Władze Bydgoszczy zapraszają dwie białoruskie rodziny



Władze Bydgoszczy zapraszają dwie białoruskie rodziny

Od sierpnia sytuacja na Białorusi jest dość trudna, najpierw odbywały się wielotysięczne protesty obywateli zarzucających, iż wybory prezydenckie zostały sfałszowane, z czasem ich siła malała, co przełożyło się na wzrost represji wobec opozycji białoruskiej, wielu jej przedstawicieli przed prześladowaniami uciekło do Polski. Prezydent Bydgoszczy chce dwóm rodzinom zaoferować szansę na nowe życie i zostanie bydgoszczanami.

 

Dzisiaj – 25 marca – Białorusiny obchodzą Dzień Wolności, na pamiątkę ogłoszenia 25 marca 1918 roku niepodległej Białorusi. To święto obchodzi opozycja, bowiem reżim Łukaszenki go nie uznaje. Bydgoszcz solidarność z białoruską opozycją wykazuje dość wyraziście, od kilku miesięcy symbol naszego miasta – rzeźba przechodzącego przez rzekę ubrana jest w koszulkę biało-czerwono-białą, symbol białoruskiej opozycji.

 

– Taką pomoc otrzymywali Polacy w krajach zachodnich, kiedy Polska nie była częścią Unii Europejskiej, kiedy to Polska nie była krajem, w którym można było mówić o pełnej wolności – mówi zastępca prezydenta Bydgoszczy Michał Sztybel, wspominając o zamiarze przygarnięcia przez Bydgoszcz dwóch rodzin, które uciekły przed represjami. Najpierw jednak Rada Miasta musi zmienić uchwałę o zasadzie najmu mieszkań komunalnych, aby wprowadzić do niej możliwość udzielenia takiej pomocy rodzinom białoruskim, które uciekały przed represjami. Przed kilkoma laty Bydgoszcz zaprosiła do siebie rodziny ewakuowane z Donbasu na Ukrainie, gdzie odbywały się działania wojenne, o polskich korzeniach.

 

– Te dwie rodziny są pod opieką fundacji wspierającej obywateli Białoruski – wyjaśnia dyrektor Urzędu Miasta odpowiedzialny za współpracę zagraniczną Łukasz Krupa. Jedna z rodzin 3 osobowa (z małym dzieckiem) przebywa obecnie w ośrodku dla cudzoziemców w Białej Podlasce, druga 6 osobowa ma tymczasowe schronienie w Krakowie.

 

Miasto tymczasowo wzięłoby na siebie tymczasowo koszty najmu mieszkań z zasobów ADM, jednocześnie apelując do przedsiębiorców o pomoc umeblowaniu go – Oni uciekając z Białorusi zabrali właściwie tylko rzeczy osobiste – podkreśla Krupa. Docelowo obie rodziny miałyby uzyskać samodzielność w utrzymaniu się.

 

Bydgoszczanin z Białorusi wygnany

W ubiegłym tygodniu przypadła 100. rocznica podpisania Traktatu Ryskiego, który kończył wojnę polsko-bolszewicką. Traktat ustalił, że majątek Sawicze niedaleko Mińska znalazł się w granicach bolszewickich, jego właściciel Edward Woyniłłowicz, musiał szukać nowego domu, którym stał się Bydgoszcz. Przed rewolucją bolszewicką Woyniłłowicz dbał o zachowanie polskości Białorusi, zasiadał też w Izbie Wyższej Parlamentu Imperium Rosyjskiego (odpowiednik senatu), w pewnym momencie premier Piotr Stołypin zaoferował mu funkcję ministra rolnictwa, z czego nie skorzystał. Woyniłłowicz był wieloletnim liderem Koła Polskiego, Litwy i Rusi w rosyjskim parlamencie. W Bydgoszczy zamieszkał w 1921 roku, był bardzo szanowanym obywatelem, ale też żył skromnie, nie pchał się na świecznik. Mieszkał przy dzisiejszej ulicy Zamoysiego. Zmarł w 1928 roku.

 

Przyjaźnił się z nim wielki Polak tamtego okresu, prof. Marian Zdziechowski, rektor Uniwersytetu w Wilnie, który tak opisywał odwiedziny w 1926 roku – Przejeżdżając w roku 1926 przez Bydgoszcz zatrzymałem się tam, aby go odwiedzić. Dzień był mroźny, zimowy. Zadzwoniłem, otworzył drzwi. Miał na sobie kożuch. ,,Proszę futra nie zdejmował – uprzedził – mieszkania nie opala, za wyjątkiem pokoju w którym leży moja obłożnie chora żona”. (…) Gdy mówił, doznałem wrażenia, że przez usta jego mówi matka ziemia białoruska, że w słowach jego są zawarte esencje myśli i uczuć tych długich długich szeregów pokoleń, które na ziemi i z ziemi tej żyły. Na niej i dla niej pracowały i cierpiały. Dla nas wszystkich pochodzących stamtąd traktat ryski był ciosem bolesnym, dla najboleśniejszy był dla Woyłniłłowicza.