Żegluga śródlądowa będzie miała znaczenie ekonomiczne tylko wtedy gdy zapewni się barkom warunki do transportowania znaczącej ilości towarów – jak się jednak okazuje, gdyby nawet udało się dokonać kaskadyzacji Wisły, to z powodu zbyt niskiego prześwitu mostów nie ma możliwości transportowania na barkach dwóch rzędów kontenerów. Co może jednak najbardziej zaskakiwać – jeden z problematycznych mostów oddano do użytku zaledwie kilkanaście lat temu.
Standardem dla V klasy żeglowności, czyli takowej do jakiej Polska dąży na drodze wodnej E40 w ratyfikowanej konwencji AGN są mosty nad rzeką o prześwicie co najmniej 5,25 metra. To jest minimum dla transportu dwóch rzędów kontenerów. Z kolei za poważne utrudnienia nawigacyjne uznaje się mosty z prześwitem poniżej 4 metrów.
Już w 2014 roku na Politechnice Gdańskiej ukazał się zbiorowy artykuł naukowy wskazujący, że tylko w kujawsko-pomorskim mamy 3 mosty, który mają prześwit mniejszy niż 4 metry. Są to: Most Fordoński w Bydgoszczy z prześwitem 3,45, most w Piłsudsiego w Toruniu oraz most w Rozgartach na wysokości Grudziądza w ramach autostrady A1, który ma 3,91 metra. Ten ostatni obiekt oddano do użytku w 2011 roku, jest zatem najmłodszym na tej liście i choć ma najwyższy prześwit to do 5,25 metra to wciąż daleko.
Pokazuje to, że z jednej strony mamy dyskusję o kaskadyzacji Wisły, która w ostatnim czasie co prawda zmierza w kierunku rezygnacji z zamiaru, ale z drugiej strony budując autostradę nie zaprojektowano mostu pod żeglugę. Obecnie toczy się dyskusja o przyszłości fordońskiego mostu, ale bez podejmowania kwestii zmiany prześwitu, co nie powinno zaskakiwać, bowiem oznaczałoby to poważny wzrost kosztów. Znacznie więcej uwagi poświęca się dyskusji o tym czy przy okazji modernizacji powinno powstać torowisko tramwajowe. Trudno założyć jednak, że kilka lat po tej modernizacji, będzie nowa przebudowa, aby dostosować prześwit do lepszych warunków żeglugowych. Nie przeszkadza to jednak politykom łudzić mieszkańców obietnicami stworzenia towarowej żeglugi śródlądowej.