Zapomniany ostatni bojar białoruski

16 czerwca 1928 zmarł w Bydgoszczy Sługa Boży Edward Woyniłłowicz, który podobnie jak jego przodkowie z rodu przysłużył się zachowaniu polskości na ziemi mińskiej. Warto zatem również i o nim pamiętać w szczególnym roku 100. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Woyniłłowicz był przedstawicielem ziemiaństwa, dlatego też reprezentował zupełnie inną myśl polityczną niż Roman Dmowski i Józef Piłsudski – obu w dużej mierze krytykując.

W 2015 roku Watykan wyraził zgodę na rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego Edwarda Woyniłłowicza, jest to pierwszy proces beatyfikacyjny w historii Białorusi. Zawdzięcza się mu ufundowanie kościoła św. Szymona i św. Heleny w Mińsku. Przez kilka lat Woyniłłowicz związany był również z Bydgoszczą – zapewne mało kto wie, że w tym mieście znajduje się poświęcony jego imieniu skwer, zaś przez kilkadziesiąt lat jego szczątki spoczywały na Cmentarzu Starofarnym, miejscu spoczynku wielu osób zasłużonych dla Bydgoszczy.

 

Przedstawienie życiorysu Woyniłlowicza nie jest zadaniem łatwym, z racji dość rozległej tematyki. Cenną wartość poznaczą dostarczają nam jego pamiętniki, które pozostawił po sobie, które nie tylko obrazują jego myślenie, ale pozwalają poczuć chociażby klimat Bydgoszczy lat 20-tych. Życiorys Woynniłowicza to zatem materiał na książkę. Biografię jemu poświęconą kilka lat po jego śmierci napisała Gabryela Łańcucka pt. ,,Edward Woyniłłowicz. Wielki ziemianin – pokorny chrześcijanin”. Dzieło ciekawie opisuje jego charakter i niezwykle widoczną w nim skromność, znacznie mniej uwagi poświęca już aspektom politycznym, na których będę chciał się skupić. Dalsza część mojej publikacji będzie jednak tylko subiektywnym wycinkiem bardzo dużego materiału. Warto wspomnieć jeszcze o tym, że w jednej ze swoich książek rozdział Woyniłłowiczowi poświęcił dość poczytny w ostatnich latach polski historyk Piotr Żychowski. Oddał tym samym dość dużą zasługę dla promocji tej postaci.

 

Przedziwny kondukt żałobny kroczył głównymi ulicami Bydgoszczy dnia 18 czerwca 1928 roku. Tłumy przechodzącej publiczności stawały w osłupieniu. Coś bowiem podobnego nie dało się jeszcze dotąd, ani zrozumieć obcym i niewtajemniczonym osobom możebnym było! Pogrzeb bowiem na pierwszy rzut oka zapowiadał się bardzo uroczyście i wspaniale, sądząc po kroczących na czele licznych delegacjach z olbrzymimi wieńcami przeważnie z kwiatów polnych, lecz także i z najkosztowniejszych plonów oranżeryj miejscowych i stołecznych. Za nimi postępowała skromna muzyka ,,kolejarzy”, grając poważnie Szopenowskiego marsza żałobnego. Dalej… uszeregowana młodzież: wychowankowie Internatu Kresowego, dość mizerni i ubogo odziani; lecz w oczach wielu z nich szkliły się łzy nietajonego wzruszenia.

 

To chyba jakiś wielki bogacz? – myślano. Lecz nie! Toć dalej kondukt przedstawiał się inaczej wcale. Skromny do ostatnich niebywałych granic. – opisuje Gabryela Łańcucka.

