W sobotę na stadionie Zawiszy zakończyły się Paralekkoatletyczne Mistrzostwa Europy, zawody będące dla wielu sportowców ze Starego Kontynentu przepustką do Paraolimpidy w Tokio, która odbędzie się w sierpniu. Polacy zaprezentowali się przed własną publicznością dobrze, klasyfikację medalową wygrali jednak Rosjanie przed Ukraińcami.
,,Własną publiczność” trzeba wziąć w nawias, bowiem z powodu dużych restrykcji epidemicznych, które wprowadził organizator, zawody odbywały się bez widzów. Jest to jednak zrozumiałe, rywalizowało bowiem blisko 700 sportowców z całego kontynentu, stąd też trzeba było uważać, aby mistrzostwa nie stały się ogniskiem zakażeń.
Polacy wywalczyli 15 medali złotych, 20 srebrnych i 14 brązowych, co dało naszej reprezentacji miejsce na podium, ale na najniższym jego stopniu. Rosjanie okazali się w Bydgoszczy bezkonkurencyjni gromadząc 31 medali złotych i 25 srebrnych. Drudzy Ukraińcy zdobyli 17 medali złotych i 13 srebrnych, stąd też Polakami wygrali tak naprawdę niewiele.
Zakończone w sobotni wieczór w Bydgoszczy mistrzostwa były największą imprezą w sporcie paraolimpijskim w historii, która została zorganizowana w Polsce. – Mam nadzieję, że to pierwsza tak duża impreza, ale nie ostatnia. Cieszę się, że udało się doprowadzić do końca to niezwykle trudne organizacyjnie i kosztowne wydarzenie. Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do organizacji jest imprezy, przede wszystkim Ministerstwu Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu, naszemu sponsorowi PKN ORLEN i miastu Bydgoszcz – mówił prezes Polskiego Stowarzyszenia Sportu Niepełnosprawnych Start i Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego Łukasz Szeliga.
Biało-czerwoni w klasyfikacji medalowej zajęli trzecie miejsce – za Rosjanami i Ukraińcami. – Polscy paralekkoatleci stanęli na wysokości zadania. Uważam, że to trzecie miejsce jest sukcesem. Wiele rekordów życiowych naszych zawodników, którzy szlifują formę na Tokio. Cieszę się, że dostarczyli nam tak wielu wspaniałych wrażeń – dodał Szeliga.
W ostatniej sesji zawodów – w sobotnie popołudnie – biało-czerwoni mogli cieszyć się z pięciu medali, w tym złotego Mirosława Madzi w rzucie dyskiem w kat. F11, który już od pierwszej kolejki prowadził w konkursie.
– Dobry rzut na początek i konkurs był mój. Ale ja tego nie wiedziałem. Nie wiedziałem który jestem i jak rzucają przeciwnicy, bo tak się umówiłem z trenerem, że po prostu skupiam się na sobie. Cieszę się i z medalu i wyniku. Przed Tokio na pewno chciałbym poprawić technikę – mówił Madzia.
Kilka minut po medalu Madzi, kolejne złoto wywalczył w pchnięciu kulą w kat. F57 Janusz Rokicki. Trzykrotny srebrny medalista paraolimpijski pchał jako ostatni wiedząc, że musi osiągnąć najlepszy wynik w sezonie, by wywalczyć złoto. W trzeciej próbie posłał kulę na odległość 13.90 m i zapewnił sobie zwycięstwo.
– Medali w kolekcji mam rzeczywiście sporo, ale każdy następny cieszy. Po to trenujemy, by reprezentować nasz kraj i piąć się do góry w klasyfikacjach medalowych. Jestem bardzo zadowolony z tego startu. Uzyskałem dobry wynik, który mam nadzieję za trzy miesiące w Tokio jeszcze poprawię. Najważniejsze, żeby było zdrowie. Trenuję wyczynowo 18 lat, więc kontuzje się przytrafiają coraz częściej. Trzeba się z tym liczyć – mówił Rokicki.
W tym samym konkursie z brązowego medalu cieszył się debiutant w mistrzostwach Europy Piotr Kąkol. – Lepszego debiutu nie mogłem sobie wymarzyć. Od roku trenuję z Januszem, podpatruję go, sporo rozmawiamy i przynosi to mój wielki progres. Bardzo się z tego cieszę – mówił Kąkol, który w Bydgoszczy wynikiem 12.95 m ustanowił swój nowy rekord życiowy.
Bardzo blisko złota – dokładnie o cztery setne sekundy – była w biegu finałowym na 100 metrów w kat. T47 Alicja Jeromin. Polka przegrała jednak z rewelacyjną Serbką Saską Sokolov. Podobnie było na 200 metrów.
– Serbka była mocniejsza na tych zawodach, ale ja poprawiałam rekord życiowy i zdobyłam srebro, więc jestem zadowolona. Pomimo tego, że to tylko srebro to cieszę się, że kolejny raz jestem w czołówce. Czuję, że w Tokio jeszcze urwę te ułamki sekund i będzie dobrze. Na mistrzostwach w Bydgoszczy poziom był naprawdę wysoki i to dobrze, że jest z kim biegać i rywalizować, bo przez wiele lat tego bardzo mi brakowało. Zdobywałam złoto za złotem, a teraz jest poważna rywalka i taki dinozaur jak ja musi się jeszcze spiąć i pokazać na co ją stać – komentowała Jeromin.
Również srebro w sobotni wieczór zdobyła Renata Śliwińska w rzucie dyskiem w kat. F41. Polka uzyskała odległość 24.77 m, co w jej kategorii – F40 – jest nowym rekordem świata!
Na trzecim miejscu w biegu na 100 metrów w kat. T35, ale niestety nie otrzymała medalu, bo w zawodach startowały tylko trzy zawodniczki. Przepis mówi, że w takiej sytuacji ostatnia nie otrzymuje medalu.
– Szkoda, że w niektórych konkurencjach frekwencja nie dopisała, pewnie przez pandemię. Wynik oczywiście mnie nie zadowala, ale niestety powodem tego jest kontuzja kolana. Mam nadzieję, że do Tokio uporam się z kłopotami zdrowotnymi – mówiła Kibil.
Przypomnijmy, że wcześniej, w trakcie sobotniej porannej sesji, biało czerwoni zdobyli pięć medali – Joanna Oleksiuk (złoty, pchnięcie kulą, kat. F33), Krzysztof Ciuksza (srebrny, bieg na 400 m, kat. T36), Mateusz Owczarek (brązowy, skok w dal, kat. T37), Klaudia Maliszewska (brązowy, pchnięcie kulą, kat. F35) i Katarzyna Piekart (brązowy, rzut oszczepem, kat. F46).
Paralekkoatletyczne Mistrzostwa Europy były współfinansowane przez Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu oraz miasto Bydgoszcz i Województwo Kujawsko-Pomorskie. Głównym sponsorem imprezy był PKN ORLEN, a partnerami mistrzostw firma Toyota i Bydgoskie Centrum Sportu.