Bydgoskie biuro pielgrzymkowe dostało kasę na houseboata, a ktoś inny na ekspres do kawy. Można robić z tego aferę, ale my też będziemy tego beneficjentami (komentarz)

Bydgoskie biuro pielgrzymkowe dostało kasę na houseboata, a ktoś inny na ekspres do kawy. Można robić z tego aferę, ale my też będziemy tego beneficjentami (komentarz)

Od piątku mamy zadymę polityczną wokół dotacji z KPO dla branży HoReCa, czyli m.in. gastronomii, cateringu czy turystyki. Politycy prześcigają się w budowaniu przeświadczenia, że mamy do czynienia z aferą – zaczęła opozycja która wyczuła aferę, ale obóz rządzący przejął tę negatywną retorykę (jeden z ministrów stwierdził, że mamy do czynienia z ,,cwaniactwem”) i w przestrzeni publicznej nie ma miejsca już na merytoryczne fakty. Owszem zapewne znajdziemy projekty będące nadużyciami, ale będą one raczej w mniejszości, a nie w większości jak zbudowano narrację. Dodatkowo w socialmediach i w niektórych mediach krążą fake, czyli mówi się o absurdalnych projektach rzekomo z KPO, które są zmyślone.

Bydgoskie biuro podróży otrzymało ponad 0,5 mln zł na projekt warty 0,9 mln zł, co oznacza, że przedsiębiorca musi wnieść ponad 400 tys. zł wkładu własnego. Jednym z elementów jego projektu jest zakup houseboata – podobnego do tych co na co dzień stoją przy bydgoskiej marinie. Za 0,5 mln zł kupić będzie ciężko zatem dotacja będzie stanowić jedynie część kosztów, ale dzięki niej przedsiębiorca dołoży też swoje środki. Houseboat ma być atrakcją turystyczną dla klientów biura, które do tej pory oferowało głównie wyjazdy poza Bydgoszcz, być może dzięki temu będzie ściągać turystów do nas do Bydgoszczy, a wtedy tzw. rykoszetem zyskają na tym np. właściciele hoteli z powodu dodatkowych gości . Od zarobków jakie wygeneruje ten houseboat część podatków zostanie w Bydgoszczy w i kujawsko-pomorskim, co pozwoli samorządowi sfinansować dodatkowe inwestycje. Być może na produkcji houseboata zarobi też bydgoska stocznia, bo mamy podmiot w tym się specjalizujący, zatem tak naprawdę te pieniądze zostaną w lokalnej gospodarce. Do tego dochodzą kooperanci, którzy też mogliby zarobić. Głównym beneficjentem jest oczywiście to biuro podróży, ale pieniądze z tego grantu trafiają do szerszego grona. Gdyby nie ten program z KPO (mówimy tutaj o puli 1,2 mld zł) to tych pieniędzy w naszej lokalnej gospodarce by nie było. To samo można powiedzieć o obśmiewanych ekspresach do kawy czy maszynkach do lodów, które będą pracowały na nasz dobrobyt gospodarczy.

Dlaczego mamy komuś płacić?

Narracja polityków opiera się na budowaniu oburzenia, że dlaczego zwykli obywatele mają komuś coś fundować, czym nawet nie do końca świadomie budują nagonkę wobec beneficjentów. Trzeba w tym miejscu wyjaśnić co to jest KPO – to element europejskiego programu NextGeneration UE, którego celem jest odbudowa europejskiej gospodarki po pandemii. Nie są to typowo pieniądze nasze podatników, ale jest to kredyt jaki zaciągnęła cała Unia Europejska, za który owszem Polska też będzie odpowiedzialna.

Celu pobudzenia gospodarczego nie uda się uzyskać tylko inwestycjami publicznymi – od piątku mamy grafiki, że dano pieniądze branży HoReCa a nie np. na szpitale jak bydgoskie Centrum Onkologii – jest to oczywiście nadużycie, bo np. na onkologię jest kilka razy więcej środków w puli, a ich nieuruchomienie do dzisiaj to temat na inne pretensje do Ministerstwa Zdrowia. Do ożywienia gospodarki potrzeba też pobudzić sektor prywatny.

Pytania dlaczego akurat HoReCa otrzymała takie środki nie należy nawet zadawać, bo ta branża najmocniej ucierpiała w czasie pandemii. Przypomnijmy, że w Polsce przez rok był zakaz funkcjonowania stacjonarnych restauracji, co uderzyło finansowo w tę branżę. Wymogiem, aby móc ubiegać się o dotację był spadek obrotów w latach 2020-2021 o przynajmniej 20%.

Nie zbudujemy nigdy silnej gospodarki jeżeli zamiast się cieszyć z takich okazji do jej pobudzania, będziemy próbowali grać tym politycznie. Polska gospodarka rozwija się głównie dzięki kreatywności przedsiębiorców, a od kilku dni publicznie zrobiono z tego przedmiot drwin. Następstwem tego zamieszania zapewne będzie to, że inne konkursy z KPO będą rozstrzygane wolniej i przedsiębiorcy będą dłużej czekać na środki, w dość trudnej obecnie koniunkturze gospodarczej w Polsce.