Bydgoskie stanowisko to łamiąca poprawność polityczną próba wyjścia z impasu (komentarz)

Bydgoskie stanowisko to łamiąca poprawność polityczną próba wyjścia z impasu (komentarz)

Bydgoszcz i Toruń w ostatnich latach pod względem rozwoju zdystansowały się do sąsiednich metropolii jak Poznań czy Gdańsk, co obnażają ostatnie opracowania Instytutu Rozwoju Miast i Regionów. Można jak wicemarszałek Zbigniew Ostrowski, wykorzystując do tego wizerunek Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszczy kwestionować badania, obrażać się na ich autorów, albo z pokorą wyciągnąć wnioski, aby przełamać impas i dać Bydgoszczy szansę wejść na szybką ścieżkę rozwoju.

Podejście TMMB, które dość mocno odzwierciedla politykę Urzędu Marszałkowskiego opierające się za tym, że trzeba za wszelką cenę dążyć do traktowania Bydgoszczy i Torunia jako miast równorzędnych, do tego zdając sobie sprawę, że Toruń nie jest w stanie być w gronie największych polskich miast, wymyślono łączenie potencjałów z  Bydgoszczą. Nawet jeżeli dzięki tym politycznym działaniom uda się zmienić zapisy projektu Koncepcji Rozwoju Kraju 2050, to będzie to jedynie chwilowe zapudrowanie rzeczywistości. Zamiecenie problemu pod dywan nie sprawi, że zaczniemy się szybciej rozwijać, zamiast tego za symboliczne 10 lat obudzimy się z jeszcze większą przepaścią do Gdańska i Poznania. Problem jest jednak poważny, bo jak pokazuje raport pt. „Hierarchia funkcjonalna miast w Polsce i jej przemiany w latach 1990–2020” przez ostatnie 30 lat w większości województw więcej miast zyskiwało na znaczeniu niż ulegało degradacji funkcjonalnej. Ujemny wskaźnik odnotowano jedynie w pięciu województwach, w tym kujawsko-pomorskim, które znalazło się na drugim miejscu jeżeli chodzi o skalę degradacji. Ta skala degradacji jest obecnie najbardziej widoczna przede wszystkim we Włocławku, Grudziądzu i Inowrocławiu.

Bydgoskie stanowisko to wyciągnięcie wniosków

,,Przykład Bydgoszczy i Torunia pokazuje, że prowadzenie polityki dążącej do utrzymywania obu miast na tym samym poziomie hierarchii osadniczej nie prowadzi do komplementarności funkcji i ich większej integracji, a wręcz przeciwnie – do wzajemnej konkurencji, tworzenia rozdzielnych obszarów oddziaływania i dublowania funkcji. (…) W tym kontekście, położenie obu miast pomiędzy silniejszymi ośrodkami miejskimi, tj. przede wszystkim pomiędzy Trójmiastem i Poznaniem, a także Warszawą oraz w mniejszym stopniu Łodzią i Szczecinem, sprawia, że pozycja obu miast systematycznie słabnie względem wspomnianych biegunów wzrostu. Skutkuje to zmniejszeniem siły i zasięgu oddziaływania obu miast na otoczenie na poziomie regionalnym” – napisano w diagnozie do bydgoskiego stanowiska, opierając się na wynikach badań naukowych.

 

Pokazuje to, że polityka oparta na stawianiu Bydgoszczy i Torunia na równi prowadzi do tego, że te miasta się kanibalizują, a kujawsko-pomorskie staje się bardziej strefą oddziaływania większych miast, czyli  Poznania i Gdańska, a w części południowej Łodzi i Warszawy.

,,Postępowanie tego procesu systematycznie zmniejsza potencjał na wytworzenie w województwie kujawsko-pomorskim obszaru metropolitalnego o znaczeniu ponadregionalnym. Obecna trajektoria rozwoju prowadzi do sytuacji, w której Bydgoszcz i Toruń raczej utrwalą swoją pozycję miast regionalnych na styku oddziaływań sąsiednich obszarów metropolitalnych, aniżeli same rozwiną funkcje metropolitalne. Być może w dalszym etapie, negatywne procesy demograficzne i postępująca dywergencja rozwojowa względem większych ośrodków mogą nawet rozpocząć proces erozji funkcji regionalnych obu miast” – czytamy dalej, co jest ostrzeżeniem, że za kilka lat do stagnujących miast Grudziądza, Inowrocławia i Włocławka mogą dołączyć Bydgoszcz i Toruń.

Dlatego jako wyjście z tego impasu wskazuje się postawienie na Bydgoszcz jako ten silniejszy biegun wzrostu, z którą powinien współpracować też Toruń, ale uznając Bydgoszcz za lidera, co powinno ograniczyć skalę konkurowania między tymi miastami.

 

Oznacza to, że jeżeli celem miałoby być przełamanie istniejących ciążeń na poziomie ponadregionalnym, tj. chociaż częściowe zrównoważenie oddziaływania obszarów metropolitalnych Trójmiasta i Poznania oraz wzmocnienie dośrodkowych ciążeń na terenie województwa kujawsko-pomorskiego, w pierwszej kolejności należy przełamać i wykrystalizować hierarchię funkcjonalną na poziomie regionalnym, tj. pomiędzy Bydgoszczą a Toruniem. Pod względem potencjału do zwiększenia rangi osadniczej, lepsze podstawy demograficzne, a przede wszystkim większy potencjał gospodarczy, posiada Bydgoszcz, co potwierdzają chociażby wyniki opracowania Wyzwania, trendy i procesy rozwoju gospodarczego. Identyfikacja biegunów wzrostu i ośrodków równoważenia rozwoju (Sobala-Gwosdz 2023), gdzie Bydgoszcz, w przeciwieństwie do Torunia, została sklasyfikowana jako „silny biegun wzrostu”. Dlatego racjonalnym jest, żeby to właśnie w Bydgoszczy został wykreowany obszar rdzeniowy, strukturyzujący dośrodkowe ciążenia na terenie województwa kujawsko-pomorskiego. Pierwszym etapem budowania ponadregionalnej pozycji Bydgoszczy powinno być wytworzenie stabilnych dośrodkowych powiązań regionalnych w oparciu o pierwszy łańcuch większych miast (zlokalizowanych ok. 30-40 km od Bydgoszczy), do których zalicza się właśnie Toruń, a także Inowrocław, Świecie, Chełmno, Nakło nad Notecią i Żnin. Szerzej patrząc, m.in. w kontekście potencjalnego oddziaływania Bydgoszczy jako ośrodka ponadregionalnego, istotne są także powiązania w kierunku Włocławka, Grudziądza, Piły, Szczecinka i Chojnic.

Takie są wnioski wypracowane w dialogu z wynikami opracowań przygotowanych przez specjalizujących się w tym temacie naukowców. Politycznie ich zaakceptowanie będzie trudniejsze, bardziej należy się spodziewać oporu, czy podważania wyników badań wokół których się obracamy, ale trzeba sobie zadać pytanie, czy chcemy wyjść z impasu, czy zapudrować rzeczywistość i zgodzić się na to, że kujawsko-pomorskie nie wykształci swojej metropolii, ale będzie strefą oddziaływania Gdańska i Poznania.