Brakuje lekarzy, a my wolimy zajmować się tabelkami (komentarz)



CC BY-SA 3.0 by Darpaw

Każdego dnia pojawiają się doniesienia dotyczące braków personelu medycznego, okazuje się, że to nie liczba respiratorów jest najsłabszym ogniwem naszego systemu ochrony zdrowia, ale brak personelu. Od czterech lat w Sejmie leży obywatelski projekt w sprawie utworzenia Uniwersytetu Medycznego w Bydgoszczy – nie ma jednak woli politycznej na jego uchwalenie, zaś główny argument stawiany przeciwko niemu, w dzisiejszej dobie brzmi aż absurdalnie.

 

Utworzenie Uniwersytetu Medycznego pozwoliłoby zwiększyć liczbę kształconych lekarzy, ale dla naszej klasy politycznej – w szczególności dla wicepremiera Jarosława Gowina i wiceminister Iwony Michałek – najważniejsze jest to, czy UMK w jakimś rankingu o którym nieliczni w Polsce słyszeli zajmie pozycję w okolicy 700 miejsca, czy może 1000. Brak zgody ministerstwa szkolnictwa wyższego, gdy kierował nim Gowin, wynikał właśnie z tego powodu, że bez struktury bydgoskiego Collegium Medicum, UMK straciłoby w tych rankingach. Jeszcze można byłoby to zrozumieć, gdyby ta uczelnia była perełką w TOP50 na świecie, ale nie mieści się nawet w 7 setkach – czyli żaden to prestiż. Niespodziewany kryzys jakim jest światowa pandemia COVID-19 brutalnie obnaża tę krótkowzroczną politykę.

 

W ubiegłym tygodniu rok akademicki zainaugurował Uniwersytet Kazimierza Wielkiego. W mowie inauguracyjnej rektor prof. Jacek Woźny powiedział – Uważamy, ze sukcesem będzie wykorzystanie czasu epidemii, choć brzmi to paradoksalnie, do stworzenia nowego modelu uczelni, potrafiącej sprostać nie tylko COVID-19, lecz także ogólnemu kryzysowi szkolnictwa wyższego.

 

Może UKW w rankingach z UMK nie może się równać, ale władze bydgoskiej uczelni dostrzegają że szkolnictwo wyższe w Polsce jest w kryzysie, na dodatek wszystkich zaskoczyła jeszcze światowa pandemia, co stawia pytanie o rolę uczelni wyższych w naszym życiu. Zrozumienie tego, to pierwszy krok, stąd też władzom UKW jak najlepiej życzę. Uniwersytety to przecież nie tylko dydaktyka, ale przede wszystkim kadra naukowa, która powinna w takim momencie pomagać nam przejść przez ten kryzys. Uniwersytet Technologiczno-Przyrodniczy w Bydgoszczy również rankingami nie może się pochwalić, ale potrafił się znaleźć w tej rzeczywistości opracowując prototyp polskiego respiratora. Właśnie takie działania świadczą dzisiaj o potencjalne akademickim, a nie jakieś rankingi. Myślę, że w perspektywie kilku lat to przyniesie owoce i czeka nas akademicie przetasowanie w kujawsko-pomorskim. A jako bydgoszczanie możemy być dumni z tego respiratora.

 

Jak spojrzymy na wzmianki medialne o toruńskim UMK, to oprócz informacji o sukcesach bydgoskiego Collegium Medicum, uczelnia ta słynie z zajmowania się awanturami – swego czasu głośno było o tym, że jakiś pracownik coś napiał o środowisku LGBT, potem spotkać go miały konsekwencje, co spotkało się z reakcją polityków. Czy to są ważniejsze sprawy od kształcenia lekarzy? Inny z profesorów UMK jeszcze nie tak dawno z kolei zajmował się sporem o parkowanie przed bydgoską Katedrą, twierdząc, że prezydent Bydgoszczy narusza konkordat, oczekując zdecydowanych działań wojewody. Służby wojewody nie podejmując działań najwidoczniej uznały to za absurd.

 

Mam tylko nadzieję że kryzys z jakim się teraz borykamy sprawi, że klasa polityczna w temacie Uniwersytetu Medycznego pójdzie po rozum do głowy.