13 maja 1926 roku marszałek Józef Piłsudski dokonał przewrotu stanu doprowadzając do ustąpienia premiera Wincentego Witosa oraz prezydenta Stanisława Wojciechowskiego. W wyniku bratobójczych walk na ulicach Warszawy zginęło 400 osób. W powietrzu wisiała wojna domowa, bowiem wojska z Wielkopolski i Pomorza były gotowe podjąć walkę z Piłsudskim.
Nieszczęsna data: dzisiaj idąc o 7-ej rano na mszę do kościoła zobaczyłem w oknach przylepione dodatki nadzwyczajne do dzienników miejscowych, donoszące, że pułki 22 piechoty i 7 ułanów w Warszawie, zbuntowane pod dowództwem Piłsudskiego ruszyły na Warszawę – pisze w swoich wspomnieniach Edward Woynniłowicz, który mieszkał wówczas w Bydgoszczy, wówczas w Wielkopolsce– Na ulicach Warszawy idzie walka bratobójcza i krew się przelewa, jak przed laty w listopadzie w Krakowie. W Berlinie i Moskwie muszą zacierać ręce: ot do czego doszła Polska przy rządach ,,ludowych”. Widocznie trzeba było wskrzesić Polskę taką, jaka była przed wiekiem do grobu złożona, Polskę ,,szlachecką 3 Maja”.
Dwa dni później Woyniłłowicz pisze: Wszystko skończone. Piłsudski zwyciężył, a nasz rząd i nasz prezydent nie poszli za przykładem senatorów rzymskich zawiniętych w togach i czekających wejścia barbarzyńców na ,,Forum Romanum”, ale cichutko i grzecznie, drapnęli w pola. (…) Najwięcej w tej bratobójczej walce na ulicach i przy zdobywaniu gmachów w Warszawie ucierpiała Szkoła Podchorążych pod dyrekcją pułkownika Paszkiewicza, która broniła porządku społecznego i osoby prezydenta, nie podejrzewając, że on pierwszy ustąpi. Walka była zacięta, wiele rodzin żałobą okrytych, wiele gmachów uszkodzonych i materjału wojennego zużytego. Ale kogo to obchodzi? Tak jak w piękne Helenie ,c’est la Grece qui payrera”. Kraj do reszty się zrujnuje, znaczenie jego w koncercie europejskim zejdzie na zero, bo któż zgodzi się przyjąć do Rady Ligi Narodów przedstawicieli państwa, w którym prouncjamenta wojskowe, a nie Konstytucja wszystko stanowią.
Przewidywania Woynniłowicza z perspektywy czasu wydają się nieco przesadzone. Jego wypowiedź natomiast odzwierciedla podejście jakie panowało w Wielkopolsce, gdzie miano żal do prezydenta Wojciechowskiego, iż tak szybko ustąpił, nie dając szans pułkom sformowanym w Wielkopolsce i na Pomorzu dotrzeć do Warszawy. Z Piłsudskim walczyć chcieli generałowie Józef Haller oraz były dowódca naczelny Powstania Wielkopolskiego Józef Dombor-Muśnicki. Gdyby tak się stało oznaczałoby to jednak dalszy przelew krwi, być może nawet poważna wojna domowa. Przeciwny eskalacji konfliktu był natomiast Roman Dmowski, który obawiał się katastrofalnych skutków. Przeciwnicy Piłsudskiego ustąpili jednak i już kilka dni po przewrocie na ulicach Warszawy życie toczyło się normalnie, o czym wspomina również Woyniłłowicz, który udał się do stolicy.
Piłsudski oficjalnie wystąpił przeciwko tzw. sejmokracji, dzisiaj możemy powiedzieć, że pretekstem był kryzys polityczny. Rok 1926 w Polsce charakteryzował się kryzysem i dość napiętą sytuacją, na początku maja zakazano obchodów Święta Pracy, w obawie, że przekształcą się one w regularne zamieszki. Rządzili ludowcy z lewicą, którzy nie mogli w wielu kwestiach się dogadać. Po zamachu Piłsudski powołał rząd tymczasowy opierając się na działaczach Polskiej Partii Socjalistycznej.
Najważniejsze pytanie wydaje się jednak dotyczyć czy Piłsudski uzdrowił polskie życie publiczne? Jak Polska długa i szeroka, pojawiać będą się tutaj przeciwstawne opinie. Osobiście pozwolę wyrazić sobie pogląd krytyczny, spójrzmy bowiem na wybory w roku 1930, gdy w czasie kampanii wyborczej aresztowani byli liderzy opozycji – w areszcie przebywał m.in. Wojciech Konfranty i były premier Wincenty Witos. Później prace nad nową konstytucją były bojkotowane przez opozycję. Trzeba odpowiedzieć sobie również na pytanie, czy Polska po przewrocie majowym zdominowana przez nurt sanacyjny, na rok 1939 była wystarczająco przygotowana? Czy sanacja dostarczyła najlepsze kadry, czy być może było wielu karierowiczów? Są to pytania, które należy sobie zadawać szczególnie w obchodzonym roku 100-lecia odzyskanej niepodległości, a żeby w przyszłości ponownie jej nie stracić.