W 2021 roku formalnie zakończyła się procedura likwidacyjna Zachemu – mówimy o postępowaniu upadłościowym prowadzonym przez syndyka. Prawnie Zachem zniknął z KRS, z tego też powodu Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w grudniu uznała, że postępowanie szkodowe trzeba umorzyć, bo formalnie sprawca szkody nie istnieje. Takim kierunkiem działania zbulwersowany jest Rzecznik Praw Obywatelskich.
O tym, że po zakładach chemicznych Zachem pozostały ogromne skażenia wie chyba już każdy mieszkaniec Bydgoszczy, ale też dzięki licznym materiałom medialnym, także w obcych językach, temat znany jest w kraju i w Europie. Mieszkańcy jednak od wielu lat walczą o to, aby formalnie organy odpowiedzialne za ochronę środowiska uznały szkodę. Takie uznanie szkody ma istotne znaczenie, bowiem nakazuje z mocy ustawy podjęcie konkretnych działań naprawczych wobec środowiska. Regionalna i Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska nie chcą uznać szkody jednak od pięciu lat, sprawa otarła się nawet o Naczelny Sąd Administracyjny, który nakazał w październiku tym organom ponowne rozpatrzenie wniosku mieszkańców.
Zdaniem GDOŚ decyzje nałożone na syndyka straciły moc prawną
W 2018 roku Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska nałożyła na syndyka masy upadłościowej decyzję o obowiązku podjęcia działań zapobiegawczych wobec środowiska. Syndyk skupiał się jednak głównie na zaspokajaniu wierzycieli dawnego Zachemu, stawiając kwestie środowiskowe na dalszym miejscu, dlatego jeszcze w 2018 roku odwołał się do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska 0 unieważnienie decyzji RDOŚ. GDOŚ przystał na oczekiwania syndyka, wówczas jednak do akcji wkroczyła Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy i Rzecznik Praw Obywatelskich zaskarżając decyzję GDOŚ. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie przyznał racje prokuraturze, sprawa trafił następnie do Naczelnego Sądu Administracyjnego, który również wydał niekorzystne dla GDOŚ orzeczenie.
GDOŚ do dzisiaj jednak próbuje dążyć do unieważnienia decyzji nakładającej obowiązki na syndyka, choć eksperci udowodnili, że bierność syndyka doprowadziła do rozpowszechnienia się skażenia. W grudniu GDOŚ uznał, że skoro formalnie likwidacja się zakończyła, to nie ma sprawcy zanieczyszczenia, dlatego nie ma sensu utrzymywać w mocy prawa decyzji z 2018 roku.
Sprawa ponownie trafi do sądu
Rzecznik Praw Obywatelskich decyzję GDOŚ z grudnia zaskarżył do sądu administracyjnego – Według Rzecznika takie rozwiązanie jest nie tylko niezgodne z prawem, ale przede wszystkim sprzeczne z założeniami ustawy „szkodowej” (ustawy z 13 kwietnia 2007 r. o zapobieganiu szkodom w środowisku i ich naprawie). Miała ona przecież służyć powstrzymywaniu katastrof ekologicznych i pociąganiu do odpowiedzialności tych, którzy swoim działaniem lub biernością się do nich przyczyniają – informuje biuro RPO – Rzecznik twierdzi, że takie rozstrzygnięcia, jak te skutecznie podkopują zaufanie obywateli do organów zajmujących się ochroną środowiska. Pokazują, że ta ochrona jest teoretyczna i w zasadzie papierowa, bo zatrzymuje się na kartach ustaw. Poza tym utwierdzają obywateli w przekonaniu, że duże podmioty gospodarcze z łatwością potrafią się od tej odpowiedzialności uwolnić – kosztem zwykłych ludzi i ich zdrowia.