Kowalem szczęścia każdy bywa sam… Olimpia Obarska-Forkasiewicz przyszła na świat 1 czerwca 1910 roku. Od urodzenia mieszkała w Bydgoszczy przy Placu Piastowskim. Już od najmłodszych lat przejawiała miłość do muzyki i teatru. Widziano w niej ogromny talent i potencjał.
Uczyła się w Miejskim Konserwatorium Muzycznym i ukończyła je z wyróżnieniem. Jednak jej edukacja nie skończyła się tylko na tej placówce. Młoda Olimpia kształciła swój głos u prof. Targońskiej, a następnie wyjechała do Francji, by zacząć uczęszczać do tamtejszej szkoły muzycznej. Olimpia nie spoczywała na laurach, pilnie uczyła się nut, rozwijała swój głos, poszerzała skalę. Jej talent się nie marnował, a wysiłek się opłacił.
Kiedy miała 18 lat zaczęła występować w Teatrze Miejskim w Bydgoszczy. Swoje umiejętności prezentowała we wielu spektaklach. Młodziutka dziewczyna zachwycała widzów i sprawozdawców kulturalnych. Mówili, że jej śpiew przypomina trel słowika. Był taki lekki, zwiewny i powabny. Pisano o niej nawet w gazetach. Znawcy kultury rozwodzili się nad jej talentem. Od tego czasu znana jest jako Ola Obarska. Próbowała swoich sił w aktorstwie, Rok 1930 był dla niej szczególny. Została wyróżniona i to napawało ją dumą. Wybrano ją do produkcji filmowej „Pieśń narodów” w Nicei. Była jedyną Polką w towarzystwie. Cieszyła się, że nawet za granicą doceniono jej talent, urodę i ciężką pracę. Rok później wcieliła się w rolę sanitariuszki Anny w filmie „Krwawy wschód” Mimo, że kochała Bydgoszcz, to w 1932 roku wyprowadziła się do Warszawy. Stolica dawała więcej perspektyw. Mogła więcej się nauczyć, bardziej się rozwijać i występować przed śmietanką towarzyską. To był dla niej raj. Doświadczenie zdobyte w rodzinnym mieście sprawiło,
że stała się gwiazdą. Nazwisko Obarska stało się niemalże marką. W 1933 jej piękna twarz zdobi okładkę jednego wydania prestiżowej gazety – „Kino”. Ola Obarska nie była już małą niepewną siebie Olimpią, a piękną, pewną siebie artystką. Cała Polska poznała jej talent.
Występowała w Zakopanem, Poznaniu i w wielu innych miastach. Przyszedł czas na opuszczenie kraju. Pod koniec lat 30 wyjechała do Wiednia. Tam występuje w operetce „Bal w Savoyu”. W Berlinie ujawnił się kolejny talent polskiej artystki. Okazało się, że jest poliglotką. Bez trudu prowadziła konferansjerkę w 5 językach. Wojna sprawiła, że musiała dorabiać śpiewając w restauracjach i kawiarniach. Zamknięto wszak wszystkie teatry i kultura rozwijała się tylko pod ziemią. Po jej zakończeniu wstąpiła do I Armii Wojska Polskiego. Odbyła szlak bojowy do Berlina jako reżyser i aktorka teatru przyfrontowego.
Pokazywała swój talent żołnierzom, który byli zachwyceni. Jej uroda, śpiew i charyzma rozświetlały ciemną noc i dawały nadzieję na to, że wojna się wkrótce zakończy. W 1945 roku przeżywa ciężką traumę. Teatr, który pokochała, który był jej pierwszą sceną spłonął. Widziała to na własne oczy i na pewno nie mogła powstrzymać łez. Wszak to miejsce było skarbnicą wspomnień.
.
Po wojnie występuje w bydgoskim Teatrze Miejskim. Gra w spektaklu „Klub Kawalerów”, gdzie wciela się w rolę Ochotnickiej. W 1946 znowu przeniosła się do Warszawy, gdzie występowała jako aktorka Teatru Ludowego. Tam też wyszła za mąż. Jej wybrankiem został Zdzisław Forkasiewicz.
Była również reżyserką i autorką. Spod jej rąk wyszła komedia muzyczna „Wszystko dla kobiet”. Pisała również teksty. Część z nich była związana z Bydgoszczą, którą kochała, Jej piosenki śpiewały takie osoby, jak Irena Santor, Jolanta Kubicka czy Sława Przybylska. W jednym jej utworze zawarte są słowa:
Nikt nie zna swego losu,
Kpij z horoskopu gwiazd,
Nikt nie wie, w którym roku
W żagle swe chwyci wiatr.
Są w starych porzekadłach
Prawdy ludowych klechd:
Jak sobie pościelesz,
To tak wyśpisz się
To cała jej droga do sławy. Okupiona była ciężką pracą nad sobą i ćwiczeniami. Do końca życia walczyła i udzielała się artystycznie. Zmarła1.01.1994 roku w Warszawie.