Skoro zabójstwo Haniego może zasługiwać na szacunek, to również Tuska czy Bruskiego. Niebezpieczny relatywizm! (komentarz)

Skoro zabójstwo Haniego może zasługiwać na szacunek, to również Tuska czy Bruskiego. Niebezpieczny relatywizm! (komentarz)
Kadr z YouTube

Prawicowy polityk Michał Jędryka (kandydat przed rokiem do sejmiku z listy PiS-u) stanął w swojej publikacji w obronie Bydgoskich Patriotów, na której potrzeby podjął się relatywizacji zabójstwa Chrisa Haniego przez Janusza Walusia, próbując wyjaśnić, że jego czynu nie można usprawiedliwiać, ale też nie widzi nic złego w uznawaniu go jak ktoś ma taką potrzebę za bohaterski. To jest już jednak wchodzenie na niebezpieczny grunt, bo poprzez analogię można uznać, że zabójstwo premiera Donalda Tuska, albo prezydenta Bydgoszczy (przypomnijmy, że kilka lat temu zamordowano publicznie prezydenta Sopotu) byłoby moralnie do potępienia, ale nie można by wykonawcy zabójstwa odebrać bohaterstwa – w szczególności, że akurat w bliskich Jędryce ideowo środowiskach premier Tusk uchodzi za zdrajcę. Co innego przecież zabić zwykłego obywatela, a co innego wyeliminować zdrajcę. W takim niebezpiecznym kierunku zmierza przynajmniej to relatywizowanie, gdyby faktycznie doszło do zamachu na życie jakiegoś polityka to prawicowy polityk bierze za to już dzisiaj polityczną odpowiedzialność.

Dla nich Janusz Waluś to człowiek, który (w ich interpretacji) „walczył z komunizmem” – ostatni żołnierz zimnej wojny, polski antykomunista, który poświęcił życie osobiste by przeciwstawić się czerwonej ideologii. Wprawdzie zrobił to w obcym kraju i metodami, których nie sposób akceptować, ale jednak motywacja – jak wierzą – była ideowa, nie kryminalna. Sam Waluś mówi o sobie: „jestem żołnierzem, nie terrorystą”. Rzeczywiście, jeśli zdefiniujemy terroryzm jako przemoc wobec przypadkowych niewinnych ofiar cywilnych, to czyn Walusia się w tę definicję nie wpisuje – była to skierowana przeciw konkretnemu przywódcy politycznemu eliminacja (morderstwo polityczne, zamach), a nie np. zamach bombowy na tłum. Owszem, można argumentować, że każda polityczna zbrodnia sieje terror, lecz intencją Walusia (co sam podkreślał) nie było zastraszenie ludności, a usunięcie osoby, którą postrzegał jako zdrajcę i zagrożenie.

Michał Jędryka na stronie tygodnikbydgoski.pl

W tych słowach polityk prawicy wprost stwierdza, że zbrodnia wobec zdrajcy czy komunisty jest inna niż zwykłe zabójstwo. W odbiorze lepszym, mniej zasługującym na potępienie. W spolaryzowanym społeczeństwie politycznie, przypisywanie cech zdrajcy czy komunisty przeciwnikowi politycznemu jest na porządku dziennym.

Ocena czynu Walusia nie powinna być niczym trudnym, gdy odwołamy się do najważniejszego dla wielu ludzi prawa, czyli Dekalogu. Piąte przykazanie mówi wprost – nie zabijaj. Z tej perspektywy czyn Janusza Walusia nie różni się zbytnio od zabójstwa Polaka przez Kolumbijczyka w Nowem pod Świeciem. Waluś przez opinie światową jest nazywany polskim imigrantem (chociaż posiadał już obywatelstwo RPA). Przy czym zabójstwo pod Świeciem wynikło z bójki, nieplanowanej sytuacji, a Waluś do zabicia Haniego się przecież przygotowywał i zrobił to zimną krwią. Nie będę wchodził w rozważania sytuacji w Republice Południowej Afryki, bo to tak naprawdę nie jest naszym problemem polskim. Należy też podkreślić, że Waluś na łamach Kanału Zero wprost przyznał, że nie walczył z komunizmem w Polsce, bo wybrał RPA jako nową ojczyznę, czyli Polski się wypiął. Na tym można by całość rozważań zakończyć, ale…

Bydgoski kult Walusia

W ostatnim czasie Bydgoscy Patrioci budują wokół siebie otoczkę ofiary, jakoby byli atakowani ze wszystkich stron za patriotyzm. Portal Kujawski to już w ogóle diabeł wcielony, ale tak naprawdę wszystko dotyka krytyki dla kultu Janusza Walusia, którego na transparencie nazwano ,,ostatnim żołnierzem wyklętym”. Żołnierze wyklęci w powszechnym odbiorze to podziemie antykomunistyczne, mamy tutaj spory panteon bohaterów i po prostu wydaje się niegodne przyrównywanie do osoby, która z polskim komunizmem nigdy nie walczyła, wybrała za ojczyznę inny kraj, dając się w ciągnąc w sprawę burską (określenie białej ludności z RPA). Do tego dochodzi relatywizowanie zabójstwa politycznego, ale to temat dość oczywisty.

Oczywiście Bydgoscy Patrioci angażują się w pozytywne inicjatywy, ostatnio we współorganizację półkololni dla dzieci z Wileńszczyzny polskiego pochodzenia, czy dbanie o groby żołnierzy niezłomnych. Gdyby nie wplątywano w to kultu Walusia i kilku innych rzeczy jak szaliki z krzyżami celtyckimi nie byłoby wokół tego środowiska takich kontrowersji, ale starszyzna się uparła, że kult Walusia jest ważniejszy od wizerunku.