Bydgoszcz podziemna. Wiele reliktów przeszłości zniknęło bezpowrotnie. Nie popełnijmy tego błędu w przypadku ruin bydgoskiego zamku



Fot: Stanisław Gazda

Fot: Stanisław Gazda

Ostatnimi laty sporo śladów zasypanej historii Bydgoszczy ujrzało światło dzienne, lecz z różnych przyczyn nie mogły zbyt długo cieszyć oczu mieszkańców. Tylko więc na krótko mogliśmy zobaczyć piwnice mieszczańskich kamienic na Starym Rynku, fundamenty ratusza, średniowieczne trakty, zabudowę ul. Krętej czy fragmenty rzecznego portu przy operze (patrz zdjęcia). Próżne okazały się apele do władz miasta o uwidocznienie artefaktów. Szykujące się prace archeologiczne przy ruinach bydgoskiego zamku w otoczeniu ulicy Przy Zamczysku dają szansę ustrzeżenia się błędów. Oby, bo fundamenty zamku mają teraz dla Bydgoszczy największą wartość…

 

Z baczną uwagą obserwujemy informacje medialne sugerujące możliwość sprzedaży tej bezcennej dla miasta działki (chodzi o teren na ul. Przy Zamczysku, gdzie do 2020 roku działało przedszkole Alf – w planie przewidziana tu jest zabudowa mieszkaniowa wielorodzinna i usługowa) w ręce prywatne” – pisze w mediach społecznościowych Stowarzyszenie Bydgoszcz G10. „Poprzednie, podobne sprzedaże kluczowych działek i obiektów przyniosły efekty dużo gorsze od zakładanych. Działka po spalonych spichrzach straszy nas do dziś, a Młyny Rothera odżyły dopiero po ponownym odkupieniu obiektu przez miasto. Nie wyobrażamy sobie, by taki błąd popełniono po raz trzeci. Tak ważny teren, nawet jeśli obecnie nie ma środków lub odpowiednich technologii, zawsze może poczekać na nowe pomysły w przyszłości. Pozostać w formie “Parku Zamkowego”, zagospodarowanej zieleni, być może z fragmentaryczną prezentacją fundamentów zamku, a także nowym miejscem prezentacji istniejącej makiety”– apelują społecznicy z Bydgoszczy G10.

 

Jest o co walczyć, bowiem nie od dziś wiadomo, że miejsce od skrzyżowania ulicy Przy Zamczysku z ulicami Grodzką i Magdzińskiego, jest strefą zalegania reliktów bydgoskiego grodu z XI wieku i bydgoskiego zamku z połowy XIV wieku. Kilka lat temu bydgoski zamek – potężna warownia wybudowana za czasów króla Kazimierza Wielkiego – sam przypomniał o sobie. Zupełnie przez przypadek…

 

Gdyby rów wykopany dla inwestycji prowadzonej przez Komunalne Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej przebiegał o metr w prawo, nie doszłoby do odkrycia. Ujrzelibyśmy co najwyżej mnóstwo gruzu porozbiórkowego, a tak w samym sercu Bydgoszczy, przy ulicy Przy Zamczysku, trafiliśmy na największy zachowany fragment ruin bydgoskiego zamku – najprawdopodobniej przyporę narożnika – mówił wówczas, nie kryjąc radości, Wojciech Siwiak z pracowni archeologiczno-konserwatorskiej w Bydgoszczy, odkrywca przypory. (zdjęcie główne)

 

Daria Kieraszewicz, w emocjonalnym wpisie pod postem z apelem Stowarzyszenia Bydgoszcz G10 zauważa, że: Zamek i to, co po nim pozostało należy do nas, do mieszkańców. Nie możemy pozwolić na to, by w tym miejscu powstał kolejny hotel czy apartamentowiec. Te można zbudować gdzie indziej. To miejsce jest jedyne. Bez dbania o naszą historię i dziedzictwo stajemy się obojętni.

 

Podobnego zdania był swego czasu wspaniały historyk śp Lech Łbik, który powiedział: – To nie może być zmarnowane, zaprzepaszczone. To powinno umacniać w nas, bydgoszczanach, dumę ze średniowiecznego miasta z zamkiem. Fakt, zniknął z oczu na wiele lat, więc zadziałało myślenie: „Co z oczu, to z serca”… ale teraz jest najlepsza okazja, aby to zmienić.

 

Zastanówmy się raz jeszcze: jaki przekaz dla przodków żyjących w czasach Kazimierza Wielkiego i dla nas współczesnych niosła niegdyś i niesie dziś informacja, że Bydgoszczy ma (miała) zamek? Jakie to miało wówczas i ma dzisiaj znaczenie prestiżowe, militarne, polityczne, promocyjne i lokalno-patriotyczne?

 

Zamek obronny

Wspomniany przed chwilą Lech Łbik, autor opracowania zatytułowanego „Zamek w Bydgoszczy”, nie miał najmniejszej wątpliwości, że zamek bydgoski wpisany był w dobrze przemyślany przez Kazimierza Wielkiego program obrony kraju, na co składało się zbudowanie lub przebudowanie czterdziestu ośmiu zamków i otoczeniu dwudziestu czterech miast murami obronnymi. Dlaczego w tym systemie, który przetrwał aż do Potopu Szwedzkiego, znalazła się Bydgoszcz? Bo za Wisłą, tam gdzie jest dziś Ostromecko, była już część chełmińska państwa krzyżackiego. Patrząc na północ, ostatnią wsią należącą do Królestwa Polskiego był Trzeciewiec. Niewieścin należał już do Krzyżaków (komturstwo świeckie). Tak bliskie sąsiedztwo groźnych mnichów-rycerzy spowodowało, że w Nakle i właśnie w Bydgoszczy powstały zamki.

