Przewodniczący Sejmiku coraz bardziej arogancki



Arogancja działacza PSL Ryszarda Bobera, który pełni funkcję przewodniczącego Sejmiku zaskakuje coraz bardziej. Tym razem z powodu swojego ,,widzimisię” nie chciał dopuścić do głosu wiceprzewodniczącego sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, posła Jana Ardanowskiego.

Sejmik obradował w poniedziałek na nadzwyczajnym posiedzeniu poświęconym skutkom zjawiska suszy. Wydawać być się mogło, że doświadczenia posła Jana Krzysztofa Ardanowskiego będą tutaj przydatne, gdyż pełnił w przeszłości funkcję podsekretarza stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz był rolniczym doradcom prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Udzielenie głosu parlamentarzyście nie byłoby przy tym aktem żadnej łaski, gdyż występowania na obradach samorządu gwarantuje ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora.

 

Przewodniczący Sejmiku Ryszard Bober udawał, że wniosków o udzielenie głosu Ardanowskiemu nie ma, stąd też nie miał nawet odwagi, aby wyrazić swoją odmowę. Dopiero w czasie dyskusji po sugestii marszałka Piotra Całbeckiego zdecydowano się udzielić posłowi Ardanowskiemu głos.

 

Nie jest to pierwszy tego typu przykład buty Ryszarda Bobera. Przed dwoma tygodniami nie chciał on bowiem dopuścić do głosu merytorycznej dyrektor Miejskiej Pracowni Urbanistycznej w Bydgoszczy, która chciała radnym zaprezentować wątpliwości bydgoskiego samorządu w kwestii podejmowanej uchwały krajobrazowej.