Gdańska prokuratura wojskowa bada wyciek danych z Bydgoszczy

W ubiegłym tygodniu Onet.pl poinformował o gigantycznym wycieku danych dotyczących wyposażenia polskiej armii do internetu. Wstępne podejrzenia wykazały, że do wycieki doszło w Inspektoracie Wsparcia Sił Zbrojnych w Bydgoszczy. Wyciek obejmuje ponad 1,7 mln rekordów.

Ministerstwo Obrony Narodowej od samego początku sprawę bagatelizowało wskazując, że to nie były tajne dane, czyli nie ma zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa. Inne zdanie ma jednak kilku emerytowanych generałów, którzy uważają, że dzięki nim obce państwa wiedzą jakie braki w wyposażeniu ma polska armia.

 

Już w ubiegłym tygodniu wojskowy wydział w Prokuraturze Okręgowej w Gdańsku wszczął śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków w zakresie informacji służbowej. Jeszcze przed weekendem odbyły się pierwsze przesłuchania.

Onet.pl ujawnia, że w niedzielę (9 stycznia) do internetu wyciekła baza danych posiadająca ponad 1,7 mln zapisów dotyczących wyposażenia polskiej armii – od majtek i śrubek, po broń przeciwpancerną, czołgi czy nawet myśliwce F-16. Zdaniem Onetu Narodowe Centrum Bezpieczeństwa Cyberprzestrzeni wyciek namierzyło dopiero dzień później, do wycieku miało dojść w Szefostwie Planowania Logistycznego Inspektora Wsparcia Sił Zbrojnych, który ma swoją siedzibę w Bydgoszczy.