Czekając na zwykłe życie – legalizacja pobytu migranta/migrantki w Polsce



Czekając na zwykłe życie – legalizacja pobytu migranta/migrantki w Polsce

Bierność, marazm, blokada w działaniu, poczucie ograniczenia i zawieszenia – to uczucia, które towarzyszą migrantom i migrantkom czekającym na zezwolenie na pobyt w Polsce.

Czekającym w niepewności przez kilkanaście miesięcy. Trudno budować i urządzać swój świat na nowo, jeśli nie wiesz czy, a przede wszystkim kiedy dostaniesz na to zgodę. W Kujawsko-Pomorskiem oczekiwanie na decyzję o zezwoleniu na pobyt trwa 12-15 miesięcy. To oczywiście uśredniona wartość – wielu czeka dłużej, za szczęśliwców uważają się natomiast ci, którym uda się załatwić sprawę szybciej niż w 10 miesięcy.

 

To duży stres, powodowany przede wszystkim poczuciem życia w zawieszeniu. Nawet negatywna decyzja sprawia, że ruszasz ze swoim życiem dalej. Tymczasem oczekiwanie przez wiele miesięcy ogranicza twoje działania, możliwości i wybory. Po prostu czekasz.

W nowym świecie

 

Procesy migracyjne nie są niczym nadzwyczajnym – od wieków wpisane są w funkcjonowanie społeczeństw na całym świecie. Przyczyny również niewiele się zmieniają – dla jednych migrowanie to fascynująca podróż, której źródłem może być ciekawość, chęć zmiany, polepszenia warunków życia, a także potrzeba edukacji oraz rozwoju. Dla innych to konieczność, brak jakiegokolwiek wyboru – bywa, że na szali stoi ich życie, zdrowie i bezpieczeństwo. Jedni przyjeżdżają na chwilę, inni od razu wybierają miejsce docelowe, w którym chcą żyć.

 

Administracyjny szlaban

Migranci i migrantki chcący osiedlić się, bądź pozostać w Polsce dłużej niż trzy miesiące i zalegalizować swój pobyt muszą złożyć w urzędach wojewódzkich, zgodnych z ich miejscem zamieszkania, wniosek o zezwolenie na pobyt. Osoby, które spełniają stawiane przez nasz kraj warunki otrzymują dokumenty potwierdzające ich prawo do pobytu tutaj – najczęściej jest to karta czasowego bądź stałego pobytu, albo karta długoterminowego rezydenta Unii Europejskiej.

 

Przed pandemią Covid-19 czas oczekiwania na pozwolenie wynosił średnio od trzech do sześciu miesięcy. Dzisiaj okres ten uległ wydłużeniu. Samo wszczęcie postępowania zajmuje więcej czasu – trudno w tym przypadku mówić o jakiejś średniej, ponieważ w każdym województwie wygląda to nieco inaczej, a składa się na to kilka czynników.

 

– Wnioski są rozpatrywane w różnym czasie, w zależności od okoliczności sprawy i ich kompletności złożonych dokumentów – tłumaczy Michał Ruczyński, rzecznik prasowy z Biura Wojewody – Centrum Prasowego  Zachodniopomorskiego Urzędu Wojewódzkiego. – Termin na wydanie zezwolenia na pobyt cudzoziemca na terytorium RP jest zmienny, w zależności od okresu, w którym wnioski zostały złożone, a także od liczby pracowników prowadzących w danym czasie postępowania administracyjne. Czas zakończenia postępowań zależy również od stopnia skomplikowania spraw. O terminie realizacji sprawy decydują zatem każdorazowo konkretne okoliczności  analizowane w oparciu o właściwe przepisy ustawy o cudzoziemcach.

 

Migranci i migrantki przebywający w Polsce skarżą się na przewlekłość postępowań prowadzonych przez wojewodów i Szefa Urzędu ds. Cudzoziemców w sprawach legalizacji ich pobytu. Według pracowniczek organizacji pozarządowej z Torunia (Fundacja Emic) czas oczekiwania na zezwolenie na pobyt czasowy lub trwały trwa średnio 12-15 miesięcy. Według Kujawsko-Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego w Bydgoszczy proces ten jest nieco krótszy.

 

– Średni czas postępowań dotyczących zezwoleń na pobyt czasowy, stały oraz rezydenta długoterminowego UE aktualnie wynosi 364 dni – podaje Jacek Kowalski, zastępca dyrektora Wydziału Spraw Obywatelskich i Cudzoziemców.

 

Smutne konsekwencje

Przewlekłość procedur ma poważne konsekwencje. Niepewność terminu wydania decyzji powoduje m.in., że migranci i migrantki nie mogą ani budować, ani rozwijać swojego życia rodzinnego i zawodowego, w Polsce.

