Czy Bydgoszcz odzyska bezcenne dzieła św. Jana Chryzostoma?

Fot: Brian Whitman
Ilustracyjne, Fot: Brian Whitman

Od momentu podpisania w 1660 roku w Oliwie traktatu kończącego wojnę polsko-szwedzką trwają starania o zwrot dzieł sztuki zagrabionych, trudno jednak napisać o jakimś większym sukcesie po stronie polskiej. Oficjalnie Polska jednak z roszczeń nigdy nie zrezygnowała. W latach 1655-1660 splądrowana została przez Szwedów Bydgoszczy – wiemy o zrabowaniu z Kolegium Jezuickiego (dzisiejszego budynku ratusza) biblioteki dzieł św. Jana Chryzostoma – świętego zarówno dla katolików oraz protestantów.

Wiemy o tych księgach, bowiem kilka lat temu informowaliśmy, że szwedzkie media informowały o księgach znajdujących się w bibliotece 40-tysięcznego miasta Kalmar. Biblioteka wprost przyznaje, że te dzieła zabrano z Bydgoszczy. Kolegium Jezuickie ufundował XVII wieku Jerzy Ossoliński, być może za jego przyczyną pojawiły się tam dzieła świętego. Nie wiadomo jednak czy są to oryginalne księgi którymi posługiwał się ten żyjący na przełomie IV i V wieku święty, czy późniejsze kopie. Z racji jednak tego, że to były czasy sprzed wynalezienia druku, mają one historycznie właściwie niemożliwą do oszacowania wartość.

Temat dzieł polskich znajdujących się w Szwecji pojawił się ostatnio za sprawą interpelacji grupy posłów. Wiceminister Andrzej Wyrobiec wskazuje w odpowiedzi na trudną materię, bowiem konwencja haska regulująca ten element powstała na początku XX wieku, Polska z uwagi na brak państwowości w tym okresie przystąpiła do niej jeszcze później, a do zaboru dzieł doszło kilka wieków wcześniej.

Wszelkie normy prawa międzynarodowego dotyczące własności jeńców wojennych, zakazu konfiskaty własności prywatnej czy też formalnego, ogólnego zakazu rabunku dokonywanego przez armię nieprzyjacielską podczas wojny lądowej zostały uregulowane dopiero na początku XX wieku na mocy postanowień m.in. konwencji haskich. Mając na uwadze powyższe, należy stwierdzić, że ewentualne przekazanie przez stronę szwedzką poszczególnych obiektów, które zostały wówczas zagrabione, stanowiłoby gest o wymiarze politycznym i moralnym – informuje wiceminister kultury i dziedzictwa Andrzej Wyrobie.