Katastrofalne dane demograficzne za 2020 rok

Fot: Tibor Fazakas

Fot: Tibor Fazakas

Jeszcze w 2017 roku populaja Bydgoszczy przekraczała 352 tys., aby po zaledwie 3 latach spaść do 344 tys. Co powinno niepokoić, to nasilanie się z roku na rok negatywnych tendencji, poprzez wzrost ujemnego przyrostu naturalnego. W zakończonym 2020 roku ubyło nam prawie 2 tys. mieszkańców. Po części związane jest to z pandemią, ale ona tylko przyśpieszyła niekorzystną tendenję z ostatnich lat.

Powyższe wnioski można wyciągnąć z danych przedstawionych przez prezydenta w Raporie o stanie miasta za 2020 rok, który będzie w środę przedmiotem debaty radnych. We wspomnianym 2017 roku przyrot naturalny wynosił -1,3%, rok później już -2,5%, w roku 2019 było to -2,8%, natomiast w pandemicznym 2020 aż -5,4%. To są najgorsze dane dotyczące przyrostu naturalnego od 20 lat.

 

Tak duży wzrost spowodowany był tzw. nadmiarowymi zgonami z powodu COVID-19, w 2020 roku stwierdzono w Bydgoszczy 4677 zgony, gdy średnia dla ostatnich lat to około 4 tys. zgonów rocznie.

 

Bardziej niepokoić powinen jednak spadek dzietności bydgoszczan – w 2017 roku urodziło się ponad 3,4 tys. dzieci, w 2019 już niecałe 3,1 tys., a rok 2020 przyniósł mniej niż 2,9 tys.

 

Prognozy Głównego Urzędu Statystycznego przewidują, że w ciągu najbliższych 9 lat populacja Bydgoszczy spadnie o kolejne 20 tys. do nieco ponad 324 tys. w 2030 roku Prognozę oparto jednak o założenie, że rok 2021 zakończy się z blisko 345 tys. populacji, czyli o kilkaset wyższym wynikiem niż pokazują dane za 2020 roku, zatem nie można wykluczyć bardziej negatywnego scenariusza. Jedną z przyczyn spadku ludności są też migraje wewnętrzne np. do podbydgokich gmin.

 

Problem ogólnopolski

W 2020 roku populacja Polski spadła o 118 tys. osób, to więcej niż połowa populacji Torunia i prawie dwa razy tyle co populacja Inowrocławia. Z prognoz ONZ wynika, że do 2100 roku populacja Polski zmniejszy się do 21 mln.

 

Jesteśmy w punkcie, w którym zaszły nieodwracalne zmiany. Nie da się już odrobić strat za pomocą samego wspierania dzietności – ocenia Bartlomiej Radziejewski, politolog z Nowej Konfederacji, w jego opinii bez otwarcia się na migrację Polska z problemami demograficznymi sobie nie poradzi.