Jesteśmy w chłodniejszej części roku, a stan Wisły podobny do tego z największych upałów

Wisła
Zdjęcie archiwalne

Przez ostatnie blisko 10 miesięcy nie było wielu dni, gdy poziom Wisły w Fordonie przekraczał 2 metry. Po delikatnym dotknięciu 2 metrów w weekend notujemy tendencję spadkową – do mniej niż 1,5 metra obecnie, chociaż w tej części roku poziom Wisły był znacznie wyższy. To co obserwujemy to na pewno sytuacja nietypowa, skłaniająca do refleksji nad zmianami klimatycznymi.

Niestety niski poziom Wisły wciąż nie jest specjalnie popularnym tematem, stąd też niewiele jest naukowych głosów, które nam wyjaśniają to co się dzieje.. Kilka dni temu Telewizja Polska zainteresowała się niskim stanem Wisły w Warszawie (w okolicach 0,7 metra). Pamiętamy zapewne letnie informacje o stanach Wisły poniżej 0,5 metra w stolicy, ale zaskoczenie wywołuje to, że takie zjawisko występuje w marcu. Jak spojrzymy na to, że fordoński rekord w 2024 roku był niewiele poniżej 1,3 metra, to dzisiejsze niecałe 1,5 metra wzywa do refleksji.

W materiale TVP dyrektor instytutu geofizyki PAN prof. Paweł Rowiński stwierdza – Mamy wyższe temperatury, w związku z tym jest dużo wyższe parowanie i właściwie parowanie dominuje w bilansie wodnym, i to jest bardzo poważny problem. Mamy coraz mniej opadów, a szczególnie bardzo mało opadów śniegu. W tym roku praktycznie nie było śniegu i to nie tylko tu, ale i w górach, więc więc ta woda nie miała skąd czerpać.

Profesor Rowiński ostrzega, że może to – w przypadku braku wyraźnej poprawy – zapowiadać bardzo poważną susze w tym roku.

Rok 2024 uchodził za suchy, niestety początek roku 2025 może wieszczyć jeszcze gorszy pod w tym względem rok.