Gdyby takie działanie zostało potraktowane jako niszczenie materiału wyborczego, to wówczas takiej osobie groziłaby nawet kara 5 tys. zł grzywny, przepisy pozwalają także wymierzyć karę 30 dni aresztu.
Słowo areszt w tym wypadku może wywołać grozę. Jak się okazuje w lipcu 2020 roku posłanka Ewa Kozanecka wystąpiła do Ministerstwa Sprawiedliwości z interpelacją w sprawie zaostrzenia kar - prawdopodobną przyczyną jest znikoma wykrywalność sprawców, jak również niedostosowany do tej sytuacji system kar, który powinien skutecznie odstraszać bandytów przed tego typu zdarzeniami. Jednak wydaje się, że przepisy prawa wykroczeń traktują takie przypadki zbyt pobłażliwie i nie stanowią sposobu na zapobieganie takim czynom – pisała, jeszcze parlamentarzystka, w interpelacji - Czy podziela Pan Minister pogląd, że tylko surowsze kary mogą skutecznie odstraszać przed kolejnymi tego typu zachowaniami, w związku z niszczeniem i kradzieżą materiałów wyborczych?
Wiceminister Marcin Warchoł odpowiedział krótko - Obowiązujące obecnie rozwiązania prawne wydają się adekwatne do karygodności wskazanych zachowań.
Komentarz autora:
O ile ochrona prawna dla materiałów wyborczych w okresie kampanii przed niszczeniem jest uzasadniona, to praktyka ostatnich tygodni pokazała, że mamy do czynienia z absurdalną sytuacją, bowiem faktycznie przepisy te wywoływały efekt najbardziej mrożący wśród mieszkańców często w żaden sposób nie angażujących się czynnie w politykę, bowiem ktoś bez ich zgody wykorzystał ich ogrodzenie.
Jeżeli parlamentarzysta domaga się publicznie zaostrzenia kar, to powinien podjąć wszelkie starania, aby jego materiały nie były wieszane w miejscach niedozwolonych. Trudno będzie oczywiście udowodnić, że taki sposób wieszania banerów zalecała posłanka, ale skala naruszeń pokazuje, że jej kontrola nad tym jak dystrybuowane są produkowane przez nią materiały wyborcze była daleko niewystarczająca.