych obrad prezydent Rafał Bruski wprost stwierdził – Ogłoszenie upadłości to ucieczka od odpowiedzialności – w opinii prezydenta sprawę należy stawiać jasno – To biznes zarabiał na tym i to on powinien wszystko posprzątać.

 

Posłanka Bańkowska swoją interpelacje kierowała także do Ministerstwa Środowiska. Ten resort do dzisiaj nie udzielił jednak odpowiedzi, poprosił jednak o przedłużenie terminu odpowiedzi. Do kiedy jednak nie wiemy, gdyż za kilka dni miną dokładnie 3 miesiące od momentu wpływu interpelacji bydgoskiej parlamentarzystki.