Oczekiwanie zwiększenia liczby kursów komunikacji miejskiej to stałe oczekiwanie bydgoszczan, wokół tego też tematu toczyła się duża część wiosennej kampanii wyborczej. Prezydent Rafał Bruski komunikuje, że pieniądze na dodatkowe kursy są, ale problem leży w tym, iż miejska spółka MZK jest niewydolna, aby świadczyć większy zakres pracy.
– Jeżeli dostane sygnał, że nasza spółka jest wstanie zwiększyć moce przerobowe i przerobić więcej wozokilometrów, to ja na to mam środki zabezpieczone – mówi prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski – Ja mógłbym tego typu pakiet przeznaczyć do przetargu zewnętrznego. Tylko wtedy by było, że Bruski niszczy naszą spółkę. To jest taki pat. My mamy środki zarezerwowane, aby autobusy i tramwaje jeździły częściej.
MZK ma zagwarantowaną obsługę ok. 75% bydgoskich linii autobusowych. Spółka ma problem z brakami kierowców, dlatego przed rokiem mieliśmy sytuację, że spora część kursów nie była realizowana. Pozostałe 25% linii po wygranym wieloletnim przetargu obsługuje Mobilis, który jak się dowiadujemy ma w umowie możliwość zwiększenia pracy przewozowej, ale to nie jest w ratuszu na razie brane pod uwagę, gdyż byłoby to odebrane jako działanie wrogie wobec MZK.
– Nie dopuszczę do sytuacji, która już była, że będą mieli większy pakiet niż moce przewozowe. Bo co z tego, że kursy będą tylko na papierze – zaznacza prezydent Rafał Bruski.
W najbliższych dniach ogłoszony ma zostać przetarg na opracowanie audytu komunikacyjnego przez niezależną firmę zewnętrzną. Być może on pomoże wyjść z tego pata i wskazać możliwości zoptymalizowania miejskiego systemu transportu zbiorowego.