W czwartek odbyło się w Sejmie pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy o utworzeniu Uniwersytetu Medycznego w Bydgoszczy. Temat już tak wielkiego entuzjazmu nie wywołuje jak przed czterema laty, ale nie ma się czemu dziwić, bowiem przez 3 lata projekt leżał w zamrażarce i istnieje obawa, że będzie tak samo w tej kadencji.
Bydgoscy posłowie oraz przedstawiciel wnioskodawców (były poseł Zbigniew Pawłowicz) prezentowali dość spójne poglądy, w który wskazywali, że utworzenie Uniwersytetu Medycznego w Bydgoszczy pozwoli na zwiększenie kształcenia lekarzy, co jest priorytetem dla Ministerstwa Zdrowia. Jednocześnie umożliwi to utworzenie przy toruńskim UMK wydziału lekarskiego. Pawłowicz wskazywał, że Collegium Medicum będąc w strukturach UMK należy do najgorszych uczelni medycznych w Polsce oraz zarzucał, że toruński uniwersytet wykorzystuje CM do budowania swojej pozycji. Mówiąc bardziej obrazowo, pozwolę sobie stwierdzić, ze ,,pasożytuje”. Mowa była też o tym, że utworzenie Uniwersytetu Medycznego w Bydgoszczy poprawi zarządzanie szpitalami uniwersyteckimi w Bydgoszczy, bowiem będą one nadzorowane przez rektora uniwersytetu, związanego z medycyną, w Bydgoszczy. Obecnie szpitale są kierowane z perspektywy rektoratu UMK w Toruniu.
Do tych argumentów przeciwnicy projektu nie odnieśli się, a jak już próbowali to nie byli ich w stanie w żaden sposób obalić. Przedstawiciel ministerstwa nauki i szkolnictwa wyższego dużo mówił o tym jak niekorzystne będzie dla pozycji UMK odłączenie Collegium Medicum. Właściwie tylko o tym mówił. Zdaje sobie sprawę, iż z racji resortu jaki reprezentuje to jest priorytetowe, ale czy z punktu widzenia społecznego cyferki w rankingu uniwersytetów są ważniejsze od problemu braku lekarzy czy tego jak zarządzane są szpitale bydgoskie, które są przede wszystkim miejscami, do których przychodzą chorzy po zdrowie? Dlatego argumenty, których nie potrafiono obalić, były w tej debacie po naszej stronie.
Na sprawę należy patrzeć również pod względem sprawiedliwości. Problem ze zrozumieniem tego mieli wyraźnie posłowie Konfederacji, być może dlatego, że nie wgłębili się w historię włączenia Akademii Medycznej do UMK. Toruńska uczelnia korzysta obecnie z majątku, który budowały pokolenia bydgoszczan, żaden z polityków oraz pracowników naukowych, którzy doprowadzili do tego przekształcenia, nie mieli mandatu od społeczności lokalnej. Jeżeli dzisiaj społeczność lokalna domaga się zwrotu tego majątku, to nikt nie ma prawa uważać tego za niedorzeczne. Sugerowanie przez Grzegorza Brauna, abyśmy się zrzucali na coś, było przejawem wyjątkowej arogancji.
Nie wszyscy potrafili ponad podziałami
Niestety niektórzy lokalni parlamentarzyści wykorzystali debatę, aby ,,poskakać sobie do gardeł”. Poseł Paweł Olszewski atakował posła Tomasza Latosa jako przewodniczącego komisji zdrowia, w podobny sposób jak przed rokiem w kampanii samorządowej, gdy Latos ubiegał się o funkcję prezydenta Bydgoszczy. Kampania samorządowa Panie pośle Olszewski skończyła się już dawno!
Z kolei Latos wraz z posłem Piotrem Królem zaczęli rozliczać SLD i PSL, że popierały kilkanaście lat temu wchłonięcie przez UMK Akademii Medycznej. My to wiemy, ale już tamto pokolenie parlamentarzystów znajduje się poza czynną polityką, stąd też nie wiem czemu szukanie sporów o przeszłość miało służyć?
W Bydgoszczy toczone są niekiedy gorące spory polityczne i niech się toczą dalej, ale w momencie, gdy walczymy o coś w Sejmie, warto na chwilę topór wojenny zakopać.