W ubiegłym tygodniu informowaliśmy, iż spółka marszałkowska Kujawsko-Pomorski Fundusz Rozwoju zaczęła wydawać portal i gazetę, które próbują udawać niezależne media, choć z uwagi na strukturę podległościową nimi nie są. Poprosiliśmy lokalnych polityków o komentarze, a także wydawcę Tygodnika Podhalańskiego, bowiem wieść o kolejnym medium samorządowym obeszła Polskę.
– Takie efemerydy, które powstają przed wyborami, są kolejnymi mediami w rękach władzy, nie ważne jakiej opcji politycznej. Powstają przed wyborami i znikną zaraz po nich, pozostawiając chaos na rynku mediów lokalnych – komentuje Jerzy Jurecki, członek Rady Wydawców Lokalnych, wydający Tygodnik Podhalański.
– Jak cała lewica popieram niezależne, pluralistyczne media – odnosi się do sprawy Karolina Kozłowska, która kandyduje z Nowej Lewicy z trzeciej pozycji w okręgu bydgoskim – Jeśli ktoś chce tworzyć materiały propagandowe, to po pierwsze, nie za publiczne pieniądze, a po drugie, takie materiały powinny być wyraźnie oznaczone i nie powinny udawać niezależnych mediów. Chciałabym żeby środki masowego przekazu były przez urzędy wykorzystywane do zwiększenia dostępności, ułatwiania kontaktu i budowania społeczeństwa obywatelskiego. Mają służyć ludziom, nie urzędom.
Wątpliwości co do formuły wydawania przez Kujawsko-Pomorski Fundusz Rozwoju mediów ma też Marika Miechowicz, kandydatka Trzeciej Drogi – W przypadku mediów samorządowych szalenie ważne i konieczne jest oznaczanie nadawcy komunikatu. Mieszkańcy powinni wiedzieć, że informacje, które do nich docierają nadawane są przez organ samorządu. Nie może być w tej kwestii żadnej wątpliwości. Media samorządowe nie mogą podszywać się pod media niezależne.
W jej opinii marszałkowski periodyk sprawia wrażenie niezależnych mediów, co może wprowadzać mieszkańców w błąd – Najważniejszy moim zdaniem jest fakt istnienia na danym obszarze niezależnych mediów lokalnych, które definiować powinny kierunek debaty w regionie oraz patrzeć na ręce politykom. Polska 2050 Szymona Hołowni posiada pakiet rozwiązań, który nazwaliśmy „Nowe media publiczne”. Chcemy publicznych i otwartych konkursów na szefów mediów publicznych, likwidacji Rady Mediów Narodowych, zastąpienia abonamentu radiowo-telewizyjnego funduszem mediów publicznych oraz stworzenia 16 silnych, niezależnych od Warszawy multimedialnych spółek regionalnych. Chcemy aby prowadzeniem mediów zajmowali się bezpartyjni fachowcy.
Miechowicz skłania się w rozmowie z nami w kierunku regulacji brytyjskich, gdzie samorządy mogą wydawać swoje biuletyny nie częściej niż raz na kwartał.
Spółka Kujawsko-Pomorski Fundusz Rozwoju powołana została w 2016 roku przez Sejmik Województwa, przy dwóch głosach sprzeciwu ze strony radnych. Przeciwko jej powoływaniu głosował ówczesny radny PiS-u Andrzej Walkowiak – Pamiętam jak Sejmik Województwa powoływał te spółkę, wówczas jako radny głosowałem przeciwko, bowiem nikt nie był wstanie wytłumaczyć nam dokładnie czym ta spółka ma się zajmować. W mojej opinii cele o których mówiono, Województwo mogłoby realizować bez powoływania tej spółki.
Walkowiak aktywność wydawniczą tej spółki ocenia jednoznacznie negatywnie – To co teraz się stało to przekracza jednak wszelkie pojęcie, zdecydowano się pójść niedobrym tropem władz Bydgoszczy i wydawać coś co tylko udaje mediom. Jest to niekorzystna sytuacja dla demokracji, uderza w lokalnych wydawców, urzędnicy dają dziennikarzy, choć nimi nie są.