TMMB zrezygnowało ze swojej elitarności (komentarz)

TMMB zrezygnowało ze swojej elitarności (komentarz)

Wieloletni prezes Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszczy Jerzy Derenda nie był idealnym organizatorem, z pojawiającymi się niedociągnięciami spotkał się chyba każdy kto bliżej współpracował z towarzystwem, ale co trzeba powiedzieć o tej postaci – TMMB za jego prezesury miało duszę. Była to wyjątkowa organizacja i na swój sposób elitarna. Ostatni rok poza wyprowadzeniem TMMB z rzekomej zapaści doprowadził też do wykastrowania Towarzystwa z duszy.

Co robi polityk, gdy przejmuje władzę? Zazwyczaj opowiada jak to jest źle i obwinia o to swoich poprzedników. Zbigniew Ostrowski jako wieloletni polityk też od tego zaczął, co prawda wprost nie wypadało oskarżyć starszego wiekiem Derendę, dlatego wszędzie gdzie się dało opowiadano o letargu i zapaści organizacji. Organizacyjnie w TMMB było sporo niedociągnięć, ale czy pomimo tego ogromnego minusa nie realizowało swojej misji? Szerzej do tego nawiąże później.

Nowe porządki zapoczątkowane przez wicemarszałka województwa pozwoliły rozwiązać wiele niedociągnięć. Dla mnie takim koronnym przykładem była spawa pocztu sztandarowego, pamiętam jak prezes Derenda kiedyś osobiście wydzwaniał po członkach i prosił, aby ktoś poszedł na jakiejś uroczystości ze sztandarem. Często trzyosobowego pocztu nie udało się zwerbować. Wydaje mi się, że przyczyną tego było to, ze nie doceniano osób które się angażowały w sztandar, bo na spotkaniach opłatkowych wyróżnienia, zwyczajem z PRL-u, były ograniczone jedynie dla ścisłej wierchuszki. W ostatnim roku udało się zmienić postrzeganie tej roli i to jest oczywiście na plus. Prezesurę Ostrowskiego najczęściej chwali się jednak za utworzenie klubu biznesowego, którego dotychczasowa działalność to przyznanie tytułu Bydgoszczanina Roku prezesowi spółki komunalnej, która była w minionym roku największym sponsorem TMMB. W praktyce wartość takiego tytułu jest marginalna, skoro pisząc brzydko, można go kupić, niekoniecznie za swoje. Powstał jakiś klub networkingowy przedsiębiorców, każdy jakich w Bydgoszczy wiele, każdy z członków dostał dyplom i nie wiadomo za bardzo co z tego Bydgoszcz ma. Główny argument to taki, że TMMB musi szukać źródeł finansowania.

Derenda nie miał klubu biznesu, ale co z tego

Za czasów prezesa Jerzego Derendy czegoś takiego nie było, ale czy TMMB wtedy trwało w marazmie. Każdy kto się tym interesował odpowie na to pytanie jednoznacznie, bo inicjatyw realizowanych było wiele. Począwszy od odbudowy pomnika Chrystusa Zbawiciela na Placu Poznańskim, do czego w dużej mierze przyczynił się ukraiński biznesmen, reaktywacja historycznych Koncertów Maryjnych z Różą, publikacja i kampanie promujące właściwy potencjał Bydgoszczy. Mało kto pamięta o inicjatywie budowania marki Bydgoszczy ,,jako grodu Kazimierza Wielkiego”, czy wykupieniu bilboardów niedaleko Sejmu przypominających, że Bydgoszcz ma większy potencjał od Torunia. Te wszystkie działania wymagały pieniędzy, na co znajdowało darczyńców, bez klubów biznesowych. Wtedy szukano środków dla konkretnych idei, dzisiaj to wygląda trochę tak, że szukane są najpierw środki, a potem się pomyśli na co.

Na ostatnim walnym dużo uwagi mówiono potrzebie poszukiwania grantów dla NGO. Mogą one sporo pomóc TMMB, ale też był pułapką, bowiem przekształcić mogą najstarszą w bydgoską organizację społeczną w typowe NGO funkcjonujące pod dotacje. Będą granty np. na spacery z oprowadzaniem po mieście, czy filmiki o osiedlach, to będzie się coś dziać. Wszystko będzie organizacyjnie nastawione pod granty i wtedy nie będzie miejsca na coś, co zawsze było duszą TMMB. Z organizacją typowo grantową wiąże się zawsze ryzyko, że pojawi się polityczna poprawność, aby nie zrażać przeciwko sobie potencjalnych grantodawców. Taką atmosferę zauważyłem na ubiegłotygodniowym walnym, gdy Jerzy Drożniewski zadał kandydatom na prezesa pytanie o Metropolię Bydgoską, prowadzący zebranie Marek Gotowski próbował ten temat wyciszyć, zatem dzisiaj można odnieść wrażenie, że temat metropolii dla TMMB staje się pewnym tabu. Taki paradoks, bo to z TMMB ta inicjatywa przecież wypłynęła.

TMMB stało na straży suwerenności grodu

Marka TMMB to długa historia, ale w ostatnich latach była ta organizacja postrzegana wyjątkowo, bowiem mieszkańcy mieli postrzeganie, że to jest to środowisko zawsze broniące interesów Bydgoszczy. Dzisiaj mało kto pamięta wojenkę TMMB z byłym prezydentem Konstantym Dombrowiczem właśnie o Metropolię Bydgoską, czy w późniejszych latach o przyśpieszenie budowy drogi ekspresowej S5. Nie do przecenienia było też zaangażowanie TMMB z prezesem Derendą na rzecz utworzenia Uniwersytetu Medycznego w Bydgoszczy.

Z tego co było symbolem TMMB jednak abdykowało w ostatnim roku, gdy zarząd w temacie metropolii przyjął stanowisko które między wierszami zrównuje Toruń z Bydgoszczą – wprost realizujące wizję polityczną marszałka województwa. Wtedy nie zabrakło jednak głosów w obronie Bydgoszczy – wyszły one jednak z innych środowisk jak Stowarzyszenie Metropolia Bydgoska, Bydgoski Ruch Miejski i radnych ponad podziałami. Dzisiaj te organizacje merytorycznie i organizacyjnie są lepiej przygotowane do tej roli niż TMMB, zatem trudno mówić już o jakiejś elitarności.

TMMB ma nowego prezesa, ale nie zrobił nic wyrazistego

Przed tygodniem walne wybrało na nowego prezesa Ireneusza Nitkiewicza, wśród osób zainteresowanych przyszłością TMMB krąży zdjęcie jak po wygranym głosowaniu trzyma się za rękę z wicemarszałkiem Ostrowskim. Taki sygnał nie sprawi, że osoby które przez ostatnie lata z różnych powodów odeszli z TMMB, a byli ogromną wartością dodaną, mieliby przekonać się do powrotu. Nowy prezes nie zrobił żadnego czytelnego dla nich gestu, nawet do dzisiaj na oficjalnej stronie wisi kontrowersyjna uchwała zrównująca potencjał Torunia z Bydgoszczą, nie mówiąc już o wycofaniu tego stanowiska z Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej.