Czy w grudniu będą radykalne cięcia na regionalnej kolei? Już dzisiaj mamy przesłanki, aby tak twierdzić



Na rok bieżący przewoźnicy Polregio i Arriva mają zakontraktowane do przejechania ponad 5,2 mln kilometrów. Z naszych wyliczeń wynika, że gdyby chcieć utrzymać taką pracę przewozową w roku 2023 budżet województwa musiałby zwiększyć dofinansowanie do przewozów o kilkadziesiąt procent. To spore wydatki dla budżetu województwa, stąd też najprawdopodobniej czeka nas dyskusja o cięciach liczby kursów. Jedną z głównych przyczyn niezbyt optymistycznych prognoz jest wzrost cen energii.

Jeszcze na przełomie 2020 i 2021 roku województwo dopłacało Polregio do każdego przejechanego kilometra na liniach z elektryfikacją ok. 23 zł. Analizując oferty złożone pod koniec czerwca w przetargu wieloletnim zauważamy, że Polregio od połowy grudnia szacuje koszt przejechania każdego kilometra na ponad 39,5 zł, do tego spółka chce na każdym kilometrze zarobić 9 zł, co daje ponad 48 zł za kilometr, od tego odliczyć musimy wpływy z biletów, które są już tajemnicą handlową. Gdyby utrzymać w roku przyszłym pracę przewozową z bieżącego to Polregio musiałoby uzyskać ponad 148 mln zł przychodu. Przyjmując potoki pasażerów z 2019 roku (przed pandemią), że każdy pasażer zapłaci średnio 7 zł za bilet, daje to niecałe 44 mln zł, co oznacza, że ponad 100 mln zł musi dopłacić województwo. Pod koniec ubiegłego roku oszacowano, że w tym roku Polregio otrzyma 80,5 mln zł dopłaty, mamy zatem konieczność dopłacenia z budżetu województwa ponad 100 mln zł. W dokumentach przetargowych zapisano, że województwo liczyło, że do linii zelektryfikowanych dopłaci maksymalnie nieco ponad 75 mln zł. Dysponując okrojonymi danymi widzimy, ze ciężko będzie się w tym zmieścić .

 

W kujawsko-pomorskim mamy też linie bez elektryfikacji, które obsługuje Arriva. Przewoźnik ten oszacował koszty na poziomie ok 37 zł za kilometr (uśredniając) oraz chce osiągnąć ponad 8 zł zysku na kilometrze, czyli tutaj za kilometr trzeba liczyć 45 zł minus bilety. To daje ponad 95 mln zł kosztu ( z zyskiem przewoźnika) minus bilety. Dane z 2019 roku pokazują, że te trasy mają mniej pasażerów niż zelektryfikowane, stąd też przyjmując uśredniony bilet po 7 zł mamy ponad 10 mln zł wpływów, może kilkanaście milionów. Co oznacza, że ponad 80 mln zł będzie trzeba dopłacić. W przetargu zapisano, że dopłata wyniesie niecałe 50 mln zł, co wydaje się dzisiaj szacunkiem mocno zaniżonym, bo nawet gdybyśmy przyjęli średnią cenę biletu na dwa razy wyższą czyli 14 zł, to wciąż to się nie dopina.

 

Zgodnie z budżetem na 2022 rok województwo dopłaci w tym roku do przewozów ok. 130 mln zł.

 

Brak konkurencji

Oprócz wzrostu cen energii, paliwa (w przypadku pociągów spalinowych), wpływ ma też brak realnej konkurencji. Przetarg podzielono na cztery pakiety, ale na każdy pakiet złożono po jednej ofercie – do dwóch pakietów wystartowało Polregio, a do dwóch Arriva. W praktyce konkurencja jest tutaj iluzoryczna, bowiem przewoźnicy nie wchodzą sobie w paradę, a to ułatwia im walkę o wyższe ceny, bowiem jesteśmy jakby na ich oferty i tak skazani.