Dzisiaj przypada 226 rocznica uchwalenia Konstytucji 3 Maja – będącej przede wszystkim symbolem reformy państwa polskiego znajdującego w letargu. Uchwalona pod koniec XVIII wieku Konstytucja niestety nie uratowała Polski przed ponad wiekiem zaborów, dlatego dzisiejsze święto powinniśmy traktować również jako przestrogę, do czego wewnętrzne konflikty mogą doprowadzić.
Dużo uwagi w przestrzenni publicznej poświęcono zaprezentowanemu w ubiegłym tygodniu dokumentu Konferencji Episkopatu Polski na temat chrześcijańskiego kształtu patriotyzmu. Dokument ten jest ciekawym materiałem do rozważania w dniu 3 maja, choć w mediach zaprezentowany został on wyrywkowo, co może utrudniać jego zrozumienie.
W sytuacji głębokiego sporu politycznego, jaki dzieli dziś naszą ojczyznę, patriotycznym obowiązkiem wydaje się też angażowanie się w dzieło społecznego pojednania poprzez przypominanie prawdy o godności każdego człowieka, łagodzenie nadmiernych politycznych emocji, wskazywanie i poszerzanie pól możliwej i niezbędnej dla Polski współpracy ponad podziałami oraz ochronę życia publicznego przed zbędnym upolitycznianiem. A pierwszym krokiem, który w tej patriotycznej posłudze trzeba uczynić, jest refleksja nad językiem jakim opisujemy naszą ojczyznę, współobywateli i nas samych. Wszędzie bowiem, w rozmowach prywatnych, w wystąpieniach oficjalnych, w debatach, w mediach tradycyjnych i społecznościowych obowiązuje nas przykazanie miłości bliźniego. Dlatego miarą chrześcijańskiej i patriotycznej wrażliwości staje się dziś wyrażanie własnych opinii oraz przekonań z szacunkiem dla – także inaczej myślących – współobywateli, w duchu życzliwości i odpowiedzialności, bez uproszczeń i krzywdzących porównań – apeluje Konferencja Episkopatu Polski do wszystkich uczestników życia społecznego w Polsce. Już pierwsze zdanie doskonale wkomponowuje się w symbolikę dnia 3 Maja, bowiem nawołuje do społecznego pojednania, którego nam Polakom brakuje, co doskonale udowadnia temperatura sporu politycznego. Pada apel o refleksję nad językiem który wykorzystujemy do opisywania naszych współobywateli, również głoszących dalekie nam poglądy polityczne.
,, Dlatego miarą chrześcijańskiej i patriotycznej wrażliwości staje się dziś wyrażanie własnych opinii oraz przekonań z szacunkiem dla – także inaczej myślących – współobywateli, w duchu życzliwości i odpowiedzialności, bez uproszczeń i krzywdzących porównań”
Biskupi podjęli się również rozważań na temat znaczenia chrześcijańskiego patriotyzmu oraz mogących się pojawić zagrożeń:
Ożywienie postaw patriotycznych i poczucia świadomości narodowej, które obserwujemy w Polsce w ostatnich latach jest zjawiskiem bardzo pozytywnym. Miłość ojczyzny, umiłowanie rodzimej kultury i tradycji nie dotyczy bowiem wyłącznie przeszłości, ale ściśle się wiąże z naszą dzisiejszą zdolnością do ofiarnego i solidarnego budowania wspólnego dobra. Realnie zatem wpływa na kształt naszej przyszłości – czytamy w dokumencie Episkopatu – Równocześnie możemy jednak dostrzec w naszym kraju pojawianie się postaw przeciwstawiających się patriotyzmowi. Ich wspólnym podłożem jest egoizm. Może to być egoizm indywidualny, obojętność na los wspólnoty narodowej, wyłączna troska o byt swój i swoich najbliższych. Takie ignorowanie bogactwa, które każdy z nas otrzymał wraz z wspólnym językiem, rodzimą historią i kulturą, połączone z obojętnością na losy rodaków, jest postawą niechrześcijańską. Jest nią także egoizm narodowy, nacjonalizm, kultywujący poczucie własnej wyższości, zamykający się na inne wspólnoty narodowe oraz na wspólnotę ogólnoludzką. Patriotyzm bowiem zawsze musi być postawą otwartą. Jak słusznie pisał nasz wielki rodak Henryk Sienkiewicz: „hasłem wszystkich patriotów powinno być: przez ojczyznę do ludzkości”.
