To jedna z najbardziej nierozliczonych zbrodni II wojny światowej – 22 września 1939 roku w Boryszewie Niemcy rozstrzelali 50 żołnierzy z Bydgoskiego Batalionu Obrony Narodowej, dzisiaj historia jasno pokazuje, że wina jaką im zarzucano była sfingowana. W środę dowódca tego batalionu Romuald Kłosowski został uroczyście awansowany na stopień majora. To zew sprawiedliwości po 85. latach.
Ta sprawa z Bydgoszczą ma sporo wątków, nie tylko nazwy batalionu, ale też tego, że po 1 września ten batalion bronił podbydgoskiej linii Witoldowo-Wierzchucice-Wierzchucinek. Front zarwał się na innym odcinku, dlatego dowództwo nakazało odwrót, aby przygotować obronę Warszawy. Bydgoski Batalion Obrony Narodowej mjr. Kłosowskiego uczestniczył potem w bitwie pod Bzurą. Wojska polskie rejonie Iłowa i Bud Starych zostały rozbite 17 września, a wielu żołnierzy, w tym bydgoskiego batalionu, dostało się do niemieckiej niewoli.
Według propagandy Josepha Goebbelsa 3 i 4 września Polacy mieli dopuszczać się w Bydgoszczy masowego ludobójstwa na Niemcach w liczbach znacznie przewyższających populacje miasta. Musiały minąć lata, aby to kłamstwo zostało obnażone, ale wtedy we wrześniu 1939 roku był to wystarczający pretekst, aby rozstrzelać żołnierzy mjr. Kłosowskiego, chociaż twierdzili oni, że od sierpnia nie pojawili się w Bydgoszczy.
Kapitan awansowany na majora
Z inicjatywy bydgoskiego historyka wojskowości Wojciecha Zawadzkiego 8 listopada 2024 roku Minister Obrony Narodowej awansował kapitana Kłosowskiego na majora. Teraz w środę w Muzeum Wojsk Lądowych odbyła się oficjalna uroczystość pośmiertnego awansu.
Tablica poświęcona żołnierzom Bydgoskiego Batalionu Obrony Narodowej wisi na Cmentarzu Bohaterów Bydgoszczy. Pod nią składane są co roku kwiaty 1 września w rocznicę wybuchu wojny, 20 stycznia w rocznicę powrotu Bydgoszczy do Polski i 8 maja w rocznicę zakończenia wojny.