Czy nowy patron kujawsko-pomorskich policjantów to wzór do naśladowania? W Gdyni mają wątpliwości

Fot: Jacek Nowacki / K-PUWOJ

W środę 6 lutego odbyły się uroczystości nadania imienia insp. Witalisa Olszańskiego Komendzie Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. Odsłonięto przed budynek Komendy tablicę jemu poświęconą. ,,Dziennik Bałtycki” drwi natomiast z naszych policjantów, jak chcą tropić przestępców, gdy nie potrafią nawet czarnej owcy w swoich szeregach znaleźć. Co więcej – ją honorują.

 

Czasem zastanawiam się, jak policjanci mają sprawnie szukać przestępców, skoro swojego człowieka nie potrafią zbadać? – pyta Dorota Abramowicz, z Dziennika Bałtyckiego. Inspektor Olszański był Komendantem Wojewódzkim Policji w Toruniu na przełomie lat 20 i 30. Z Bydgoszczą, która leżała przecież w innym województwie, te związki nie były już tak duże, ale skupmy się na zarzutach ,,Dziennika Bałtyckiego”. Są one natomiast dość poważne, bo dotyczą zarówno spraw obyczajowych, a także niejasnych interesów.

 

Oficjalnie przedstawiony biogram Olszańskiego przedstawia go jako bohatera, który w 1935 roku po 7 latach służby jako komendant w Toruniu trafił na Wołyń, gdzie był odpowiedzialny za militaryzację Policji. Po trafieniu do niewoli radzieckiej wywieziono go do obozu w Ostaszkowie. Później wywieziono go w nieznanym kierunku i świat o nim zaginął.

 

– Jest symbolem tych wszystkich bohaterów, którzy oddali życie za naszą niepodległość – mówił 6 lutego o insp. Olszańskim, wojewoda Mikołaj Bogdanowicz.

 

Sam fakt jego śmierci z rąk sowietów jest bezstronny, ale jak zauważają gdyńscy historycy nie była to postać kryształowa, do Nowogródka w 1935 roku został przeniesiony bowiem za karę. Komenda Główna dowiedziała się o skandalach z jego udziałem i postanowiono go przenieść z Pomorza – Moim zdaniem to zupełny nieużytek. Pyskacz, łazik, leń, lubi świntuszyć z dziwkami. Jednej siostrze narobił dzieci, z drugą się ożenił, trzecią obraca i ze wszystkimi trzema mieszka. Dobrze przynajmniej, że usynowił dzieci i na nie łoży – tak pisał o nim Komendant Główny gen. Kordian Zamorski. Powyższa relacja jak opisuje Abramowicz w swoim artykule, zachowała się w Instytucie Polskim i Muzeum Sikorskiego w Londynie – Jako fachowiec słaby, będąc w wiecznej pogoni za gotówką, nie bezinteresowny. Lubi zjeść i wypić nie na swój koszt. Zaangażowany w budowę domu w Toruniu i willi w Gdyni – pisał dalej generał. W notatkach na jego temat pisano jednak, że był lojalny wobec rządzącego obozu sanacyjnego.

 

Przedwojenni dziennikarze podejrzewali, że willę kupił za lewe pieniądze, bowiem przy jego zarobkach musiałby odkładać całą pensję przez 8 lat, a miał na utrzymaniu dość dużą rodzinę. Wątpliwości historyka dr Krzysztofa Halickiego budzi przetarg na budowę siedziby Policji w Gdyni, gdzie miał przyzwalać na działania swojego podwładnego Józefa Sozańskiego – Niektórzy przedsiębiorcy nie mogli stawać do przetargu, bo Sozański negatywnie opiniował ich firmy. Sam zaś miał firmę, którą oficjalnie zarządzał… jego kolega. – cytuje dr. Halickiego ,,Dziennik Bałtycki”

 

– Jestem przekonany, że osoba patrona będzie stanowiła przykład postawy dla każdego policjanta – mówił 6 lutego wojewoda Bogdanowicz. Mając wzgląd na ustalenia ,,Dziennika Bałtyckiego”, to raczej nie jest dobry wzór do naśladowania.

 

W oficjalnym biogramie jako patrona KWP w Bydgoszczy wspomniano:
Po wybuchu II wojny światowej w dniu 12 września 1939 roku został wyznaczony przez Komendę Główną PP jako odpowiedzialny za organizację militaryzacji Policji Państwowe, koncentrującej się w województwach wołyńskim i tarnopolskim.

 

Doktor Halicki potwierdził taki rozkaz, ale dodaje, że tego samego dnia Główny Komisarz Cywilny Kostek Biernacki zawiesił go w czynnościach.