Każdego dnia widuję bezinteresowną pomoc



Fot: Bazyli św. Wincentego a Paulo

Fot: Bazyli św. Wincentego a Paulo

,,Bóg zasnął, aby obudzić nas do miłości” – powiedział w Wielką Sobotę proboszcz bydgoskiej Bazyliki ks. Sławomir Bar. Nie raz słyszeliśmy z kościelnych ambon piękne słowa, w tym wypadku z uwagi na ograniczenia nie miał nawet kto zbytnio bić braw. Jak spojrzymy jednak całą otoczkę to zobaczymy, że nie są to puste słowa, ale pełne głębi.

Jako otoczkę mam na myśli to co się dzieje wokół Bazyliki każdego szarego dnia, setki osób potrzebujących przychodzi pod świątynie, po dla wielu jedyny danego dnia, ciepły posiłek. O ile ksiądz Bar stał się już trochę rozpoznawalny, to przedsięwzięcie gromadzi rzesze wolontariuszy, którzy gotują te obiady, a potem podejmując mimo wszystko ryzyko zarażenia się COVID-19, dystrybuują posiłki wśród potrzebujących. Są to tak naprawdę osoby anonimowe, o skali pomocy jaką niosą większość społeczeństwa nie ma pojęcia. Należę do tego małego grona, które ma okazję zobaczyć jak to wspaniale działa w praktyce. Jest to budujące, bowiem widać w tym wszystkim ogrom bezinteresownej pomocy – jak wiemy nie zawsze pomoc jest szczera, czasami ma ukrytą interesowność – w tym wypadku doświadczamy w pełni szczerych intencji.

 

Codziennie świadkiem tego wszystkiego jest ks. Bar, który tymi słowami widocznie chciał pokazać jak budujące jest to zjawisko. Chwilę wcześniej kapłan wspomniał – Bóg, Jezus Chrystus zasnął, by obudzić ludzkość.

 

Takich miejsc jak Bazylika mamy mentalnie więcej, także poza Kościołem. Lekarze pracujący na pierwszym froncie walki z COVID-19 wiedzą czym ryzykują, z innych krajów docierają do nas smutne informacje o wielu zgonach przedstawicieli zawodów medycznych. Do tego dochodzi wiele inicjatyw pomocy dla szpitali, za którymi stoją osoby szerzej dla naszej lokalnej społeczności anonimowe, które niekiedy kosztem własnego czasu, ale też funduszy starają się wyręczać instytucje publiczne. Pisałem już wielokrotnie o osobach szyjących na swój koszt maski dla potrzebujących. Dzieje się to w czasie, gdy dla wielu osób zaangażowanych jutro nie jest pewne, z uwagi na przewidywaną recesję gospodarczą.

 

– Siła moralna nie rosła wraz z rozwojem nauki – pisał kard. Józef Ratzinger, późniejszy papież Benedykt XVI w książce ,,Europa Benedykta”, poświęconej Benedyktowi z Nursji, uznanego za ojca narodów Europy. Autora słynnej reguły ,,Módl się i pracuj. I nie bądź smutny”. Odnoszę wrażenie, że osoby zaangażowane we wszelkie dzieła pomocy nie tylko robią to dobrowolnie, ale ta pomoc drugiemu przekłada się też na wewnętrzną radość. I jak były papież pisał, że siła moralna nie rosła, tak teraz przez doświadczenie koronawirusa wiele nadrabiamy.

 

Święta Wielkanocy były inne niż do tej pory, pomoc drugiemu człowiekowi zastąpiło uczestnictwo w najpiękniejszych liturgiach w roku, ale jak pisał w XIV wieku niemieckich mnich Tomasz a Kempis – Gdy przyjdzie dzień sądu, nie zapytają nas o to, cośmy czytali, lecz cośmy czynili