Zachem – od upadku do problemu środowiskowego



Zachem – od upadku do problemu środowiskowego

Rok 2013 przyniósł w Bydgoszczy wstrząs – upadł zakład z kilkudziesięcioletnią tradycją, obawiano się jak to wpłynie na bydgoski rynek pracy, bowiem tak duży podmiot gospodarczy oddziałuje przecież też na te mniejsze. Wtedy nikt nie myślał specjalnie o środowisku, a przecież problem ten istniał. Minąć musiało kilka lat, aby zmieniło się nasze myślenie o Zachemie i w pewnym sensie to, że dobrze się stało, że zlikwidowana została tak szkodliwa produkcja chemiczna.

Inną kwestią jest już jednak bardzo nieudolny sposób likwidacji Zachemu, gdzie przez błędne decyzje syndyka masy upadłościowej, poprzez wyłączenie bariery, doszło do niekontrolowanego rozprzestrzeniania się skażeń. Także do dzisiaj kontrowersje może budzić jak to możliwe, że pozwolono podmiotowi, który przez lata niszczył środowisko, ogłosić upadłość bez skutecznego zobowiązania go do naprawy tych szkód, w praktyce właśnie z tego powodu mamy dzisiaj ogromny problem.

 

W kwietniu 2014 roku najprawdopodobniej pierwszy raz publicznie pojawił się wątek dotyczący skażeń przez byłe już zakłady chemiczne Zachem. Wówczas interpelację poselską złożyła posłanka Anna Bańkowska – Niestety, w marcu 2014 r. sąd ogłosił także upadłość spółki Infrastruktura Kapuściska. Obecnie infrastruktura po byłych zakładach Zachem nie jest należycie zabezpieczona, a na ich terenach zalega podobno kilkaset ton zanieczyszczonej ziemi oraz poprodukcyjnych, toksycznych odpadów chemicznych.

 

Posłanka używała wówczas dość delikatnych słów ,,podobno”, czyli był to jeszcze czas, gdy nie mieliśmy pełnej świadomości zagrożenia. Odpowiedź Ministerstwo Środowiska udzieliło dopiero we wrześniu, wiceminister Janusz Ostapiuk stwierdził, że w przypadku gdy twórca odpadów nie jest ich usunąć, to obowiązek ten spada na prezydenta miasta. Pada informacja, że Inspekcja Ochrony Środowiska będzie się sprawie przyglądać. Nadal jednak trudno wyczytać, iż istnieje świadomość zagrożenia.

 

W czerwcu 2014 roku temat pojawił się na sesji Rady Miasta Bydgoszczy, na którą zaproszono też syndyka masy upadłościowej – Pozostaje pytanie kto zapłaci od 4-8 mld zł rekultywację? Degradacja terenu pozostała – mówił stanowczo przewodniczący Rady Roman Jasiakiewicz.

 

– To biznes zarabiał na tym i to on powinien to wszystko posprzątać – wspominał prezydent Rafał Bruski – Ogłoszenie upadłości to ucieczka od odpowiedzialności.

 

To właśnie chyba połowa 2014 roku była tym momentem, gdy zaczęliśmy sobie zdawać sprawę, że jest źle, a ten problem to nie przelewki. Byliśmy wówczas jednocześnie świadkami kontrowersyjnych decyzji syndyka, który tanio sprzedawał działki na których znajdowały się materiały niebezpieczne. Polityka syndyka, który za główny cel stawiał jak największe zaspokojenie potrzeb wierzycieli Zachemu, przyczyniała się wzrostowi zagrożenia środowiskowego.

 

Jesienią 2014 roku Jasiakiewicz przedstawił dziennikarzom wyniki badań naukowców z Politechniki Gdańskiej, z których wynikało, że pozostałości po Zachemie mogą stanowić zagrożenie dla Wisły, a za jej przewodnictwem całego Morza Bałtyckiego. Gdańscy naukowcy zalecili dalsze badania, w celu stwierdzenia stopnia skażenia wód podziemnych.

 

Kolejne badania rozpoczęły się jednak dopiero w 2017 roku, trochę wyszło to przypadkowo, w sprawę zaangażowali się pracownicy Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie z prof. Maciejem Czopem na czele. Ich ustalenia pokazały najogólniej mówiąc, że jest gorzej niż myśleliśmy, a zanieczyszczonia mogą oddziaływać negatywnie na zdrowie mieszkańców okolicznych osiedli.

 

To jednak cały czas nie były jeszcze kompleksowe badania, takowe mają zostać dopiero przeprowadzone za sprawą ostatecznie uchwalonej przed tygodniem specustawy. Środki na te badania mają pochodzić głównie w Krajowego Programu Odbudowy, który jak wiemy cały czas dla Polski jest zamrożony. Być może rząd znajdzie na to alternatywnie inne rozwiązanie.

 

Wyjaśnienie wymaga natomiast, dlaczego zgodnie z decyzją środowiskową, nie wyegzekwowano od Zachemu, aby na 5 lat przed końcem działalności, zaczął gromadzić fundusz likwidacyjny, w celu naprawy szkód środowiskowych.