Na szczęście koronawirus póki co omija nasze województwo. Wczoraj kilka osób podejrzewających zachorowanie na koronawirusa czekało w ustawionym przed Wojewódzkim Szpitalem Zakaźnym w Bydgoszczy na udzielenie pomocy. Były osoby, które czekały powyżej 10 godzin. Piszemy o tym, nie po to aby straszyć naszych odbiorców, ale żebyśmy zdawali sobie sprawę z sytuacji w jakiej się znajdujemy.
Do namiotu skierowane były osoby, które przyszły o własnych silach i zostały sklasyfikowane jako przypadki mniej pilne. W tym samym czasie personel szpitala zajmował się pacjentami wymagającymi pilniejszego zainteresowani. Nasuwa się pytanie, co będzie jeżeli pojawi się np. 150 osób. Wtedy może być poważny problem. Wczoraj w ,,Faktach po Faktach” prof. Robert Flisak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Chorób Zakaźnych mówił, że wiele oddziałów w Polsce obawiają się, że za kilka dni mogą się skończyć środki ochrony personalnej dla pracowników.
Trzeba sobie zdawać sprawę, z możliwości udzielenia pomocy przez regionalne szpitale, aby zrozumieć jak ważna jest kwarantanna i kroki podejmowane przez polskie władze. Jeżeli mielibyśmy np. w Bydgoszczy kilkadziesiąt przypadków zachorowania na koronawirusa to byłby ogromny problem i pewnie nie wszystkim byłaby udzielona pomoc. Tragizm sytuacji we Włoszech polega na tym, że tam służba zdrowia nie jest już wstanie pomagać każdemu choremu. Stąd też kluczowe jest niedopuszczenie do rozpowszechniania się wirusa.
Ostatecznie od wszystkich osób, które odwiedziły wczoraj szpital zakaźny pobrano próbki krwi do dalszych badań.
Sprawie oczekiwania kilku pacjentów przed szpitalem przyjrzały się służby wojewody. Dyrekcja Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego poinformowała, że w czwartek prowadzone przenosiny izby przyjęć i oddziału dedykowanego osobom podejrzanym o zarażenie koronawirusem. Dyrekcja zapewnia, że więcej do takich sytuacji nie będzie dochodzić.
Ponadto szpital przyjmował też innych pacjentów. Dzisiaj być może zapadnie decyzja o przekształceniu go w szpital dedykowany koronawirusowi.