 

Edward Woyniłłowicz urodził się 13 października 1847, lata młodości spędził w rodzinnym majątku w Sawiczach, niedaleko Nieświeża. Po okresie edukacji m.in. na petersburskim instytucie technologicznym, z jego pamiętników dowiadujemy się, że również odbywał praktyki pod Bydgoszczą, co było jego pierwszą stycznością z tym miastem. Po śmierci ojca przejął majątek w Sawiczach, który słynął ze wzorcowego zarządzania, działał również społecznie i politycznie. W uznaniu jego aktywności został wybrany w państwie carskim na funkcję prezesa Mińskiego Towarzystwa Rolniczego. W 1906 roku dzięki głównie tej działalności został wybrany do Rady Państwa – Izby Wyższej Parlamentu Imperium Rosyjskiego. Tam wybrano go również prezesem Kola Polskiego, Litwy i Rusi. Już w czasach działalności w towarzystwie rolniczym poznał Piotra Stołypina, późniejszego premiera Rosji. Stołypin w pewnym momencie zaoferował Woyniłłowiczowi nawet posadę ministra rolnictwa. Woyniłłowicz miał zatem szansę zostać jedynym polakiem w Radzie Ministrów, nie był jednak do tego przekonany i w rezultacie funkcji nigdy nie objął.

 

Potem przyszła I wojna światowa, w trakcie której w Rosji wybuchła rewolucja bolszewicka. Polska odzyskała niepodległość, której musiała bronić w wojnie z bolszewikami. Majątek w Sawiczach był wielokrotnie plądrowany przez bolszewików. Edward Woyniłlowicz miał wielką nadzieje, że rozmowy pokojowe zakończą się ujęciem ziemi mińskiej w granicach II Rzeczypospolitej. Tak się jednak nie stało, natomiast pokojowy traktat ryski ustalił granicę tak, iż majątek w Sawiczu znalazł się po stronie bolszewickiej, ale dość blisko polskiej granicy. Przez kolejne lata Woyniłłowicz nie tracił jednak nadziei, że na te tereny kiedyś wrócą do Polski. Przez kolejne lata będzie starał się w różnych kręgach lobbować. Za traktat ryski krytykował wszystkie siły polityczne, których przedstawiciele brali udział w negocjacjach ze stroną bolszewicką. Dostało się szczególnie kojarzonemu z Endecją Grabskiemu. Woynniłowicz nie znalazł jednak również sojusznika u marszałka Józefa Piłsudskiego, który od samego początku dawał mu do zrozumienia, że czasy ziemiaństwa minęły.

 

Tutaj Piłsudski, który z widoczną niecierpliwością słuchał mego dowodzenia, przerwał z impetem: ,,żadne, najwięcej przekonywające „frazesy” nie zmienią mych poglądów, ani żadna statystyka (o której ani razu nie wspomniałem) mnie nie zmyli. Ziemiaństwo nic nie pracuje na roli, tylko przyszywa orzełki na czapkach i guziki do mundurów, aby zajmować sowicie opłacane posady rządowe. Ziemie leżą odłogiem, porastają brzózkami, a kraj bez chleba!” – opisuje swoje spotkanie z Piłsudskim z dnia 24 czerwca, w swoich pamiętnikach Woyniłłowicz.

 

Woyniułłowicz wraz z żoną postanowił zamieszkać w 1921 roku w Bydgoszczy – Wyjadę i ja do Bydgoszczy, by tam żywota dokonać. Wybraliśmy Bydgoszcz, raz dlatego, iż życie tam tańsze, po wtóre, iż tam osiedlili się nasi dobrzy sąsiedzi a krewni żony, państwo Bronisławostwo Zalescy, ze Słuccyzny, więc w razie mej śmierci żona moja i najlepszą opiekę tam znajdzie.

 

Ze źródeł dowiadujemy się, że mieszkał przy dzisiejszej ulicy Zamoyskiego 4.

 

Jemu także zawdzięcza swoje istnienie znana Kuchnia Kresowa, która wydawała przez kilkanaście lat darmowe obiady nieszczęśliwym wygnańcom z ziemi rodzinnej – pisze o działalności Woyniłłowicza w Bydgoszczy Łańcucka. Pozbawiony majątku podjął skromne życia, cały czas bywał jednak aktywny w organizacjach kresowych, często jeździł do Warszawy na różne rodzaju spotkania i zjazdy – dalej walczył o powrót ziemi Mińskiej do Rzeczypospolitej. Była to jednak już tylko walka z wiatrakami. Z biegiem czasu, gdy zaczęły się kończyć oszczędności oraz miewał coraz większe problemy ze zdrowiem, musiał tą aktywność zacząć ograniczać. Łańcucka wspomina jak był odbierany w Bydgoszczy – Nikt nie wyczuł w nim nigdy przygnębiającego smutku z powodu ruiny majątkowej, ani skargi na obecne ciężkie i nieodpowiednie warunki życia.

