Nadzwyczajna sesja pokazała, że marszałek ma problem polityczny także w Bydgoszczy (komentarz)

Nadzwyczajna sesja pokazała, że marszałek ma problem polityczny także w Bydgoszczy (komentarz)

Kadencję Województwo Kujawsko-Pomorskie rozpoczyna od pożarów politycznych, które jak będą ignorowane mogą za chwilę wydrzeć się spod kontroli. Kilka tygodni temu prezydent Włocławka napisał do premiera, że chce zmiany granicy województwa, w Bydgoszczy dzisiaj głosów separatystycznych nie ma, ale ubiegłotygodniowa sesja Rady Miasta Bydgoszczy pokazała, że marszałek Piotr Całbecki jest właściwie ponad podziałami traktowany jako podejmujący wobec Bydgoszczy wrogie działania.

Pokazuje to, że pomimo upływu 25 lat od powstania województwa, nie tylko nie udało się zbudować tożsamości kujawsko-pomorskiej, ale w wielu elementach zostaliśmy w punkcie wyjścia. Skoro na sesji słyszeliśmy głosy m.in. od posła Włodzisława Gizińskiego, że przed powstaniem kujawsko-pomorskiego Bydgoszcz rozwijała się szybciej, to jest to ogromny policzek dla narracji marszałkowskiego.

Spisek Ostrowskiego się nie udał

Słowo ,,spisek” może u niektórych osób wywołać śmiech, ale działania podejmowane w ostatnich tygodniach spełniają słownikową jego definicję. Możemy bowiem zdefiniować cel – wymuszenie na Bydgoszczy akceptacji dla metropolii bydgosko-toruńskiej. Najpierw za pośrednictwem Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszczy, zasłużonej i symbolicznej organizacji społecznej, próbowano zbadać na ile w Bydgoszczy opinia publiczna nie będzie reagować na przeciąganie linii. W stanowisku TMMB przemycono zrównanie Bydgoszczy z Toruniem – co kłóci się z ideą budowania Metropolii Bydgoskiej. Już bardzo delikatnie zasugerowano łączenie potencjałów obu miast.

Z racji okresu wakacyjnego, nie było specjalnie dużej krytyki dla aktywności TMMB, dlatego pod koniec sierpnia już bardziej śmiele zaproponowano na sejmiku uchwałę, gdzie wprost nazwano to po imieniu – metropolia dwubiegunowa bydgosko-toruńska. Popierała to trójka bydgoskich radnych związanych z TMMB (radna Niewiadomska co prawda nie zagłosowała, ale werbalnie ten kierunek poparła). Po przeciwnej stronie barykady na czele stanął bydgoski radny PiS Marek Gralik, jak się okazało nowy szef klubu. Większość sejmiku przegłosowała co chciał marszałek, pod tym względem Gralik przegrał, ale zupełnie inaczej to zostało odebrane w Bydgoszczy, gdzie spisek został zdekonspirowany. Gralik na sejmiku miał o tyle komfortową sytuację, że mógł się oprzeć na stanowisku organizacji społecznych, które wypracowane zostało już przed sesją.

Na początku września widzieliśmy ogromne oburzenie klasy politycznej w Bydgoszczy działaniami marszałka oraz TMMB, które w powszechnym odbiorze stało się siedliskiem spiskowców. Zuchwałość z jaką realizowano ten plan połączyła bydgoską klasę polityczna ponad podziałami, gdzie naturalnym wrogiem stał się marszałek. Dodatkowo to wzburzenie wzmocniła brak obecności jakiegokolwiek przedstawiciela marszałka województwa na nadzwyczajnej sesji Rady Miasta. Marszałek, gdy paliło mu się województwo zwiedzał Stany Zjednoczone, a wicemarszałek Ostrowski, który chciał zrównywać Bydgoszcz z Toruniem, nie miał odwagi stanąć przed bydgoskimi radnymi.