 

Co prawda, stempel potwierdzający złożenie wniosku legalizuje na ten czas (tj. do wydania decyzji) pobyt cudzoziemców w naszym kraju, uniemożliwia im jednak szereg aktywności: nie mogą nawet na krótko opuścić Polski i wjechać do niej ponownie: odpadają wiec wyjazdy rodzinne, wakacyjne, służbowe, nie mogą założyć jednoosobowej działalności gospodarczej, otrzymywać świadczeń socjalnych, kształcić się bezpłatnie na studiach wyższych, zaciągać kredytów, a nawet kupować na raty.

 

Które problemy szczególnie doskwierają migrantom i migrantkom? Najlepiej oddać im głos, to oni bowiem najlepiej wiedzą, co oznacza życie w niepewności o jutrzejszy dzień.

 

– Nie mam polskich korzeni, przyjechałam do Polski w 2015 r. Tu uczyłam się i pracowałam, tu planuję spędzić przyszłość. Miałam wiec podstawy, by złożyć wniosek o długoterminowego rezydenta UE – tłumaczy Tetiana z Ukrainy.

 

Dokumenty złożyła w kwietniu ubiegłego roku, minął już od tego czasu ponad rok, a w jej sprawie nic się do tej pory nie wydarzyło.

 

– Zero informacji. Nie jestem osobą, która siedzi i biernie czeka, patrząc w okno. Wielokrotnie dzwoniłam do urzędu z pytaniem, co dzieje się w mojej sprawie. Dowiedziałam się, że na razie rozpatrywane są sprawy złożone kilka miesięcy przede mną, mam wiec chyba sobie w domyśle obliczyć, kiedy zajmą się moją – mówi Tetiana.

 

Jej karta pobytu jest ważna do końca listopada 2023 – Tetiana zaczęła więc działać w swojej sprawie z bardzo dużym wyprzedzeniem. Nie wszyscy są jednak aż tacy przezorni.

 

– Niby mam jeszcze pół roku, ale już się trochę denerwuję. Nie zaproszono mnie jeszcze nawet na złożenie odcisków palców – a to oznacza, że przez rok naprawdę nic się w mojej sprawie nie zaczęło dziać. Od pobrania odcisków palców bowiem wiemy, że procedura ruszyła.

 

Tetiana obawia się, że brak pozwolenia na pobyt wydanego w odpowiednim terminie mocno skomplikuje jej życie. Na co dzień śpiewa w chórze, to jej duża pasja – bez odpowiednich dokumentów nie wyjedzie na przeglądy, festiwale, konkursy. Na zagraniczne wakacje również nie będzie mogła wyjechać, ani odwiedzić rodziny w innych krajach UE.

 

– Mogę jechać do Ukrainy. Tylko, że teraz nie ma po co tam jechać – dodaje.

 

Ponaglenie nie przysługuje

– Siedzą i czekają. Bo niewiele więcej są w stanie zrobić – mówi Olga, która sama ma za sobą formalności z załatwieniem pozwolenia na pobyt, a teraz pomaga innym migrantom i migrantkom w doprowadzeniu ich spraw do szczęśliwego finału. – Nie wiedzą, czy układać tu sobie życie. Zmieniać pracę (co też w ich sytuacji jest skomplikowane), planować zakup mieszkania, kredyt, studia. Przecież może ich spotkać decyzja odmowna. Z dnia na dzień.

 

Jak wyjaśnia Olga, decyzja może przyjść niespodziewanie – trudno bowiem dowiedzieć się, na jakim etapie jest sprawa konkretnej osoby.

 

– Czasami trwa to naprawdę długo. A ponaglenia nie obowiązują – nie ma przecież jasno sprecyzowanego czasu, w jakim decyzja musi być podjęta – mówi Olga. – Szczególnie skomplikowane są sytuacje całych rodzin. Bywa, że każdą z osób zajmuje się inny inspektor. Najpierw muszą być wydane decyzje dla rodziców bądź opiekunów dzieci, dopiero potem dla małoletnich. Zdarza się jednak , że inspektor zajmujący się nieletnimi informuje, że jest już gotowy wydać decyzję, musi jednak czekać – nawet miesiące – na decyzje swoich kolegów z urzędu dotyczące starszych członków rodziny. Jeszcze gorzej, gdy ostatecznie np. matka dostanie zezwolenie na pobyt, a dziecko nie. Mieliśmy takie przypadki. Wyobraź sobie, jakie to dla matki stresujące.

 

Olga tłumaczy też, że rodzinom czekającym na zezwolenie nie przysługują świadczenia socjalne, np. 500 plus, nie mogą założyć sobie Karty Dużej Rodziny. Dorośli nie mogą założyć jednoosobowej działalności gospodarczej, wyjechać na branżowe szkolenie, konferencję, kurs. To również ograniczenia np. dla sportowców, a nawet kierowców zawodowych na międzynarodowych trasach.

 

– Dużo wydawałoby się drobiazgów, od których niby nie zależy twoje życie. Jest ich jednak tyle, że naprawdę komplikują i utrudniają codzienne funkcjonowanie, mocno stresują – dodaje Olga.

