Rozgłos jaki towarzyszy potrzebie zrekultywowania terenów bydgoskiego Zachemu daje szansę, iż zostaną podjęte realne działania na rzecz rewitalizacji środowiska. Osoby żyjące z upraw w Łęgnowie muszą jednak liczyć się z tym, że w każdej chwili może pojawić się zakaz dalszego uprawiania warzyw i hodowli zwierząt.
Sytuacji w Łęgnowie poświęcone było dzisiejsze posiedzenie Komisji Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska. W trakcie dyskusji padło sformułowanie, iż tereny objęte skażeniami wód gruntowych nazywane są również potocznie ,,warzywniakiem Bydgoszczy”, z racji prowadzonych przez gospodarzy upraw. Informacje z punktu widzenia prezydenta Bydgoszczy, przedstawił dyrektor Wydziału Zintegrowanego Rozwoju Grzegorz Boroń – Dążymy do tego, aby miasto jako podmiot nieodpowiedzialny za powstałe szkody, nie musiało pokryć żadnych kosztów ich usuwania – wyjaśniał.
Okazuje się, że w tej materii dochodzi do sporów pomiędzy ratuszem i Wojewódzką Inspekcją Ochrony Środowiska. W opinii prezydenta Bydgoszczy Zachem był zakładem państwowym, stąd też odpowiedzialność finansowa za rekultywacje powinna spoczywać na budżecie państwa – Ministerstwo Skarbu Państwa (od redakcji: już nieistniejące) poinformowało nas, że Ciech jako następca prawny Zachemu, ze wszystkich swoich zobowiązań się wywiązał. Został zatem przez rząd rozgrzeszony – mówił z pewnym poczuciem bezsilności dyrektor Boroń.
– Najważniejszym problemem jest zdrowie mieszkańców, bo żadne dotychczasowe badania nie pokazują jakie skutki wobec mieszkańców wywołuje skażenie – wskazywał priorytet ratusza Boroń – Też nie wiemy jak oddziałują na zdrowie produkty spożywcze wyprodukowane na tym terenie. Czy spożywanie marchewki z Łęgnowa nie jest szkodliwe? – mówił o kolejnym aspekcie sprawy.
Z upraw i hodowli zwierzą żyje wielu mieszkańców Łęgnowa, stąd też gdyby zapadły decyzje o zakazie produkcji rolnej na tym terenie, to mogliby stracić swoje źródła utrzymania. Trudno jednak bagatelizować też zagrożenie, jakie może mieć miejsce wobec zdrowia spożywających te produkty mieszkańców.
Na sesji Rady Miasta Bydgoszczy pod koniec marca podjęta ma zostać szersza dyskusja o problematyce pozostałej po produkcji w Zachemie ,,ekologicznej bomby”.