W wielu krajach duże emocje budzi wdrażanie nadajników sieci komórkowej 5 generacji, nazywanej 5G. W Wielkiej Brytanii, we Włoszech i w Holandii doszło nawet do aktów podpalenia nadajników przez mieszkańców, niektóre teorie spiskowe głoszą, iż technologia 5G ma rozpowszechniać wirusa COVID-19. Są to skrajne przypadki, ale śledząc polskie portale społecznościowe można się natknąć na obawy i wątpliwości co do bezpieczeństwa.
Obawa o to, że telefonia komórkowa może wywoływać choroby nie jest niczym nowym, od dawna pojawiają się głosy, że może wpływać na zachorowania na nowotwory. Zdaniem Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) ponad 25 tys. rzetelnych badań nie wykazało takiej zależności, również powodów do obaw nie widzi Międzynarodowa Komisja ds. Ochrony przed Promieniowaniami Niejonizującymi (ICNIRP). Wiązanie technologii komórkowej z COVID-19, będącym chorobą zakaźną jest natomiast wielkim absurdem.
5G może w mniejszym stopniu oddziaływać od LTE
Obecnie w dużych miastach najbardziej rozpowszechniona jest technologia LTE w ramach czwartej generacji, są też miejsca w kraju, gdzie funkcjonuje 3G. Fachowe opinie wskazują, że technologie 5G są bardziej wydajne i zużywają mniej energii od powszechnego LTE, przez co generują mniejsze pole elektromagnetyczne. Tym samym przejście na 5G mogłoby zmniejszyć moc promieniowania nadajników.
Australijski operator Telstra przeprowadził pomiary, z których wynika, że nadajniki LTE działające powyżej 2100 MHz generują o prawie 1/3 większe promieniowanie od nadajników 5G. Działający w Polsce operatorzy w technologii LTE operują na częstotliwości 2600 MHz.
Operatorzy nie garną się do 5G
W Polsce, aby móc nadawać w danym paśmie, konieczne jest wykupienie pasma, które Urząd Komunikacji Elektronicznej sprzedaje w drodze licytacji. Operatorzy mogą oferty składać do 23 kwietnia, ale polscy operatorzy uważają, że cena wywoławcza w wysokości 450 mln zł jest zbyt wysoka.
W kilku europejskich krajach z powodu epidemii COVID-19 aukcje na pasma 5G zostały przesunięte w czasie. Nie wiadomo czy stanie się również tak w Polsce, gdy operatorzy nie garna się do zakupu pasma przy tak wysokiej cenie wywoławczej.
Nadajniki zawsze wywołują emocje społeczne
W grudniu 2018 roku z inicjatywy Najwyższej Izby Kontroli odbyła się debata z udziałem przedstawicieli uczelni wyższych. Wnioski z dyskusji były takie, że polskie prawo nie do końca reguluje kiedy konieczne jest przeprowadzenie badań oddziaływania danej anteny. Tego typu badania są drogie, stąd też operatorzy starają się ich unikać. Takie badania dla poszczególnych anten mogłyby pomóc z nieufnością do nowych technologii, która nie jest nowym zjawiskiem, gdy radio wprowadzano do powszechnego użytków, również nie brakowało obaw – dzisiaj natomiast fal radiowych, już chyba nikt się nie obawia.