 

– Idę do sklepu z moim partnerem, który powiedzmy mniej zarabia, ma krótszą umowę o pracę, ogólnie gorsze warunki zatrudnienia. On może kupić coś na raty, ja nie – dodaje Tetiana. – To smutne.

 

Problem masowy, nie jednostkowy

Pokusić się można o stwierdzenie, że administracja publiczna średnio radzi sobie z obsługą, szybko rosnącej liczby migrantów i migrantek przyjeżdżających do Polski. Czas legalizacji ich pobytu w ciągu paru ostatnich lat wydłużył się kilkukrotnie – z 64 dni do blisko 1,5 roku. W skrajnych przypadkach na decyzję niektórzy czekali nawet trzy lata.

 

Braki kadrowe, niskie finansowanie urzędów, skomplikowane procedury, czasami nawet brak rzetelności i dobrych chęci – powodów jest wiele. Zwiększone zainteresowanie legalizacją pobytu w naszym kraju to prawdziwe wyzwanie dla administracji publicznej. A migrantów i migrantek w naszym kraju jest naprawdę wiele. Oszacowanie konkretnej liczby nie jest łatwe, gdyż instytucje opracowujące takie dane, m.in. Główny Urząd Statystyczny i Urząd do Spraw Cudzoziemców, w odmienny sposób je gromadzą i przedstawiają. Trzeba też zauważyć, że część migracji ma charakter cyrkulacyjny.

 

Tylko od 24 lutego 2022 r. sytuacja migracyjna w Polsce zdominowana jest przez eskalację wojny w Ukrainie i przyjazd obywateli i obywatelek tego kraju. Są oni zdecydowanie najliczniejszą grupą cudzoziemców w Polsce, stanowiąc nieco ponad 80 proc. ogółu osiedlających się w kraju osób z zagranicy. Kobiety i dzieci stanowią ok. 87 proc. tej grupy.

 

– Obecnie ok. 1 mln obywateli Ukrainy i członków ich rodzin korzysta w Polsce z ochrony czasowej, czego potwierdzeniem jest posiadanie numeru PESEL ze statusem UKR – nadanego zgodnie z ustawą o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa – podaje Jakub Dudziak, rzecznik prasowy Urzędu do Spraw Cudzoziemców.

 

Ponadto 360 tys. obywateli Ukrainy posiada ważne zezwolenia na pobyt czasowy. W zdecydowanej większości są one wydawane w związku z podejmowaniem pracy. Nieco ponad 65 tys. osób dysponuje natomiast zezwoleniami na pobyt stały lub rezydenta długoterminowego UE (dane z marca 2023).

 

A jak sytuacja wygląda w województwie kujawsko-pomorskim?

W 2022 r. przyjęto 14 tys. 370 wniosków o zezwolenie na pobyt.

 

W 2023 r. przybyło ich kolejne 3 tys. 176.

 

O pobyt czasowy starało się 13 297 osób (2023 r. – 2914), o pobyt stały 657 (2023 r. – 160), o pobyt rezydenta długoterminowego UE 416 osób (2023 r. – 102).

 

Zdecydowaną większość wśród nich stanowią kobiety: 9 543 (2023 r. – 2049).

 

Najwięcej z wnioskujących pochodzi z Ukrainy – 9 166 (2023 r. – 1 824), następnie z Białorusi – 1 042 (2023 r. – 276) i Gruzji – 992 osoby (2023 r. –- 180).

 

W rozpatrzeniu wciąż jest 16 326 spraw – o pobyt czasowy stara się 12 476 osób, stały – 1 631, pobyt rezydenta długoterminowego – 102. (dane za kwiecień 2023).

 

Od 31 lipca 2023 przestały obowiązywać regulacje związane z COVID – 19, co jeszcze bardziej skomplikuje pobyt cudzoziemców w Polsce, bo praktycznie każdy przypadek, w którym pracodawca będzie chciał zatrudnić migranta lub migrantkę, będzie wymagał indywidualnej konsultacji z prawnikiem. Codziennie komuś wygasa legalność pobytu, codziennie wpływają nowe wnioski do Urzędów Wojewódzkich, a usprawnień w systemie nie widać. Ciężko stwierdzić, czy są to celowe rozwiązania zmierzające do zniechęcenia migrantów do życia w Polsce, czy udawanie, że problemu nie ma. Smutne jest to, że wiele osób żyje dziś w zwieszeniu i niepewności, mimo że Polska stała się ich drugim domem.

 

Tekst autorstwa Żanki Kopczyńskiej.

 


Artykuł powstał w ramach projektu “Uchodźcy mają glos!- wzmocnienie praw migrantów i migrantek”. Projekt finansowany przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię z Funduszy EOG w ramach Programu Aktywni Obywatele – Fundusz Regionalny.