Byłemu posłowie Prawa i Sprawiedliwości z Włocławka Łukaszowi Z. prokuratura postawiła m.in. zarzut wypłacania ze środków Kancelarii Sejmu na prowadzenie biura poselskiego wynagrodzenia przysługującego asystentom poselskim osobie, która takich obowiązków nie wykonywała, za to pracowała w jego prywatnym gospodarstwie. Później ta sama osoba była asystentem reprezentującego w latach 2009-2014 województwo kujawsko-pomorskie europosła Ryszarda Czarneckiego. Sprawę ujawnia portal Oko.Press.
Wojciech W. zdaniem prokuratury był pracownikiem prywatnego gospodarstwa Łukasza Z. i jego byłej żony, parlamentarzysta postanowił go zgłosić jako swojego asystenta i wypłacać mu środki z biura poselskiego, pochodzące z Kancelarii Sejmu, w łącznej kwocie 13,2 tys. zł. Parlament Europejski pracownikowi gospodarstwa Z. zapłacił natomiast 44,2 tys. zł, jako asystentowi europosła Czarneckiego.
Prokuratura zarzuca Z. nadużycie uprawnień funkcjonariusza publicznego poprzez wypłacanie środków z biura poselskiego osobie zatrudnionej w jego prywatnym gospodarstwie za co grozi kara do 3 lat więzienia; przywłaszczenia środków z Kancelarii Sejmu za co również grozi kara do 3 lat więzienia oraz zarzuty natury poświadczania nieprawdy w dokumentach kierowanych do Kancelarii Sejmu.
Na chwilę obecną nie postawiono żadnych zrzutów europosłowi Czarneckiemu. Sprawie może przyjrzeć się unijny urząd antykorupcyjny OLAF.
Były poseł Z. od dłuższego czasu jest w stanie konfliktu z byłą żoną, spór ten stał się medialny, co było jedną z przyczyn niewystawienia go w 2019 roku na liście wyborczej do Sejmu RP przez PiS. Być może właśnie ten spór sprawił, że ta sprawa wypłynęła do organów ścigania.
Akt oskarżenia skierowano do Sądu Rejonowego we Włocławku.
O Z. głośno było na przełomie sierpnia i września, gdy został prezesem Wojskowych Zakładów Inżynieryjnych w Dęblinie, należących do Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Politycy opozycji zarzucali wówczas nepotyzm, prezesem spółki nie był jednak za długo, bowiem po kilku dniach został odwołany przez radę nadzorczą.