Czy Bydgoszcz powinna wspierać politykę wyludniania się miasta?



Fot: Bartosz Bieliński

Większość dużych miast w Polsce, właściwie po za Warszawą ma problem z ze spadającą liczbą mieszkańców. Związane jest to z jednej strony z ujemnym przyrostem naturalnym, jednak przede wszystkim z faktem, iż wielu mieszkańców przeprowadza się do gminy podmiejskiej. Z powodu tej mody w szczególności na liczbie mieszkańców stracił Poznań, należy sobie zadać jednak pytanie, czy władza powinna sprzyjać tego typu zjawisku czy może jednak jemu przeciwdziałać.

W ciągu ostatnich 4 lat liczba mieszkańców Bydgoszczy spadła o 10,1 tys. obywateli. Z tego powodu najprawdopodobniej Bydgoszcz straci na rzecz Torunia jednego radnego w sejmiku. W tym samym czasie w powiecie bydgoskim przybyło niecałe 6 tys. mieszkańców. Jak by nie patrzeć są to nadal bydgoszczanie, gdyż korzystają regularnie z usług jakie daje im miasto. Zarówno związanych ze szkolnictwem średnim i wyższym, ale także i wykorzystują ofertę kulturalno-rozrywkową. Przecież z podbydgoskiego Osielska na stadion Zawiszy można dużo szybciej dotrzeć niż np. z Fordonu.

 

Różnica polega już jednak na tym, że mieszkańcy powiatu bydgoskiego ze swoich podatków nie wspierają już gminy Bydgoszcz.

 

Zdaniem niektórych socjologów, za kilka lat można się spodziewać zjawiska powrotów do mieszkania w miastach. Wiele osób dojść ma bowiem do wniosku, że codzienne dowożenie dzieci do przedszkola jest niewygodne i modne ma się znowu stać mieszkanie w mieście. Czy i kiedy te przewidywania wejdą w życie, ciężko jest jednak dokładnie ustalić.

 

Patrząc na propozycję wykorzystania pieniędzy z ZIT przez bydgoskich drogowców, można odnieść wrażenie, że miasto chce prowadzić politykę wspierającą osiedlanie się w gminach podbygoskich. Jaki bowiem inny efekt ma przynieść pomysł wybudowania sieci parkingów przy przystankach komunikacji publicznej, na wjeździe do Bydgoszczy?