O prywatyzacji KPEC-u mówi się już od kilku lat. W 2008 roku z taką inicjatywą wystąpił prezydent Konstanty Dombrowicz, a dokładniej jego zastępca Wojciech Nowacki, którzy chcieli w ten sposób pozyskać fundusze na inwestycje. Po raz pierwszy wyrażenie zgody na prywatyzacje radni głosowali w listopadzie tego roku, wówczas nie było jednak większości. Prezydenci postanowili zwoływać jednak posiedzenia do skutku i w grudniu już odpowiednia uchwała została przyjęta. Było to główną przyczyna rozpadu koalicji prezydenta Dombrowicza z PiS oraz wyrzuceniem kilku działaczy, wśród nich znalazł się prezydent Nowacki.
Po wyborach samorządowych do zbycia udziałów dążył nowy prezydent Rafał Bruski, który także w ten sposób chce pozyskać środki na inwestycje miejskie.
Wczoraj na sesji Rady Miasta Bydgoszczy głos zabrali przedstawiciele związkowców z KPEC-u, którzy apelowali o zablokowanie prywatyzacji. W Ich opinii zbywanie akcji jest nieuzasadnione ekonomicznie, gdyż jest to przedsiębiorstwo samowystarczalne, do którego miasto nie musi dokładać, a w razie potrzeby może liczyć na dywidendę. Ponadto związkowcy przedstawiają szereg argumentów dotyczących bezpieczeństwa energetycznego.
- Moment sprzedaży jest równie zaskakujący na koniec kadencji i należy zadać pytanie, kogo będzie można rozliczyć za fatalną w skutkach prywatyzację – pytał Wiesław Piotrowski z NSZZ ,,Solidarność".