Czym szybciej pogodzimy się z utratą Zarządu Dorzecza tym dla nas lepiej



Dla Bydgoszczy szansą miało być powołanie Zarządu Dorzecza Wisły, który miał funkcjonować od początku bieżącego roku. Dzisiaj patrząc realnie trzeba powiedzieć, że nie ma już na tę instytucję szans. Dlatego lepiej spojrzeć prawdzie w oczy i spróbować inaczej wykorzystać potencjał wodny Bydgoszczy, niż robić sobie złudne nadzieje.

 

Bydgoszczanie mieli duże apetyty po tym, jak będąc pod koniec 2014 roku nad Brdą premier Ewa Kopacz obiecała, że Zarząd Dorzecza Wisły w ich mieście powstanie. Rząd premier Kopacz był zobowiązany wobec Unii Europejskiej wprowadzić do polskiego prawa dyrektywę – nastąpić to powinno do 14 września 2015 roku. Tego nie uczyniono, a prace legislacyjne nad nową wersją ustawy o prawie wodnym, znajdowały się w momencie dymisji rządu premier Kopacz, daleko z tyłu. Trudno zatem mieć pretensje do nowego rządu, że w trybie pilnym chciał wdrożyć tę dyrektywę. Gdyby rząd Beaty Szydło miał wrócić do projektu zostawionego przez poprzedników, to prace trwałyby przynajmniej kilka miesięcy.

 

Jeżeli mamy w ramach refleksji szukać naszych błędów, to na pewno trzeba tu wskazać zbyt dużą ufność wobec deklaracji polityków z Warszawy. Czy w sierpniu, gdy sytuacja wokół prawa wodnego była już dość niepokojąca – niezbyt ufnie wierzyliśmy zapewnieniom na słowo, że wszystko będzie dobrze?

 

Dzisiaj teoretycznie możliwe jest wprowadzenie reformy, która zakładałaby utworzenie Zarządu Dorzecza Wisły w Bydgoszczy. W praktyce taka inicjatywa będzie miała bardzo małe szansę na realizację i to z bardzo prostego powodu – naruszałaby interesy innych miast. Reforma administracyjna zakładała bowiem, że powstanie Zarządu Dorzecza Wisły w Bydgoszczy doprowadzi do likwidacji Regionalnych Zarządów Gospodarki Wodnej m.in. w Poznaniu, Gdańsku, Szczecinie, Krakowie czy Gliwicach. Parlamentarzyści reprezentujący miasta, które straciłyby swoje RZGW bez problemu zbudują zaporowy dla dążeń Bydgoszczy opór.

 

Bydgoszcz może czuć się jednak w tym momencie pokrzywdzona, gdyż po obietnicach byłej premier, miasto zainwestowało w zaadaptowanie budynku dla Zarządu Dorzecza. Na dodatek jako ważne miasto na mapie wodnej Polski, śluzy nasze podlegają pod RZGW w Poznaniu i Gdańsku. Oczekiwanie mówiąc nieładnie ,,rekompensaty” od Państwa Polskiego będzie zatem uzasadnione, warto poszukać priorytetów, które w oparciu o drogi wodne ożywią nas gospodarczo.

 

Do ważnych dla nas spraw należy na pewno powstanie w Łęgnowie Portu Multimodalnego oraz rewitalizacja dróg wodnych E-40 i E-70. Są to tematy znane nam chociażby z łamów lokalnych mediów czy dyskusji polityków. Cały czas mówi się jednak o ,,dalszej przyszłości”, bez określenia jakichkolwiek ram czasowych. Warto zatem starać się ponad podziałami, aby były to terminy niezbyt odległe.

 

Konkretne inwestycje długofalowo przyniosą Bydgoszczy znacznie bardziej odczuwalne korzyści, niż Zarząd Dorzecza, który jakby nie patrzeć pełniłby rolę urzędu.