Poseł Łukasz Schreiber nie widzi nic zdrożnego w kazaniu księdza Kneblewskiego

Za sprawą zapowiedzi złożenia zawiadomienia do prokuratury przez Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, głośno zrobiło się o ks. Romanie Kneblewskim. Poseł Łukasz Schreiber w rozmowie z nami wyraża pogląd, iż mamy do czynienia z falą składania absurdalnych wniosków do prokuratury oraz stwierdza, iż polityka rządu jest zbieżna z wypowiedziami kapłana, gdyż Polska w obawie o bezpieczeństwo obywateli nie zamierza przyjmować muzułmańskich uchodźców.

– W ostatnim czasie składanych jest dość wiele absurdalnych wniosków do prokuratury. Przypomnę chociażby te przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu, teraz mamy zaś sprawę ks. Kneblewskiego. Przesłuchałem to kazanie, ks. Kneblerwski znany jest z dość wyrazistych i radykalnych wypowiedzi, ale nie znajduję powodów, żeby angażować przeciwko księdzu organy ścigania – ocenia poseł Lukasz Schreiber z Prawa i Sprawiedliwości – Ksiądz nawołuje w nim bowiem również do pomocy muzułmanom. Dobrze byłoby więc pierw je całkowicie wysłuchać, a dopiero potem stawiać sądy. Treść kazania może się komuś nie podobać, ale to nie powód do zainteresowania nim prokuratury. Poza tym przypomniałbym, że sprawa to typowy „odgrzewany kotlet” – kazanie miało miejsce bowiem we wrześniu ubiegłego roku.

 

Jak słowa prałata Kneblewskiego mają się do podejścia polskiego rządu do tematu imigrantów? Wiceminister Kownacki swego czasu w Bydgoszczy powiedział, że zamachów w Europie nie dokonują imigranci z Chin czy Wietnamu, ale jednoznacznie obwinił muzułmanów – pytamy Schreiebera.

– Linia księdza dotycząca przyjmowania muzułmańskich imigrantów wydaje się słuszna, dlatego polski rząd jest przeciwny ich przyjmowaniu. Podobnie zresztą uważa większość Polaków. Jakie są efekty takiej lekkomyślnej polityki widać najlepiej na zachodzie Europy. Ale nawet tam ma miejsce pewna refleksja. Podczas zeszłotygodniowego spotkania polsko-niemieckiej grupy parlamentarnej, uczestniczący w nim goście z Bundestagu, posłowie rządzącej CDU/CSU, przyznali, ze polityka kanclerz Merkel w tej materii spowodowała problemy. Widzą to już Niemcy, a u nas wciąż niektórzy wykazują się daleko idącą naiwnością – wyjaśnia parlamentarzysta.