Bydgoszcz wypracowała silne argumenty

Gdyby podsumować działania bydgoskiej klasy politycznej, to ta sytuacja akurat pokazała jej siłę. Narracja jaką zapoczątkował wicemarszałek Ostrowski w lipcu opierała się tak naprawdę na krytyce badań naukowych i pouczaniu naukowców, że źle robią opracowania. Może to pokazywać jak bardzo boli marszałka i jego zaplecze pokazywanie danych, z których wynika, że nie było to dobre 25 lat dla samorządów położonych w granicach kujawsko-pomorskiego. Sejmik w swoim stanowisku nie wniósł nowej jakości, bo sformułowania w stanowisku typu ,,wzywamy” przypominają stanowiska komitetów wojewódzkich jedynej słusznej partii, w minionej epoce politycznej jaką był PRL. Dla osób decyzyjnych nie trudno, aby taka postawa spotkała się z partnerskim odbiorem, łatwo natomiast o łatkę pieniaczy.

Bydgoskie podejście było odmienne, od samego początku szukano bowiem partnerskiego dialogu z naukowcami. Próbowano szukać wniosków na przyszłość z ich pracy, pokazywać na inne elementy ich prac mogące pokazywać Bydgoszcz we wyższym potencjale. Starano się jednak unikać personalnych ataków. Pod tym względem Bydgoszcz ma szansę znacznie bardziej się przebić od Torunia. Dodatkowo bydgoska strona przedstawiła szereg danych liczbowych, wokół których można prowadzić dialog.

Województwo potrzebuje debaty

Bydgoszcz i Włocławek pokazują, że kujawsko-pomorskie w praktyce boryka się z kryzysem politycznym, co nie tylko uniemożliwi zbudowanie jakiejkolwiek tożsamości wojewódzkiej, ale za jakiś czas może to grozić rozpadem województwa, dlatego potrzebna jest uczciwa debata. Tego nie widzieliśmy w ostatnich tygodniach.

Problem nie dotyczy jednak tylko tych dwóch miast, bo badania które stały się przedmiotem sporu bydgosko-toruńskiego pokazują, że samorządy z kujawsko-pomorskiego najszybciej ulegały degradacji w ciągu ostatnich 30 lat. O tym władze województwa w Toruniu nie chcą nawet słyszeć. Pozycja Bydgoszczy i Torunia jako miast III rzędu nie jest zagrożona, są co prawda ambicje na II rząd, ale dzisiaj kujawsko-pomorskie opiera się na miastach VI rzędu. W 1990 roku mieliśmy 8 miast V rzędu – dzisiaj pozostały tylko 3: Świecie, Brodnica i Rypin, 30 lat temu były to także: Chełmno, Wąbrzeźno, Tuchola, Aleksandrów Kujawki, i Żnin – dzisiaj są to miasta dopiero VI rzędu. Za 10-20 lat patrząc na tendencję o których piszą naukowcy może się okazać, że z tego grona w V rzędzie zachowa się jedynie Brodnica, bo Świecie i Rypin są zagrożone spadkiem (w szczególności Rypin ma trudną sytuację). W V rzędzie możemy mieć jednak wtedy i tak paradoksalnie większą reprezentację niż dzisiaj, bo trzy miasta IV rzędu: Włocławek, Inowrocław i Grudziądz są też zagrożone marginalizacją. Możemy mieć sytuację, że będziemy dwa miasta III rzędu (Bydgoszcz i Toruń), bez miast IV rzędu, 4 miasta w V rzędzie i cała reszta w VI i VIII (najniższym) rzędzie. Taka przepaść pomiędzy Bydgoszczą i Toruniem, bez miast IV rzędu wcale nie będzie zbyt zdrowa.

Póki jednak co tego problemu nie traktuje nikt poważnie. Być może władze naszego województwa liczą, że problem sam się rozwiąże dzięki modlitwie do św. Jana Pawła II, patrona województwa.