Wybory europejskie odbędą się na początku czerwca, zgodnie z kalendarzem wyborczym listy kandydatów muszą być zarejestrowane do 2 maja – czasu zatem coraz mniej, a karuzela nazwisk krąży.
Ordynacja w Polsce do Parlamenty Europejskiego jest nieco skomplikowana, przez co województwo kujawsko-pomorskie nie jest najbardziej atrakcyjnym okręgiem do kandydowania, w szczególności dla mniejszych komitetów. Konkretem jest to, że związany z Bydgoszczą polityk Konfederacji Marcin Sypniewski ma być liderem listy na Śląsku – zatem można powiedzieć, że tym razem nie przyjmujemy spadochroniarza, ale przyjmujemy. Praktycznie szansę Sypniewskiego dzięki temu wzrastają, bo populacja województwa śląskiego jest ponad dwukrotnie większa niż kujawsko-pomorskiego. W wyborach do PE najpierw dokonuje się podziału mandatów w skali kraju, następnie uzyskane mandaty dzielone są według regionów i tutaj niestety decyduje populacja – w kujawsko-pomorskim komitety, które w skali kraju zdobędą mniej niż 10 mandatów, mają niewielkie szansę na mandat. Nie wiadomo jak Sypniewski zostanie przyjęty na Śląsku i czy Ślązacy nie pójdą za bardziej lokalnymi kandydatami Konfederacji.
Konfederacja w kujawsko-pomorskim najprawdopodobniej postawi na spadochroniarza z Berlina, bliskiego współpracownika Grzegorza Brauna Slawomira Ozdyka. Kandydował on pół roku do Sejmu z okręgu bydgoskiego oraz teraz do sejmiku z inowrocławsko-nakielskiego, ale uzyskiwał dość słabe wyniki. Ozdyk utrzymuje podejrzane kontakty z białoruskimi politykami oraz oskarżanym o terroryzm Włochem Roberto Fiore.
W PiS właściwie nic nie wiadomo
Województwo Kujawsko-Pomorskie w Parlamencie Europejskim od dwóch kadencji reprezentuje europoseł Kosma Złotowski. Raczej PiS w naszym województwie mandat zdobędzie w czerwcu, ale trudno powiedzieć kto otworzy listę. Prawo i Sprawiedliwość po przegranych wyborach parlamentarnych ma sporo byłych ministrów do zagospodarowania, na dodatek sondaże wskazują, że wynik będzie gorszy niż w 2019 roku, zatem mandatów PiS będzie mniej, a to prowadzi do tego, że robi się ciasno.
Spekuluje się, że z kujawsko-pomorskiego mogłaby kandydować jako jedynka była minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg. W rządzie premiera Mateusza Morawieckiego zasiadała od 2019 roku do samego końca w grudniu 2023 roku. Są też głosy, że listę mógłby otwierać były minister Łukasz Schreiber, w jego wypadku oznaczałoby to pewne zesłanie z krajowej polityki. PiS lubi zaskakiwać – o tym, że listę parlamentarną w październiku otworzy Paweł Szrot dowiedzieliśmy się na kilka dni przed rejestracją list, co może zapowiadać ciekawy przełom kwietnia i maja. Ambicje europejskie posła Szrota również się przewijają, ale raczej nie ma on przebicia politycznego, aby dostać jedynkę.
W PO niby jest lider
Nie wiadomo w jakiej konfiguracji pójdzie Koalicja Obywatelska, czy samodzielnie, czy może z Nową Lewicą. Naturalnym liderem listy w kujawsko-pomorskim wydaje się europoseł Krzysztof Brejza, ale jak słyszymy nie wszyscy są zwolennikami tego rozwiązania.
Trzecia Droga za dużych szans w naszym województwie, podobnie jak Konfederacja, nie będzie mieć. Tutaj przewija się na razie nazwisko wicewojewody Michała Koniucha, który z racji tego, że jego centrum życiowym są okolice Warszawy też nie jest tutejszy. Nie wiadomo, czy PSL nie włączy się w walkę o obsadę jedynki, przy czym kujawsko-pomorskie to nie okręg dający mniejszym partiom szansę na mandaty.