Nowy Inowrocław popiera dwukadencyjność

Kontrkandydat Ryszarda Brejzy z II tury wyborów w 2014 roku – Marcin Wroński napisał do marszałka Sejmu RP , premier Beaty Szydło i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego list, w którym popiera postulat ograniczenia kadencyjności prezydentom, wójtom oraz burmistrzów. Swój postulat uzasadnia funkcjonującymi w inowrocławskim samorządzie patologiami.

 

Jako przedstawiciele Ruchu Samorządowego „Nowy Inowrocław” – posiadającego swoją reprezentację w Radzie Miejskiej Inowrocławia, w pełni popieramy wprowadzenie ograniczenia kadencji w samorządach – czytamy w liście – W Polsce możemy znaleźć wiele przykładów patologii, które wynikają z braku rotacji w sprawowaniu władzy. Szczególnie widać to w mniejszych miastach i gminach gdzie wójt, burmistrz, czy prezydent jest największym pracodawcą. W Inowrocławiu, w Urzędzie Miasta i jednostkach podległych pracuje 2,8 tys. osób. Z rodzinami pracownicy ci mogą stanowić około 9 tys. osób, a żeby zostać prezydentem potrzebnych jest u nas 11 tys. głosów. Bardzo często w czasie kampanii wyborczej, włodarze straszą swoich pracowników konkurentem, wywierając w ten sposób wpływ na wynik wyborczy. Nagminnie dochodzi do wykorzystywania pieniędzy z budżetu do promowania prezydenta, burmistrza, czy wójta. Służą do tego miedzy innymi gazety, portale, radia i telewizje, których wydawcą są samorządy. W dobie tylu wolnych mediów, które mamy w Polsce są to wydatki nieuzasadnione. Powinno być to również ograniczone. W Inowrocławiu doszło nawet do tego, że za pieniądze podatników Urząd Miasta wykupił pół strony w gazecie i opublikował anonimowy paszkwil na radnego opozycji. W bezczelny sposób podszyto się pod niezależnego dziennikarza, nie podpisując nigdzie tekstu, że pochodzi od prezydenta, lub z Urzędu Miasta. Wygrać z urzędującym włodarzem jest bardzo ciężko, ponieważ dysponuje on milionami z budżetu samorządu, a konkurent własnymi ograniczonymi środkami finansowymi. Do tego po kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu latach sprawowania tej samej funkcji, dużo osób popada w rutynę, która jest zaprzeczeniem kreatywności.