W trakcie konferencji prasowej, na której dokument ten został zaprezentowany, przewodniczący Episkopatu abp Stanisław Gądecki wyjaśniał, że w pewnym sensie dokonano usystematyzowania pojęć, wskazując, iż to co nazywano przed II wojną światową nacjonalizmem oddzielonym od szowinizmu można uznać za dopuszczalne – Po okresie wojennym to wszystko poszło w kierunku znacznie prostszym, ku temu trójpodziałowi – z jednej strony patriotyzm, z drugiej nacjonalizm i internacjonalizm. Nacjonalizm to miałaby być miłość własnego narodu, która nienawidzi innych narodów. Zaś internacjonalizm to jest miłość wspólnoty międzynarodowej, która nienawidzi własnego narodu – wyjaśnia abp. Gądecki. Hierarcha kościelny na tej konferencji prasowej zaznaczył jednak, że obrona interesów własnego narodu, w tym ekonomicznych, jest dopuszczalna.
Episkopat przypomina w dokumencie słowa polskich biskupów sprzed pół wieku – Choć człowiek stawia wartości ojczyste bardzo wysoko, to jednak wie, że ponad narodami jest Bóg, który jedyny ma prawo do tego, aby ustanawiać najwyższe normy moralne, niezależnie od poszczególnych narodów. Takie poczucie rzeczywistości opiera patriotyzm na prawdzie, oczyszcza go i uzdalnia do pogłębienia świadomości wspólnoty rodziny ludzkiej.
Święty Jan Paweł II na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ w 1995 r. podkreślał, iż „należy ukazać zasadniczą różnicę, jaka istnieje między szaleńczym nacjonalizmem, głoszącym pogardę dla innych narodów i kultur, a patriotyzmem, który jest godziwą miłością do własnej ojczyzny. Prawdziwy patriota nie zabiega nigdy o dobro własnego narodu kosztem innych. To bowiem przyniosłoby ostatecznie szkody także jego własnemu krajowi, prowadząc do negatywnych konsekwencji zarówno dla napastnika, jak i dla ofiary. Nacjonalizm, zwłaszcza w swoich bardziej radykalnych postaciach, stanowi antytezę prawdziwego patriotyzmu i dlatego dziś nie możemy dopuścić, aby skrajny nacjonalizm rodził nowe formy totalitarnych aberracji. To zadanie pozostaje oczywiście w mocy także wówczas, gdy fundamentem nacjonalizmu jest zasada religijna, jak się to niestety dzieje w przypadku pewnych form tak zwanego «fundamentalizmu» – czytamy w dokumencie.
Również w ubiegłym tygodniu swoje stanowisko wyraziły organizacje utożsamiane z polskim Ruchem Narodowym – Jesteśmy spadkobiercami i realizatorami idei, której twórca, Roman Dmowski, zawarł w jednej ze swoich fundamentalnych prac p.t. „Kościół, naród i państwo” m.in. te słowa: „Katolicyzm nie jest dodatkiem do polskości, zabarwieniem jej na pewien sposób, ale tkwi w jej istocie, w znacznej mierze stanowi jej istotę. Usiłowanie oddzielenia u nas katolicyzmu od polskości, oderwania narodu od religii i od Kościoła, jest niszczeniem samej istoty narodu.” Co więcej, słusznie krytykowany przez Konferencję Episkopatu Polski, źle pojmowany „egoizm narodowy” był odrzucany przez polskich narodowców jeszcze przed II wojną światową. Nie tylko wspomniany już Roman Dmowski, ale również młodsze pokolenie narodowców, m.in. piórem doktora Tadeusza Gluzińskiego w „Odrodzeniu idealizmu politycznego”, zdecydowanie potępiało ten sprzeczny z nauką Kościoła pogląd – czytamy w stanowisku podpisanym przez posła Roberta Winnickiego z Ruchu Narodowego, Bartosza Berka z Młodzieży Wszechpolskiej i Aleksandra Krejcanta z Obozu Narodowo-Radykalnego.
Studźmy temperaturę sporu
Wracając jednak do istotny Świeta 3 Maja i apelu Episkopatu o pojednanie oraz współracę ponad podziałami dla Polski. Chciałbym tak jak przed rokiem przytoczyć pewne słowa rzymskiego polityka Marka Tulliusza Cycerona – Można za to doprowadzić do jedności w senacie i wśród obywateli; wielka byłaby szkoda, gdyby jej nie osiągnięto; przecież wiemy i widzimy, że istnieje rozłam, a gdybyśmy temu zarazili, nasze życie byłoby lepsze i szczęśliwsze.
Warto, aby te słowa sprzed ponad 2 tys. lat zostały zauważone i poddane refleksji, przez obecnych w życiu publicznym polityków.