Polacy stali się można powiedzieć potęgą w Unii Europejskiej w branży logistycznej. Nowe regulacje przegłosowane w czwartek przez Parlament Europejski sprawią, że polscy przedsiębiorcy wiele atutów zwiększających ich konkurencyjność stracą. Skutki mogą być bardzo niekorzystne dla całej branży.
– To niestety bardzo zła wiadomość. To rozwiązania, które dzielą europejski rynek transportu na wschód i zachód, na centrum i peryferia. Jest to rozwiązanie niekorzystne dla naszej części Europy – ocenia europoseł Kosma Złotowski, który w dyskusji nad pakietem mobilności reprezentował frakcję ECR.
Przyjęte zapisy wymuszać będą, aby firmy transportowe większość swojej aktywności prowadziły w kraju gdzie są zarejestrowane. Polskie firmy słynęły natomiast z tego, że realizowały usługi na całej szerokości kontynentu. Dalsze prowadzenie takiej działalności wymusi chociażby płacenie kierowcom za czas pracy poza granicami Polski według minimalnych stawek godzinowych ustalonych dla danego kraju. W przypadku Niemiec są one znacznie wyższe niż w Polsce i dla wielu polskich przedsiębiorców może się pojawić problem z opłacalnością.
Szacuje się, że w Polsce branża logistyczna wytwarza 1% PKB, sam sektor zatrudnia około 1 mln pracowników. Udział polskich firm w unijnym rynku przewozów wynosi aż 28%, gdy w przypadku drugich Hiszpanów jest to 11%. Oznacza to, że nowe regulacje uderzą przede wszystkim w polskich przedsiębiorców.
Polscy europosłowie złożyli około 1,4 tys. poprawek do dyrektywy, licząc na przesunięcie ostatecznego głosowania już na nową kadencję Parlamentu Europejskiego. Wszystkie poprawki odrzucono jednak blokiem, co zdaniem Kosmy Złotowskiego narusza regulamin – Łamiąc własny regulamin i będąc pod polityczną presją, PE przyjął pakiet mobilności. Będziemy z pewnością skarżyć tryb głosowania do Trybunału Sprawiedliwości UE. Poprawki były pogrupowane w bloki, więc w praktyce eurodeputowani nie wiedzieli za czym głosują.
Istnieje zatem szansa, że Trybunał Sprawiedliwości UE przyblokuje niekorzystne dla polskich firm zapisy.