W poniedziałek Zawisza Bydgoszcz podejmie Lechię Gdańsk. Pojawiają się jednak uzasadnione obawy, że frekwencja na tym meczu może nie przekroczyć nawet 1,5 tys. widzów, stąd też bilety w promocyjnej cenie będzie można kupować nawet w Urzędzie Miasta. Trudno się temu jednak dziwić, gdyż niska frekwencja oznaczała by kompromitacje władz miasta.
Od listopada trwa konflikt pomiędzy kibicami a zarządem klubu. Główną jego przyczyną są incydenty jakie miały miejsce na meczu z Widzewem Łódź, gdy po interwencji policji jeden z kibiców stracił oko, a nagrania z monitoringu stadionowego zniknęły. Brak woli wyjaśnienia tej sytuacji przez władze klubu sprawił, że konflikt zaczął się zaogniać. Kibice zaczęli obrażać działaczy klubu, a później nawet piłkarzy, którzy opowiedzieli się wcześniej przeciwko nim. Woli wyjaśnienia tej sprawy nie wyrażało także większość lokalnych dziennikarzy, który pomijali konsekwentnie trudne dla właściciela klubu kwestie.
Kilka dni temu kibice zapowiedzieli bojkotowanie spotkań ligowych. Mimo apeli mediów okazuje się, że do tej pory nie sprzedano nawet tysiąca biletów na ten mecz. Stąd też są one rozdawane po przez liczne konkursy. Od piątku bilet można kupić także w bydgoskim ratuszu, a drugi dla osoby towarzyszącej otrzyma się za 1 grosz. Wszyscy zdają sobie bowiem sprawę, że niska frekwencja oznaczać będzie kompromitacje prezydenta, który postanowił zostać stroną w sporze kibiców z właścicielem klubu.
Jeżeli nawet uda się na najbliższy mecz rozdać dużą część biletów, to będzie to zapewne akcja jednorazowa, gdyż klub nie będzie mógł sobie pozwolić finansowo na sytuację, gdy dokładać będzie trzeba do większej liczby spotkań.