 

2 maja 1923 roku premier Wojciechowski przyznał mu Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski, nazywany również orderem ,,Polonia Restituta”. Odbyło się to przy okazji uroczystości Konstytucji 3 Maja. – Otrzymałem depeszę z Warszawy, od znanego, a wielce dla mnie życzliwego mecenasa z Mińska T. Ponikwickiego, że z racji uroczystości 3 maja w Warszawie zostałem komandorem orderu ,,Polonia Restituta”. Ciekawym, kto mnie do tego orderu przedstawił. Po bytności mojej ostatniej w Belwederze nie myślałem, że Wojciechowski nominację podpisze, chyba że zaliczono mnie do kategorii ,przestępców politycznych”, którzy mieli w tym dniu amnestię otrzymać, bo przecież nie pochwalam obecnych porządków i nie dla Polski jaką widzę, całe życie pracowałem.

 

Edward Woyniłłowicz do końca życia przeżywał sytuację na polskiej scenie politycznej, szczególnie krytycznie odniósł się do ,,przewrotu” z maja 1926 roku. Po przyznane mu odznaczenie państwowego długo się nie udawał, stąd też przysłano order ,,Polonia Restituta” do Bydgoszczy. Wręczył mu go w imieniu rządu, w dniu 22 grudnia 1923 roku, prezydent Bernard Śliwiński.

 

Z Woyniłłowiczem przyjaźnił się prof. Marian Zdziechowski, postać szczególnie zasłużona na przełomie XIX i XX wieku w budowanie relacji polsko-węgierskiej. Zdziechowski wspomniał kiedyś na piśmie o odwiedzinach w Bydgoszczy – Przejeżdżając w roku 1926 przez Bydgoszcz zatrzymałem się tam, aby go odwiedzić. Dzień był mroźny, zimowy. Zadzwoniłem, otworzył drzwi. Miał na sobie kożuch. ,,Proszę futra nie zdejmował – uprzedził – mieszkania nie opala, za wyjątkiem pokoju w którym leży moja obłożnie chora żona”. (…) Gdy mówił, doznałem wrażenia, że przez usta jego mówi matka ziemia białoruska, że w słowach jego są zawarte esencje myśli i uczuć tych długich długich szeregów pokoleń, które na ziemi i z ziemi tej żyły. Na niej i dla niej pracowały i cierpiały. Dla nas wszystkich pochodzących stamtąd traktat ryski był ciosem bolesnym, dla najboleśniejszy był dla Woyłniłłowicza.

 

Również z wielkim uznaniem pisał o Woyniłłowiczu jeden z wybitniejszych pisarzy okresu II Rzeczypospolitej Stanisław Cat Mackiewicz, który przyznał jemu przydomek ,,ostatniego bojara Białorusi”.

 

Edward Woyniłłowicz zmarł 16 czerwca 1928roku. Został pochowany na cmentarzu Starofarnym w Bydgoszczy. Tam jego szczątki przeleżały do 2006 roku, gdy dokonano ekshumacji i ponownego pogrzebu przy kościele św. Szymona i Heleny w stolicy Białorusi. Wrócił na ziemie mińską, gdzie żyli Woyniłłowiczowie od pokoleń, spoczął przy kościele który sam ufundował.

 

W 2012 roku Rada Miasta Bydgoszczy jego imieniem nazwała skwer przy ulicach Ogińskiego i Chodkiewicza, naprzeciwko kampusu UKW. 17 czerwca 2018 roku byliśmy tam zapalić symboliczne znicze – być może tym symbolicznym zdarzeniem rozpoczniemy przywracanie należnej Woyniłłowiczowi pamięci w Bydgoszczy. Bydgoszcz z takiego mieszkańca powinna być dumna!