Na konferencji prasowej radny Bogdan Dzakanowski poinformował, że ratusz wezwał go do usunięcia wsadzonego przez niego w Alei Ossolińskich dębu poświęconego ofiarom ukraińskiej rzezi na Polakach dokonanej na Wołyniu. Radny oświadczył, że tego nieuczynni.
W sobotę 23 maja w Alei Ossolińskich z udziałem przedstawicieli ukraińskiej ambasady, minister Teresy Piotrowskiej i prezydenta Rafała Bruskiego posadzono Dąb Wolnej Ukrainy. Ta uroczystość budziła jednak kontrowersje, gdyż ukraiński parlament uznał za bohaterów narodowych osoby, które stoją za rzezią na Wołyniu. Publicznie tę inicjatywę skrytykował m.in. radny województwa Roman Jasiakiewicz.
Kilka godzin po tej uroczystości swój dąb nie mając żadnego pozwolenia wsadził radny Bogdan Dzakanowski. Drzewo to upamiętniać ma Polaków pomordowanych przez Ukraińców na Wołyniu.
Zdaniem Dzakanowskiego Aleja Ossolińskich to miejsce publiczne i o tym jakie drzewa będą sadzone nie może decydować jednoosobowo prezydent Rafał Bruski. Radny wyraził przy tym ubolewanie, że decyzja o upamiętnieniu wolnej Ukrainy została podjęta bez udziału radnych.
W konferencji Dzakanowskiego uczestniczył prof. Roman Kotzbach, którego rodzina doświadczyła terroru ukraińskich nacjonalistów – My mamy obowiązek i prawo czczenia tragicznych zdarzeń naszej historii i oczekujemy od parlamentu ukraińskiego jednoznacznego potępienia rzezi Wołyńskiej. Wtedy obok siebie mogą stać dąb upamiętniający nasze wsparcie dla będącej w konflikcie z Rosją Ukrainie, obok dębu poświęconego naszym rodakom pomordowanym w okrutny sposób.