Dzisiaj na Alasce dojdzie do pierwszego od wielu lat spotkania przywódców Stanów Zjednoczonych i Rosji, które być może przyniesie jakiś przełom dla losów świata. W Polsce nasza uwaga skupia się jednak głównie wokół Święta Wojska Polskiego i 105. rocznicy bitwy warszawskiej. Czy możemy znaleźć w tym wszystkim wspólne mianowniki? Tak i to sporo chociażby moskiewski imperializm, z którym nasi przodkowie walczyli 105. lat temu, a dzisiaj walczy Ukraina.
W 2021 roku na propagandowym portalu Kremla Sputnik ukazał się artykuł w języku polskim wskazujący, że wojnę polsko-radziecką rozpętał Józef Piłsudski czym doprowadził do 140 tys. ofiar, a kończący ją Traktat Ryski był dla Rosji Radzieckiej grabieżcy. Co ciekawe, wielu polskich historyków również krytykuje ten traktat uważając, że był niekorzystny dla Polski, bo nie wykorzystaliśmy atutu militarnego zwycięstwa w tej wojnie.
Ta publikacja zainteresowała unijny zespół ekspertów z grupy East Stratcom zajmującą się walką z dezinformacją. W ramach odniesienia się do publikacji Sputnika (nie mówimy tylko o jednym artykule, ale o szeregu działań rosyjskiego aparatu) eksperci ocenili, że wpisuje się to w rosyjski rewizjonizm historyczny, w celu przedstawiania Rosji (która jest kontynuatorką tradycji państwowej sowietów) jako państwa nie będącego agresorem, a jednocześnie propagujące imperializm poprzez sugerowanie, że Ukraina i Białoruś to rosyjska własność.
Wojna polsko-bolszewicka rozpoczęła się w lutym 1919 roku w czasie sowieckiej ekspansji na zachód. Trzeba pamiętać, że ten kraj był objęty wówczas wojną domową, bowiem sowieci walczyli przede wszystkim z Rosjanami lojalnymi wobec państwa wywodzącego się z carskiej tradycji. Carską Rosję jako państwo można było uznać wówczas za państwo upadłe. W czasie tej ekspansji na zachód sowietów doszło do starć z wojskiem polskim, czego przyczyn można szukać w tym, że państwo Piłsudskiego uznawało te ziemie za polskie.
Patrzenie na rok 1920 musi być jednak szersze, bowiem wojna z Polską dla Lenina to była droga z ideologią komunistyczną na zachód. Miał on ambicję rozprzestrzenić komunizm na całą Europę, w czym miały pomóc żywioły robotnicze, a te np. w Niemczech i w Wielkiej Brytanii z nadziejami czekały na Armię Czerwoną.
Ta narracja w Moskwie nadal funkcjonuje
Wychodząc z rosyjskiej narracji, że to Polska była w 1919 roku agresorem, ideologicznie można uzasadnić agresję na Polskę z 1939 roku, w celu naprawy szkody jaką doznała Rosja w 1921 roku w Traktacie Ryskim.
Również dzisiaj nie brakuje opinii, że Ukraina należy do Rosji, co zresztą Władymir Putin oświadczył w czerwcu tego roku. Widzimy tutaj zatem narrację podobną do tej z lat 1919-1921 oraz 1939 roku. I też podobnie jak w rosyjskiej narracji historycznej o wojnie z Polską, budowane jest przeświadczenie, że Rosja się tylko broni, bo Ukraina zmierza ku zachodowi. Dyplomatycznie jest to nawet skuteczna narracja, bo sporo państw, właściwie poza Europą Zachodnią, po części zgadza się z narracją, że skręt Ukrainy ku zachodowi to uderzanie w Rosję. Przy czym wynika to z pewnych dążeń Ukraińców, którzy chcą o sobie samostanowić, a rosyjskie argumenty opierają się na impreliźmie.