Bydgoszcz miała dla Krzyżaków kluczowe znaczenie. Wierzyli, że jej zdobycie otworzy im drogę do Kujaw, a poza tym liczyli, że przejęcie jej we wczesnej fazie wojny będzie można wykorzystać przy podpisywaniu traktatu pokojowego i uda się wcielić ją na stałe do ich państwa.

Budowa warowni, oprócz zadań obronnych, oraz tego, że zamek był też siedzibą starostów królewskich, miała ogromne znaczenie miastotwórcze. Zamek stał się niejako ważną północną bramą obronną Królestwa Polskiego, a u jego boku powstał garnizon, który wymagał zaplecza demograficznego, gospodarczego, społecznego. Na jego zrębach zaczęło tworzyć się miasto. Kto wie, czy gdyby nie było zamku, nie byłoby również miasta i Bydgoszcz mogłaby być, może nawet do dziś, jedynie małą wsią?

 

Zamek legendarny

Jak na szanujący się zamek, miał też ten bydgoski swoją zjawę i ma swoją legendę. Przed wiekami mieszkał w zamku okrutny kasztelan imieniem Karolus wraz ze swą przepiękną córką Angeliką. Ojciec tak bardzo obawiał się rychłego zamążpójścia dziewczyny, iż dzień i noc kazał ją trzymać w zamkowej wieży. Pewnego dnia, gdy wrócił z kolejnej wygranej bitwy, przyprowadził ze sobą i wtrącił do lochu młodego i przystojnego księcia Jarosława. Angelika, zaaferowana nowym przybyszem, zeszła nocą do lochu. Młodzi zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia. Co noc dziewczyna przynosiła więc więźniowi jadło i napitki, aż ten wydobrzał i poprosił ją o uwolnienie. Angelika, nie licząc się z gniewem ojca, wypuściła młodzieńca, który obiecał jej, że wróci po nią i się jej oświadczy. Czekała z utęsknieniem dzień, tydzień, miesiąc. Aż w końcu, pewnej nocy usłyszała dźwięki dochodzące z przedzamcza. To Jarosław przybył wraz ze swymi rycerzami, aby oswobodzić ukochaną.

 

Rozpoczęła się okrutna bitwa, podczas której młodzieniec poniósł śmierć z ręki rycerza w czarnej przyłbicy. Angelika, chcąc pomścić jego śmierć, zadała cios w plecy tajemniczemu wojakowi. Gdy padł martwy, a dziewczyna odsłoniła jego przyłbicę, okazało się, że był to jej ojciec. Zrozpaczona swym czynem niewiasta rzuciła się do rzeki Brdy. Odtąd co noc przychodziła na zamek jako zjawa i chodząc między komnatami szukała swojego ukochanego, okropnie przy tym zawodząc. Widywano ją także każdej nocy na murach zamkowych z krwawym mieczem w ręku. Ukazywała się tak długo, jak długo istniał zamek.

 

Zamek promocyjny

Ostatecznej rozbiórce obiekt uległ w 1895 r. Zasypano także pozostałości fosy, na której miejscu w latach 1900–1903 wybudowano świątynię ewangelicką, dzisiejszy kościół Jezuitów przy placu Kościeleckich. W miejscu zniszczonych ostatnich ruin twierdzy znajdował się budynek przedszkola, a także stoi hotel Holiday Inn.

 


 

 

 

Fot: Stanisław Gazda

 

Gdy kilka lat temu zapytałem specjalistę ds. sprzedaży i marketingu w hotelu Holiday Inn, czy nie warto byłoby rozważyć promocyjnego wykorzystania posadowienia hotelu na ruinach zamku bydgoskiego? – ten odpowiedział:

Wiem, że już w trakcie prowadzenia wykopów pod fundamenty hotelu znajdowano tam fragmenty zamkowego rumowiska, ale wówczas nikt nie myślał o tym, że hotel staje w tak historycznym miejscu, a tym bardziej, aby wykorzystać tę wiedzę w przyszłej jego promocji. Dzisiaj warto do tego wrócić i zmienić sposób myślenia. Temat uważam za otwarty. Pomysł (mój: Stanisława Gazdy) aby w hotelowym folderze i na stronie internetowej hotelu dopisana została informacja, co znajdowało się w jego „korzeniach”, jest warty podchwycenia – dodał.

 

Jak to się skończyło, można się domyślać. Ale nie można przestać wierzyć, że potrafi się u nas w Bydgoszczy dbać o historię i przeszłość, widzieć w tym atut, szansę. Wracając do pomysłu i apelu Stowarzyszenia Bydgoszcz G10 zgadzam się z jego stwierdzeniem, że: Taki “Park Zamkowy” byłby idealny na początek spaceru po naszym mieście. Z powyższych przyczyn proponujemy pozostawienie tak cennego terenu w rękach miasta jako zielonego parku, gotowego na przyszłe, być może dziś jeszcze nieznane rozwiązania. Parku prezentującego początek miasta, które wszyscy kochamy.