Co dalej z promem?

prom-zdw

W sobotę miną równo trzy miesiące od uziemienia promu – możemy pisać tutaj w formie stwierdzającej, bowiem prognozy kilkudniowe nie dają szans na reaktywację przeprawy w najbliższych dniach. Szanse, że prom ruszy w rej w tym roku są coraz mniejsze, pozostaje jednak pytanie – co dalej z tą inwestycją, która ma nikłe perspektywy?

W odpowiedzi na krytyczny raport Najwyższej Izby Kontroli marszałek województwa stwierdza, że przeprawa dobrze funkcjonuje w warunkach żeglugowych określonych w dokumentacji projektowej, czyli poziomu rzeki Wisły powyżej 175 cm (dla samochodów jest to około 2 metrów). Problem jednak w tym, że po raz ostatni Wisła przekraczała 175 cm 25 czerwca, a na dniach może spaść nawet poniżej 1 metra – ostatnie dni to rekordowo niskie stany już poniżej 1,2 metra. Przeprawa według założenia miała funkcjonować od 1 maja do końca listopada tj. jak można policzyć 214 dni. W tym roku było to około 40 dni, a do końca sezonu pozostały już tylko 83 dni, zatem niemal pewne jest, ze będzie w tym sezonie więcej dni z uziemionym promem – jedynie nie wiemy jaka będzie to skala.

Na modernizacje się szybko nie zanosi

Zakupiona jednostka promowa mogłaby pływać z uwagi na płaskie dno pływać nawet przy stanie Wisły nieznacznie powyżej 1 metra. Przyczółki jednak zaprojektowano na te co najmniej 175 cm, nikt nie jest jednak wytłumaczyć dlaczego nie dostosowano ich od razu do niższych poziomów rzeki. W maju ZDW ogłosił przetarg na opracowanie dokumentacji do przebudowy przyczółków – najtańsza oferta jaką złożono przekroczyła 452 tys. zł, była prawie trzy razy wyższa niż założony budżet. W efekcie przetarg unieważniono. Być może za jakiś czas będzie ponowiony. Na samo opracowanie dokumentacji przewidziano 6 miesięcy. Potem będzie trzeba znaleźć wykonawce na prace budowlane, zatem mało jest prawdopodobne, że uda się to zrobić do przyszłego sezonu.

Jeżeli znacznie nie podniesie się poziom Wisły w przyszłym roku czekać będzie nas powtórka z tego roku.

Czy jest sens dalej w to brnąć?

Jest w tym roku jeszcze jeden problem – brak załogi. Może być ją ciężko znaleźć jeżeli nie poprawia się warunki żeglugowe, bo dla chcących pracować marynarzy słaby interes wchodzić w coś, gdzie w przypadku stania promu na mieliźnie dostaje się mniejszą zapłatę. Z drugiej strony byłoby niegospodarnie płacić pełną stawkę, gdy przez większość dni prom nie pływa.

Jednostka promowa jest w miarę nowa, być może to dobry moment, aby ją sprzedać i skupić się na budowie mostu, bo co nam z przeprawy, która nie jest funkcjonalna? Celem inwestycji było skomunikowanie dwóch brzegów Wisły, jeżeli prom ma pływać w zaledwie kilka dni w roku, to trudno go nazwać funkcjonalnym.