W niedzielę 5 stycznia w bydgoskim parku przemysłowym zapaliła się hala zakładu produkującego wyroby papierowe, chmura dymu widoczna była z odległych dzielnic Bydgoszczy, zatem nie sposób było tego pożaru nie zauważyć. Po kilku godzinach udało się opanować ogień, ale akcja gaśnicza oficjalnie zakończyła się dopiero po tygodniu. O pożarze możemy już zapomnieć, ale czy skutki środowiskowe nie będą się ciągnęły za nami dłużej?
Służby wojewody monitorowały pożar pod kątem tego co dostaje się do atmosfery, z uwagi na brak poważniejszych chemikaliów na obszarze pożaru nie stwierdzono zagrożenia. Są naukowcy którzy uważają, że możemy się obawiać negatywnego wpływu tego pożaru na zdrowie mieszkańców w perspektywie długofalowej. Ich opinie w swojej analizie przytacza portal Smoglab.pl
Według prof. Piotra Skubały z Uniwersytetu Śląskiego podczas spalania się papieru uwalniają się substancje chemiczne do atmosfery, przy sprzyjających warunkach nawet substancje techniczne. Profesor Skubała podejrzewa, że mogły się przedostać tlenki węgla oraz tlenki azotu, które są niebezpieczne w dużych stężeniach – Z uwagi na to, że w hali składowany był w dużej ilości papier i tektura, przeznaczone do produkcji opakowań kartonowych. Spalanie tych materiałów oznacza również przedostanie się do powietrza drobnych cząstek stałych, takich jak sadza, które mogą zanieczyścić powietrze i stanowić zagrożenie dla układu oddechowego – cytuje naukowca Smoglab.pl. Na niekorzyść wpływa to, że walka z pożarem trwała kilka dni, zatem drogi oddechowe mieszkańców były narażone na ekspozycję tych substancji przez dłuższy czas – Jeżeli spalanie było niepełne, mogą uwolnić się wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne (WWA) – toksyczne związki chemiczne. Jeśli w materiałach używanych do produkcji opakowań znajdowały się farby, kleje lub inne chemikalia, ich spalanie mogło prowadzić też do uwolnienia niebezpiecznych związków, takich jak formaldehyd czy związki chloroorganiczne.
Nie jest to jedyna opinia naukowa, dr Krzysztof Skotak z Instytutu Ochrony Środowiska uważa, że chorujący na astmę mogły odczuć pożar mocniej. Porównał on skutki pożaru do epizodu smogowego, w którego opinii ten pożar raczej nie będzie niósł długofalowych skutków zdrowotnych dla mieszkańców Bydgoszczy.
– Palił się magazyn (2000 m2) papieru i tektury, przeznaczonych do produkcji opakowań, produkty łatwopalne stąd duży rozmiar pożaru, niestety nie ma informacji czy były to materiały zadrukowane lub wielowarstwowe, czyli czy paliły się też inne substancje (farby, folia) niż tylko papier – wskazuje na brak pełnej informacji dla społeczeństwa Paweł Górny, z Bydgoskiego Ruchu Miejskiego – WIOŚ badał atmosferę „sprzętem do szybkiej analizy zanieczyszczeń”, niestety nie określono przy tym, co dokładnie poddano analizie, jakie były wyniki w porównaniu do wartości referencyjnych, czy też punktów pomiaru (tylko że „6 km od miejsca pożaru”).
BRM jest daleki od formułowania opinii o niebezpieczeństwie dla mieszkańców, jedynie wyraża ubolewanie, że oficjalne komunikaty służb nie pokazywały wyników badań, co byłoby bardziej transparentne dla opinii publicznej.