Wczoraj w Sejmie toczyła się dość gorąca dyskusja na temat wydarzeń z policyjnego komisariatu we Wrocławiu. Rażony paralizatorem młody mężczyzna, który wcześniej został przez funkcjonariuszy zatrzymany, żywy z komisariatu nie wyszedł. Kontrowersyjnych interwencji w ostatnich lat było więcej i o wielu zbytnio się nie mówiło. Chociażby do dzisiaj nie wyjaśniono skutków interwencji policyjnej z 23 listopada 2013 roku na stadionie Zawiszy.
Podczas feralnego meczu pomiędzy Zawiszą Bydgoszcz a Widzewem Łódź doszło do zamieszek w wyniku których jeden z kibiców postrzelony przez policjanta stracił oko. Wywołało to u niego trwały uszczerbek na zdrowiu, który skutkował utratą źródła dochodu. Po kilku miesiącach ta osoba popełniła samobójstwo.
Do dzisiaj nie udało się przyczyn zamieszek jednoznacznie wyjaśnić. Kibice Zawiszy uważają, że funkcjonariusze zaatakowali ich w momencie, gdy próbowali opuścić stadion w ramach protestu przeciwko niewpuszczeniu na stadion sympatyzujących z nimi fanów ŁKS. Według policjantów – kibice chcieli przedostać się na sektory zajmowane przez kibiców Widzewa i doprowadzić do konfrontacji. Opinia publiczna przyjęła wersję policyjną, choć zawierała ona poważną wadę – żeby doszło do konfrontacji pomiędzy kibicami, konieczne byłoby przejście dość dużej strefy buforowej. Tego dnia wyłączona była z użytku cała trybuna B, na której znajdowało się kilka płotów.
Samo trafienie w oko natomiast stawia pytanie, czy strzelający funkcjonariusz, bądź funkcjonariusze z bronią gładkolufową obchodzili się w pełni profesjonalnie. Ta kwestia również nie została jednoznacznie wyjaśniona. Wiele osób obecnych na stadionie, z którymi rozmawiałem twierdzi, że kule odbijały się nawet od tablicy świetlnej, co ich zdaniem świadczy o tym, że celowo prowadzony był ostrzał na wysokości twarzy.
To co łączy obie sprawy to nie działający monitoring. Problemy techniczne z systemem monitoringu pojawiły się w Bydgoszczy i we Wrocławiu akurat w te dni, gdy dochodziło do tragedii. W przypadku meczu w Bydgoszczy nagrania mogłyby udzielić odpowiedzi na te pytania. Kwestia niedziałającego monitoringu próbowana być wyjaśniana przez radnych na Komisji Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego – przedstawiciel Komendy Miejskiej Policji stwierdził wówczas, że w trakcie meczu padły serwery, odpowiedzialne za archiwizowanie obrazu z kamer.